Wiadomości

Bałagan na zapleczu GPW. Notowania NewConnect najniższe w historii

Środa, 26 września 2018
Warszawska GPW została doceniona za granicą, ale w tle od lat dogorywa nasza "mała giełda". Indeks akcji z NewConnect w dekadę stracił na wartości blisko 85 proc. i w tej chwili uklepuje dno.
Polska znalazła się w grupie 25-ciu krajów świata o najbardziej rozwiniętym rynku kapitałowym. Stoimy ramię w ramię ze Stanami Zjednoczonymi, Wielką Brytanią, Niemcami, Francją, Japonią czy Australią. Trzeba podkreślić, że brytyjska agencja FTSE Russell doceniła nie tyle polską gospodarkę, co bardziej rozwój naszego rynku kapitałowego, a przede wszystkim giełdy.

Przedstawiciele GPW obecni w Londynie na uroczystości przyznania Polsce nowego statusu, podkreślali, że mamy w kraju wszystkie zalety rynków rozwiniętych, m.in. bezpieczeństwo obrotu i usług post-transakcyjnych oraz rozwiniętą infrastrukturę. "Polska giełda funkcjonuje w oparciu o nowoczesny system transakcyjny, a spółki notowane na giełdzie spełniają wysokie standardy w zakresie ładu korporacyjnego i komunikacyjnego".

O ile w przypadku głównego rynku GPW jest to prawda, wstydliwym problemem warszawskiej giełdy jest NewConnect. To zaplecze giełdy, druga liga, gdzie z założenia mają trafiać mniejsze spółki, ale dobrze rokujące na przyszłość. To na tym rynku mają pierwszy raz sięgnąć po finansowanie i zainteresować szersze grono inwestorów, by później móc stać się pełnoprawnym graczem głównego rynku. Jednak zamiast trampoliną, NewConnect okazuje się często ciężarem, przede wszystkim wizerunkowym.

- Niestety rynek ten z pewnością nie spełnił pokładanych w nim nadziei. Owszem, dla dużej liczby spółek był jedynie przystankiem w dążeniu do przejścia na rynek główny GPW, jednak w większości spółki notowane na tym rynku mają status groszowy. Dosyć często mogło dochodzić do sytuacji, w której rynek przeznaczony był do wychodzenia z inwestycji przez dotychczasowych właścicieli lub inwestorów, z brakiem planów dalszego rozwoju - komentuje sytuację Michał Stajniak, analityk Domu Maklerskiego XTB.

Na prawie 400 spółek notowanych na NewConnect ponad połowa ma status "groszowy". To oznacza, że za jedną akcję inwestorzy płacą mniej niż 1 zł. Papiery wartościowe o tak niskiej wartości charakteryzują się dużym ryzykiem zmian kursu. Wystarczy kilka groszy, bo posiadacz akcji zyskał lub - co gorsza - stracił od kilku do kilkudziesięciu procent włożonych pieniędzy.

Co więcej, prawie setka spółek należy do niechlubnego segmentu "NC Alert". W ten sposób giełda wyraźnie daje do zrozumienia, że inwestowanie w takie akcje jest obarczone bardzo dużym ryzykiem. Jeżeli takie naznaczenie ma co czwarta spółka z NewConnect, nie wygląda to dobrze.

Wśród tej setki spółek - zgodnie z regulaminem giełdy - są podmioty, które mają ujemną wartość księgową, toczy się wobec nich postępowanie upadłościowe/układowe/sanacyjne /likwidacyjne, co najmniej dwukrotnie złamały regulamin giełdy lub ich akcje kosztują mniej niż 5 groszy.

Raj spekulantów

- Rynek ten stał się areną spekulacji, choć z drugiej strony mówi się również o tym, że jest to rynek wymarły. Wolumen transakcji na NewConnect jest bardzo niski - wytyka bolączki Michał Stajniak.

Wskazuje, że ogromne ryzyko inwestowania w akcje skutecznie zraża giełdowych graczy. Tym samy często w ciągu całego dnia niektórymi akcjami w ogóle się nie handluje lub obroty są minimalne.

W poniedziałek 24 września było aż 170 spółek, w przypadku których giełda nie odnotowała w statystykach żadnych obrotów. Niewiele ponad setka mogła się "pochwalić" transakcjami na akcjach na ponad 1 tys. zł, gdzie na głównym rynku warszawskiej giełdy milion nie jest niczym nadzwyczajnym.

- Rynek polski w dalszym ciągu postrzegany jest pod względem dużego zaangażowania kapitału państwowego w duże spółki. Do tego nie widać dużego zainteresowania zagranicznego kapitału spółkami mniejszymi z głównego rynku, co powoduje, iż taki rynek jak NewConnect jest praktycznie niezauważalny - komentuje analityk XTB.

Brak kapitału zagranicznego, duże ryzyko i nienajlepsza opinia o NewConnect skutkują zapaścią notowań. NC Index, odzwierciedlający notowania całego rynku, są obecnie na najniższym poziomie w 11-letniej historii.

W porównaniu z 2007 rokiem wartość NC Index jest blisko 85 proc. niższa. Mniej więcej o tyle spadły notowania akcji. W tym samym czasie WIG, a więc indeks głównego rynku warszawskiej giełdy, jest zaledwie 2 proc. na minusie. Na początku 2007 roku WIG wyznaczał historyczny szczyt, a teraz znowu niewiele do niego brakuje.

Duże straty i duże zyski

Jak wielkie jest ryzyko inwestowania w niektóre spółki z NewConnect świadczą przykłady m.in. spółek Aintel i Auxilia. Tylko od początku roku kurs ich akcji spadł o ponad 90 proc. Z zainwestowanych w styczniu pieniędzy teraz praktycznie nic by nie zostało.

Blisko dziesięć spółek jest od początku roku na ponad 80-procentowym minusie. W przypadku aż 60 mowa o przecenie akcji o ponad połowę. Wśród nich nie brakuje znanych marek takich jak: Browar Czarnków, Vabun Radosława Majdana, reprezentant silnej w tym roku branży gier komputerowych T-Bull czy eksperymentujący z kryptowalutami BitEvil.

Z drugiej strony trzeba też przyznać, że niejednokrotnie na spółkach z NewConnect można zarobić bardzo dużo pieniędzy. Akcje domenomania.pl w tym roku poszły do góry aż 400 proc. Wartość podwoiły papiery jeszcze 11 innych spółek.

- Rynek NewConnect jest w dalszym ciągu bardzo ciekawym rynkiem. Nie brakuje wielu innowacyjnych firm, które szukają różnych sposobów finansowania. Warto jednak przed dokonaniem potencjalnej inwestycji prześledzić dokładnie działania interesującej nas spółki - radzi Michał Stajniak.

Analityk dodaje, że w szczególności warto uważać na spółki mało innowacyjne z sektorów gier komputerowych czy biotechnologicznych, które nie mogą pochwalić się żadnymi znaczącymi osiągnięciami, a szukają tylko możliwości spieniężenia swoich udziałów wśród inwestorów.




źródło: money.pl


tagi: GPW , notowania , NewConnect , rynek ,