Z rynku FMCG

By handel był płynny...

Poniedziałek, 16 kwietnia 2012 HURT & DETAL Nr 4 (74) / 2012
Już od dłuższego czasu dużo mówi się na temat trudnej sytuacji finansowej w niezależnych sklepach spożywczych, a zmniejszająca się wciąż liczba placówek handlowych zdaje się potwierdzać tę tezę.

Z opublikowanego przez firmę Soliditet Polska raportu nt. handlu detalicznego wynika, że w przeciągu ostatnich trzech lat z polskiego rynku zniknęło ponad 18 tysięcy sklepów ogólnospożywczych, ponad tysiąc sklepów mięsnych, 174 sklepy rybne i blisko 500 warzywniaków.

Jaka jest przyczyna tak dramatycznej sytuacji polskich kupców, działających w niezależnym sektorze handlu detalicznego?

Czy wynika to z braku odpowiedniej wiedzy o prowadzeniu małego biznesu? Zapewne tak, ale przyczyn jest o wiele więcej.

Z przeprowadzonego przez Redakcję miesięcznika Hurt & Detal wywiadu wśród właścicieli niezależnych sklepów detalicznych wynika, że najczęstszymi przyczynami niekorzystnej sytuacji są: konkurencja dużych sieci handlowych – zwłaszcza dyskontowych, mały zasób gotówki u klientów oraz zbyt niski poziom marż detalicznych. Przyczynami, które można uznać za blokujące działalność uznano: narosłe zatory płatnicze u dostawców oraz trudności w uzyskaniu kredytów bankowych.
Co ciekawe, trudno było wskazać naszym respondentom, w jaki sposób jego placówka mogłaby stać się bardziej konkurencyjna w swoim otoczeniu biznesowym.

O zdiagnozowanie sytuacji finansowej polskiego handlu detalicznego poprosiliśmy przedstawicieli organizacji handlowych, firm handlowych i produkcyjnych oraz samych kupców. Uzyskaliśmy ponadto porady, które powinny być cenne dla całego środowiska kupieckiego.

Jacek Jopek, Właściciel czterech sklepów w Warszawie i okolicy

Sytuacja finansowa w moich sklepach uległa pogorszeniu, jednak jest na tyle stabilna, że nie powstają zaległości płatnicze. Każdego dnia większość detalistów zmierza się z trudnościami w sferze finansowej. I tak na przykład niskie marże szczególnie odczuwalne są w biletach, doładowaniach telefonicznych i papierosach. Reszta jest ruchoma i zależy od możliwości podaży klienta i wynegocjowanych rabatów w hurtowniach. Zauważalny jest także brak gotówki u klientów, którzy teraz rozważniej podchodzą do zakupów. Jeżeli chodzi o zatory płatnicze u dostawców – jest na to prosty sposób – nie można wydawać więcej niż się zarabia, płacenie rachunków za towar jest najważniejsze! Jeżeli natomiast sklep potrzebuje zastrzyku gotówki, to przy przejrzystej księgowości nie powinno być problemu z uzyskaniem kredytu. My, przy zakupie potrzebnego sprzętu korzystamy z usług firm leasingowych.

Jeżeli placówka detaliczna potrzebuje wsparcia finansowego, zawsze można pokusić się o pożyczkę z banku czy przystąpienie do sieci. W naszym przypadku z pewnością nie skorzystamy z możliwości wzięcia kredytu. To zbyt duże ryzyko, zwłaszcza, że dookoła powstają nowe dyskonty, które bardzo nam zagrażają. Jeżeli chodzi o przystąpienie do sieci – tego również nie jestem pewien. W tej kwestii występuje problem marż handlowych. Wszystkie promocje, gazetki wiążą się z ich obniżeniem, często jest tak, że ceny zakupu nie są dużo niższe. Czasami samodzielnie potrafimy wynegocjować lepszą ofertę.

Izabela Gospodarczyk, Właścicielka sklepu w Radomiu

Niestety sytuacja finansowa sklepu jest bardzo zła, markety odebrały nam klientów. Obecnie towar kupowany jest w bardzo małych ilościach, a i tak znaczna część asortymentu ulega przeterminowaniu z powodu braku kupujących. Najbardziej widoczny jest brak gotówki u klientów, zdarzają się również zaległe rachunki u dostawców. Również zbyt mała marża handlowa ma duże znaczenie przy funkcjonowaniu sklepu. Często zdarza się, że produkty w marketach mają niższą cenę niż te dostępne w hurtowniach dla naszego sklepu. Obroty sklepu nie kwalifikują go do uzyskania korzystnych kredytów. Na pewno znacznie polepszyłoby naszą sytuację przystąpienie do sieci handlowej. Mają one swoje hurtownie, których towar jest znacznie tańszy, co wpłynęłoby korzystnie na kondycję finansową sklepu.

Janusz Bober, Prezes Zarządu Polskich ePłatności

Akceptacja kart płatniczych wydaje się być niezbędna z punktu widzenia konkurencyjności. Na polskim rynku jest kilkadziesiąt milionów kart i ich użytkownicy chcą z nich korzystać. Widać to po statystykach. Placówki małe, w których kilka lat temu miesięcznie wykonywano kilka transakcji na kartę, dziś przyjmują ich kilkanaście dziennie. Są branże, gdzie procentowy udział zakupów kartowych sięga 40-50%. Pokazuje to, że dziś kwestią nie powinno być – przyjmować karty czy nie, tylko jak to robić, żeby było to atrakcyjne i dla klienta, i dla właściciela sklepu. Wydaje się, że decydujący wpływ na atrakcyjność terminala POS ma to, czy oprócz akceptacji kart umożliwia realizację dodatkowych usług. I jak wspomniałem wyżej, muszą być to usługi, które przyciągają klienta oraz zadowalają kierującego sklepem.

Urządzenia oferowane przez Polskie ePłatności to takie małe centra finansowo-marketingowe. Obserwując rynek i jego potrzeby stworzyliśmy pakiet usług, które pomagają w prowadzeniu biznesu i mogą także stanowić źródło przychodów. Sklep współpracujący z Polskimi ePłatnościami może stać się miejscem, do którego klienci nie przychodzą tylko po zakupy, ale także zapłacić za domowe rachunki, doładować telefon komórkowy czy wypłacić gotówkę z karty (usługa cashback). Może być więc tak, choć wydaje się być to odwróceniem tradycyjnej roli sklepu, że klient odwiedzi go ze względu na ww. usługi i przy okazji kupi inne towary.

Nie wyczerpuje to jednak listy oferowanych przez Polskie ePłatności rozwiązań – wiedząc, że jedną z cenniejszych wartości w prowadzeniu biznesu jest lojalność klienta, zbudowaliśmy rozwiązanie dla terminali POS, umożliwiające realizację niedrogich i łatwych w obsłudze i wdrożeniu programów lojalnościowych. Mając w terminalu POS taki pakiet usług, można śmiało konkurować z tymi, którzy nie akceptują kart lub posiadają urządzenia, nie wyposażone w tak szeroki wachlarz rozwiązań. Co jednak istotne z punktu widzenia zarządzającego czy właściciela placówki, wielość usług nie wpływa jedynie na lojalność i zadowolenie klientów, ale jest źródłem zarobków. Za sprzedaż doładowań i obsługę wpłat za rachunki Polskie ePłatności płacą marżę. Ponadto, umożliwiamy naszym Akceptantom, łatwe i samodzielne zarządzanie pewnymi polami na wydruku z terminala. Mogą być one wykorzystane do umieszczania loga własnej firmy, lub odsprzedane firmom kooperującym. Polskie ePłatności są firmą młodą, która jednak silnie zaznaczyła już swoją obecność na rynku. W ciągu dwóch lat zbudowaliśmy sieć liczącą 14 tysięcy urządzeń i zaryzykuję stwierdzenie, że nikomu taki wyczyn do tej pory się nie udał. Traktuję ten wynik jako wyraz uznania rynku dla naszej oferty. Jesteśmy spółką zbudowaną w oparciu o solidne podstawy – naszymi właścicielami są giełdowa spółka OPTeam SA oraz Polska Wytwórnia Papierów Wartościowych SA.

Jacek Roszyk, Prezes Żabka Polska

Niezrzeszeni właściciele sklepów spożywczych są w coraz trudniejszej sytuacji. Z uwagi na brak siły zakupowej i efektu synergii nie są w stanie przygotować oferty atrakcyjnej dla klienta. Trzeba pamiętać, że w ostatnich latach wrażliwość klienta na cenę bardzo wzrosła, co stawia sklepy niezależne w jeszcze gorszym położeniu. Zarówno klient, jak i rynek retailowy są coraz bardziej wymagający. Niestety w obecnych czasach, część handlowców nie jest w stanie samodzielnie sprostać tym oczekiwaniom. Około 80% sklepów ma problemy z płynnością finansową – sytuacja ta pokazuje, że szansę na przetrwanie na rynku będą mieć tylko najmocniejsi gracze.

Co roku kilka tysięcy osób jest zmuszonych zlikwidować własną działalność handlową. W zależności od źródła danych, każdego roku znika z rynku między 6 a 10 tys. placówek handlowych. Nie można jednak stwierdzić jednoznacznie, że zamknięcia kolejnych niezrzeszonych sklepów detalicznych są wynikiem błędów w ich prowadzeniu. Jest to raczej trend rynkowy, który szybko się nie odwróci. Rynek czeka nieuchronna konsolidacja. Rozwiązaniem problemu może być przystąpienie do sieci, która wspiera swoich partnerów biznesowych. Nasza firma gwarantuje ajentom zorganizowaną logistykę, wsparcie sprzedaży czy systemy IT. Prowadzimy także kampanie promocyjne zarówno w zakresie BTL-u jak i ATL-u – wspomagamy naszą sieć i tym samym wspomagamy naszych ajentów. Na własny koszt obniżamy ceny, tym samym budując bazę klientów dla naszych ajentów. Tego, oprócz Żabki, nie robi nikt w sektorze convenience. W odpowiedzi na trudności w handlu niezrzeszonym ale też w miękkiej franczyzie przygotowaliśmy również projekt „Sklep za czynsz”. Dotychczasowy właściciel sklepu wynajmuje nam lokal, my prowadzimy za niego sklep pod szyldem Żabka lub Freshmarket, możemy nawet zatrudnić jego pracowników, a co najważniejsze płacimy mu comiesięczny czynsz. Pozostaje sklep, pozostają miejsca pracy, a właściciel ma zapewnione finansowanie na przynajmniej 10 lat.

Robert Orlicz, Wiceprezes Zarządu Eko Holding

Zgadzam się z tym, że sytuacja finansowa sklepów niezależnych pogarsza się. Według mnie pogarsza się ona z kilku powodów. Główny, to wydłużająca się rotacja towarów, a kolejny, to wzrost konkurencji sieciowej. Wpływa to na sklepy niezależne w taki sposób, że produkty tzw. „masowe” nie są u nich kupowane, co wpływa na wydłużenie ich rotacji. Bardzo często sklepy takie nie są w stanie sfinansować majątku obrotowego, który zapewniłby wydłużoną rotację towarów. Średnie terminy płatności za dostawy hurtowe, to 14-21 dni, czasami może nawet 30 dni, a rotacja towarów w sklepach to poziom 25-35 dni. Oznacza to, że sklepy będą potrzebowały dodatkowego kapitału na sfinansowanie majątku obrotowego. To z kolei powoduje, że przy wzrastającej konkurencji sieciowej i spadku poziomu sprzedaży, sklepy będą miały coraz większe zatory płatnicze.

Jak temu przeciwdziałać? Otóż, sklep który funkcjonuje na takim samym asortymencie jaki oferują supermarkety sieciowe, czy dyskonty – nie ma szans w walce konkurencyjnej. Sklep musi się czymś wyróżniać. Tym czymś może być albo sama placówka i jej wygląd, albo poziom obsługi, a bardzo często również posiadanie w ofercie produktów świeżych. Można to zaobserwować po sklepach mięsnych, które nie tak dawno były w zaniku, a obecnie się odradzają. Sklepy spożywcze powinny posiadać w swojej ofercie również świeże ryby, które ze względu na małą ilość specjalistycznych sklepów rybnych dostępne są głównie w supermarketach. Podobna sytuacja jest z alkoholami. Sklep osiedlowy powinien wyróżniać się takim asortymentem, który nie będzie dostępny w szerokiej ofercie supermarketu. Kolejnym asortymentem, który powinien być w sklepie osiedlowym są sery, w szczególności te dojrzałe. Takie sklepy zawsze będą miały rację bytu, a każdy właściciel sklepu musi sam znaleźć swój wyróżnik.

Dużym wsparciem dla detalistów, które jesteśmy w stanie zapewnić jako sieć Rabat Detal, jest odstąpienie od „indywidualności” prowadzenia placówki handlowej i przystąpienie do systemu franczyzowego. Zrzeszanie się pod szyldem franczyzowym, bądź sieciowym jest sposobem na poprawę płynności finansowej sklepu. Po pierwsze – indywidualność nie pozwala na uzyskanie dobrych cen, a co za tym idzie wystarczających marż na pokrycie kosztów funkcjonowania sklepu, a po drugie – funkcjonowanie w sieci pozwala na skorzystanie z wypracowanego i sprawdzonego już know-how. Niezależnie, czy jest to twarda, czy miękka franczyza.

Sylweriusz Faruga, Prezes MAKRO

Bez wątpienia, sytuacja sektora handlu tradycyjnego jest bardzo trudna. W otoczeniu małych sklepów osiedlowych zachodzi obecnie wiele zmian. Z zeszłorocznego raportu MAKRO, który powstał w ramach prowadzonego przez naszą organizację programu „Tu mieszkam, tu kupuję”, wynika, że właściciele sklepów osiedlowych obawiają się o swoją przyszłość. Prawie trzy czwarte z nich zauważało wówczas przeszkody w prowadzeniu działalności handlowej. Mimo to w sklepach osiedlowych drzemie olbrzymi potencjał. Nasz raport potwierdza, że Polacy cenią je za dogodną lokalizację (prawie ¾ respondentów), dostępność świeżego towaru (ponad połowa respondentów) oraz indywidualne podejście do klienta (prawie połowa respondentów). Rosnące wymagania rynkowe wobec polskich kupców reprezentujących tradycyjny sektor handlu, nasza firma zauważyła już kilka lat temu. Z tego powodu uruchomiliśmy adresowany do nich Program Wsparcia i Partnerstwa. W ramach naszej inicjatywy przeprowadziliśmy szereg szkoleń, konsultacji oraz modernizacji placówek handlowych w całym kraju. Trzy lata temu zainicjowaliśmy również kampanię społeczną „Tu mieszkam, tu kupuję”. Jej celem jest zwrócenie uwagi opinii publicznej na sytuację handlu tradycyjnego. Od roku rozwija się również pod naszą egidą z powodzeniem sieć franczyzowa ODIDO.

Rozwój małych sklepów osiedlowych uwarunkowany jest umiejętnością przyswajania nowoczesnych rozwiązań takich, jak akcje promocyjne czy udogodnienie dla klientów – np. płatności kartą czy możliwości zamawiania zakupów online. Innym rozwiązaniem jest również przystąpienie do sieci franczyzowej takiej, jak ODIDO, która daje możliwość działania pod jedną, silną i łatwo rozpoznawalną marką. Jak pokazują rezultaty naszego badania nt. postrzegania franczyzy przez polskich kupców, wielu z nich, myślących o przystąpieniu do sieci franczyzowej, obawia się ukrytych kosztów oraz utraty niezależności. Optymalną odpowiedzią na ich potrzeby jest sieć ODIDO, która gwarantuje niezależność biznesową, solidne wsparcie marketingowe, brak ukrytych opłat i atrakcyjne upusty na produkty kupowane w naszych halach. Warto pamiętać, że sieć ODIDO nie jest samotnym konceptem franczyzowym. Stanowi ona istotny element długofalowej polityki wsparcia i partnerstwa dla Handlu Detalicznego, którą MAKRO konsekwentnie realizuje od kilku lat.

Pedro Martinho, Członek Zarządu Tradis Sp. z o.o.

Myślę, że liczba sklepów w Polsce jest za duża, by każdy z nich mógł być rentowny. Z tego powodu niektóre z nich mają złą sytuację finansową i będą upadały. Jest jednak wiele sklepów niezależnych, które bardzo dobrze się mają, rosną im obroty, inwestują w kolejne sklepy i przejmują obroty pozostawiane przez zamykające się placówki.

Chciałbym przypomnieć, że operatorzy supermarketów i hipermarketów mają się jeszcze gorzej. Spadki obrotu, mowa o racjonalizacji placówek, ciągłe zmiany personalne w kierownictwie, co roku nowa strategia… Ile z tak nazwanych firm „nowoczesnego” formatu już wychodziło z Polski nie wytrzymując presji konkurencyjnej? Casino, Rewe, Leader Price, Ahold, Rema 1000, Tip, Plus Diskont, Julius Meinl, Edeka Tengelmann, to tylko kilka przykładów. A ilu z tych, którzy zostali, ma wzrosty wartości? Kurs Akcji Bomi spadał w ostatnim roku o 70%, Eko o 46%, Metro Group o 42%, Carrefour o 37%, Alma o 26%. Tymczasem, kurs akcji Eurocash rósł o 13%.

Moja rada? Przede wszystkim by patrzyli nie tylko na rentowność procentową, ale także na swój bilans i rentowność kwotową. O co dokładnie chodzi? Złe zarządzanie bilansem jest najczęstszym powodem upadku sklepów. Sklep, który ma za dużo zapasu, za małą rotację i dużo zobowiązań wobec dostawców będzie miał ogromne problemy, gdy spadnie obrót. Trudno utrzymać świeżość towarów, zaczyna się rezygnować z towarów chodliwych i w sklepie zostają tylko wolno rotujące produkty. Jeśli akceptuje się każdego nowego dysplaya, stand, czy paletę od producentów na towar, którego się nie sprzedaje, nie ma jak osiągnąć płynność finansowej, bo kiedyś za ten towar trzeba zapłacić. A jeśli jeszcze sklep go nie sprzedał, nie ma jak.

Drugi aspekt to marża procentowa vs marża kwotowa. Producenci nie płacą wynagrodzenia, ani czynszu, tylko złotówki to robią! Więc bardzo wysoka marża procentowa od bardzo niskiego obrotu nic nie daje. Ważne jest ustalenie właściwej strategii cenowej, by obrót był duży, konsumenci zadowoleni, a interes się kręcił. Nie jest to łatwe w pojedynkę. To dlatego warto mieć takiego partnera jak Tradis i Eurocash, by być w stanie obniżyć swoje koszty, być bardziej konkurencyjnym, bardziej agresywnym marketingowo i wygrywać na tym konkurencyjnym rynku.

Dlaczego niezależni detaliści są przyszłością handlu w Polsce? Bo mają model biznesowy bardziej dopasowany do aktualnych oczekiwań konsumentów, bo poprawiają funkcjonalność swojego sklepu, bo uczą się światowej klasy technik handlu (Akademia umiętności Eurocash), bo są centrum lokalnej społeczności, bo są przedsiębiorczy, a wreszcie – bo dzięki współpracy z Eurocash są również konkurencyjni cenowo!

Wojciech B. Sobieszak, Prezes CPP Toruń Pacific

Pozycja sklepów niezrzeszonych nie jest łatwa, głównie ze względu na zmiany strukturalne zachodzące na rynku FMCG w Polsce, m.in. rosnący udział dyskontów. Otoczenie nie sprzyja, jednak jak pokazuje historia w otoczeniu dynamicznych zmian, wygrywają podmioty, które potrafią się
dostosować do nowej rzeczywistości. Będąc na miejscu detalisty niezrzeszonego, przyjąłbym strategię walki „poza-cenowej”, konkurując przede wszystkim dogodnym asortymentem i „fair” ceną produktów o najwyższej rotacji, czyli liderów rynkowych. Niewątpliwą przewagą sklepów niezrzeszonych jest korzystna lokalizacja, tj. blisko miejsca zamieszkania potencjalnego klienta. Drożejąca benzyna pomaga małym sklepom, studząc zapały klientów do podróży zakupowych. Zastosowanie powyższej strategii przy korzystnej lokalizacji pozwoli przetrwać na obecnym bardzo konkurencyjnym rynku.

Jerzy Nowotarski, Naczelny Dyrektor Handlowy, Ustronianka

Analizując sytuację placówek handlowych obserwujemy rosnące zainteresowanie konsumentów ofertą kanału dyskontowego. To przekłada się na odpływ klientów z niezrzeszonych placówek oraz spadek wartości koszyka zakupowego w małych punkach sprzedaży. Taka sytuacja wymaga od osób zarządzających mniejszymi placówkami detalicznymi elastycznego podejścia do potrzeb rynku i szukania niezagospodarowanych wcześniej nisz. Tego typu placówki mogą szybko zaoferować specjalizację w pełni dostosowaną do specyfiki rynku lokalnego. Alternatywnym rozwiązaniem dla niezrzeszonych placówek może być franczyza.

Waldemar Nowakowski, Prezes PIH

Prawdą jest, że płynność finansowa nie jest mocną stroną niezależnego handlu. Wiąże się to z ogólnie słabą rentownością tego obszaru handlu i brakiem skutecznej polityki finansowej większości kupców. Proszę mnie źle nie zrozumieć, ale niezależni kupcy często biegają za iluzją, że tylko zakup po dobrej cenie gwarantuje sukces. Nic bardziej złudnego. Na sukces w handlu ma wpływ szereg działań, na które nie stać niezależnego kupca. Nie od dziś nawołuję do integracji w ramach sieci franczyzowych, które mają dobrą ofertę kompleksową – od warunków zakupu poprzez zarządzanie kategorią, do skutecznego wsparcia sprzedaży. Około 30 tysięcy niezależnych sklepów w najbliższym czasie będzie musiało wybrać operatora franczyzowego. Najlepiej wybrać takiego, który ma za sobą silną i kompleksową dystrybucję.

Ireneusz Ozga, Prezes, Eurocash Franczyza

Rynek handlu jest oczywiście bardzo konkurencyjny – lokalne sklepy muszą stawiać czoła rosnącej konkurencji ze strony dyskontów, a także rosnącym oczekiwaniom konsumentów. I część sklepów detalicznych radzi sobie z tym bardzo dobrze, umacniając swoja pozycję rynkową. Oczywiście konsekwencją takiej sytuacji rynkowej są również rosnące wymagania stawiane przez sklepy swoim dostawcom, czyli hurtownikom. Najbardziej efektywni okazują się ci, którzy konsekwentnie zwiększają wsparcie udzielane swoim klientom poprzez rozwijanie nowoczesnych i partnerskich systemów franczyzowych. Jako przykład współpracy hurtownika i detalisty przytoczę sieć franczyzową Delikatesy Centrum. Jej sklepy w 2011 r. średnio zwiększyły obroty o blisko 8% (dla stałej liczby placówek) – czyli na poziomie porównywalnym ze sklepami Biedronki i dużo powyżej Carrefoura czy Tesco! Franczyzobiorcy Delikatesy Centrum dzięki współpracy z silnym partnerem jakim jest Eurocash są konkurencyjni, zwiększają obroty i wspólnie z nami stają się coraz bardziej efektywni, a ich kondycja finansowa jest bardzo dobra. Pogarszać się będzie natomiast sytuacja sklepów, które nie mają mocnego partnera hurtowego, lub partner ten nie wystarczająco dba o swoich klientów – nie poprawia swojej efektywności i nie dostatecznie wspiera niezależne sklepy w ich rozwoju. Takie sklepy rzeczywiście wypadają z rynku, ale ich miejsce jest zajmowane nie tylko przez dyskonty, ale również przez niezależnych detalistów współpracujących z silnymi parterami w ramach franczyzy.

Sytuacja finansowa sklepów jest uzależniona od kilku bardzo ważnych wskaźników. Po pierwsze obroty. Jak je zwiększyć? Dobre ceny, dobre promocje, dobrze dobrany asortyment. Po drugie marża. Jak więcej zarabiać? Produkty pod markami własnymi, produkty premium, produkty świeże, właściwa strategia cenowa, sprawdzanie cen na rynku. Dalej koszty. Jak je obniżyć? Lepsza integracja z głównym dostawcą pozwala na zwiększenie efektywności pracowników, obniżenie cen za energię, czynsz i kupno materiałów eksploatacyjnych, a także cen innych usług. I wreszcie zapasy. Jak uwolnić gotówkę? Sklepy posiadając duże zapasy mają zamrożoną gotówkę, którą mogłaby być wykorzystana na coś innego. Na przykład sklep, który ma obroty na poziomie 200 tys. zł miesięcznie i zapasy na 30 dni, może nagle uzyskać na rękę 100 tys. zł, jeśli redukuje zapas do 15 dni. Dobry partner hurtowy dba o to współpracując z klientem. Jeśli sklep ma kilku dostawców i do tego akceptuje wszystko co przedstawiciele producentów mu „wpychają”, to wcześniej czy później ma problemy finansowe.

Moja rada, to znalezienie dobrego partnera franczyzowego, który zadba o przyszłość swojego franczyzobiorcy. Takim partnerem jest Eurocash. Warto również pamiętać, że konkurencyjność małych sklepów to nie tylko dobre ceny zakupu, ale też optymalna organizacja pracy, wsparcie marketingowe, szkolenia pracowników i skoncentrowanie na potrzebach klientów. Dlatego właśnie uważam, że przyszłość handlu detalicznego to nowoczesna franczyza, która wspiera właścicieli sklepów w tych wszystkich obszarach biznesu.

tagi: handel ,