Kategorie produktów

Fenomen smaku

Czwartek, 20 stycznia 2011 HURT & DETAL Nr 01 (59) / 2011
Z Claire Smith, Globalnym Ambasadorem BELVEDERE VODKA rozmawia Pol Tomas Keeley.

Studiowała pani prawo. Co sprawiło, że zaczęła pani uczyć się przygotowywać koktajle? Dlaczego zdecydowała się pani wejść w świat miksologii?

» Podczas studiów pracowałam jako barmanka i po ich ukończeniu wiedziałam na pewno, że nie chcę pracować jako prawnik. Jest to dość „samotny” zawód, a ja nie jestem takim typem człowieka. Lepiej czuję się wśród ludzi, więc weszłam w świat mixologii tak naprawdę nie będąc świadomą, że taka dziedzina istnieje ani jak wiele marek można znaleźć za barem. Aby się czegoś nauczyć brałam udział w wielu konkursach na przygotowywanie koktajli, co było swego rodzaju próbą ognia. Tam dość szybko wykształciłam swoje umiejętności, jak to zwykle bywa, gdy w grę wchodzi rywalizacja. Później wygrałam jeden z dużych konkursów na przygotowywanie koktajli, który organizowany był przez Wyborową i oni zaproponowali mi pozycję Ambasadora tej marki oraz Żubrówki. Już wtedy byłam mocno zakochana w polskich wódkach. Kiedy Wyborowa została sprzedana firmie Pernod Ricard, byłam konsultantem barowym w Londynie i otworzyłam tam kilka barów. Tak więc, wszystko co robiłam było swego rodzaju ewolucją, uczeniem się podczas pracy. A gdy Belvedere Vodka została kupiona przez Moët Hennessy, poproszono mnie, abym prowadziła dla nich szkolenia. I tak związałam się z tą marką.

Bycie Ambasadorem nowej, luksusowej marki Belvedere Vodka w Wielkiej Brytanii jest szczególnym osiągnięciem. Jak do tego doszło?

» Po prostu zapytałam czy mają dla mnie jakąś pracę. Prowadziłam dla nich szkolenia dotyczące pełnego portfolio Moët Hennessy, a więc z uwzględnieniem znakomitego szampana, doskonałego koniaku oraz fantastycznych win. Firma nie posiadała na owe czasy żadnych czystych alkoholi wysokoprocentowych, poza trunkami na winogronach. Wówczas w ich portfolio pojawiła się wódka Belvedere. W Polsce tradycyjnie wódkę pije się czystą, na Zachodzie zawsze pijemy ją w koktajlach, więc pierwszym pytaniem, które się pojawiło, było: „Jak macie zamiar wprowadzić ją na rynek i zachęcić ludzi do jej picia?”. Odpowiedzią był rząd zdziwionych twarzy i komentarz: „Będziemy po prostu sprzedawać butelki”. Istnieje świat koktajli, który musi iść ramię w ramię z marką wódki więc od razu zorientowałam się, że będą potrzebowali kogoś, kto potrafi mówić o drinkach i rozmawiać z ludźmi, barmanami, używając ich języka. Po zakończeniu szkolenia poszłam do domu i powiedziałam mamie: „Ci ludzie są wspaniali, to świetna firma. Naprawdę nie wiem co zrobią z Belvedere, ale chciałabym dla nich pracować”. Mama odpowiedziała: „Po prostu do nich zadzwoń i zapytaj, najwyżej powiedzą nie”. Zadzwoniłam więc do Joe Thorntona i powiedziałam: „Myślę, że powinnam dla was pracować”. Zaprosili mnie na długą rozmowę kwalifikacyjną, a potem dostałam pracę jako Ambasador ich marki w Wielkiej Brytanii. Wprowadzałam produkt na rynek europejski, a cztery lata temu dołączyłam do zespołu globalnego. Wszystko od tego czasu rozwija się, co daje mi dużo satysfakcji.

W 2009 roku stworzyła Pani i wprowadziła na rynek nową wódkę smakową Belvedere Black Raspberry. Jak długo trwał proces tworzenia? Czy wiedziała pani od samego początku czego szuka, czy ten smak był wynikiem prób i błędów?

» Proces tworzenia zasadniczo trwa od około roku do osiemnastu miesięcy. Z początku mieliśmy mały problem związany z pierwszym smakiem wiśniowym. Prace nad nim były już bardzo zaawansowane, mieliśmy recepturę, gotową butelkę, więc zasadniczo byliśmy przygotowani. W Stanach Zjednoczonych istnieje alkoholowy urząd kontroli TTB, który opiniuje czy dany alkohol nadaje się do spożycia przez ludzi. Już mieliśmy nacisnąć przycisk i uruchomić całą machinę wprowadzania produktu na rynek, ale TTB otrzymało wyniki badań, które mówiły, że jest jakaś cząsteczka chemiczna, która może powstawać w destylacie z pestek wiśni. Oczywiście cały aromat wiśni jest skupiony wokół pestki, bo sam owoc wiśni nie jest zbyt smaczny. Nie mogliśmy nic zrobić bez tego destylatu, ponieważ używamy wyłącznie świeżych składników, więc nie mogliśmy zastąpić go czymś sztucznym.

Musieliśmy zrezygnować z wiśni i stworzyć coś nowego. Posiadamy bibliotekę smaków w południowej Francji, więc przejrzałam wszystkie dostępne smaki. Wiedzieliśmy, że chcemy malinę. A mieliśmy bardzo stare destylaty z malin, których spróbowałam i bardzo mi smakowały. Dopasowaliśmy ten smak do gotowej receptury, używając jeżyny i czarnej porzeczki. Rok trwało stworzenie smaku wiśni, a na stworzenie smaku malinowego mieliśmy jedynie około sześciu tygodni. To ogromna praca. Na szczęście udało nam się nabyć dużą ilość polskich malin, co było kolejnym dobrym chwytem marketingowym. Niewielka ilość czasu na wykonanie tego zadania zmusiła nas do kreatywności. Na przykład żeby wzmocnić aromat malinowy, użyliśmy wody różanej. Była to próba ognia i moja pierwsza maceracja. Chociaż musieliśmy ostro walczyć z czasem, żeby stworzyć smak malinowy, myślę, że efekt tego jest naprawdę zadowalający.

Jako Ambasador Belvedere Vodka często podróżuje pani po całym świecie, szerząc przekaz waszej marki. W których odwiedzanych krajach zauważyła pani szczególną świadomość jeśli chodzi o alkohole wysokoprocentowe? Innymi słowy, gdzie wódka Belvedere ma swych największych fanów?

» Najwięksi fani są w Stanach Zjednoczonych. Pije się tam dużo wódki Super Premium i to jest wspaniałe. Jest to jeden z kluczowych powodów, dla których my jako zespół globalny 18 miesięcy temu przeprowadziliśmy się z Londynu do Nowego Jorku. Po prostu chcieliśmy być tam, gdzie jest biznes. Około 80% naszej produkcji idzie do Stanów Zjednoczonych. Amerykanie są fanami Belvedere, wciąż obserwujemy duże skoki popularności. Jeśli chodzi o resztę świata, to spożycie wzrasta szybciej niż w Stanach Zjednoczonych.

Belvedere ma fanów na całym świecie, zwłaszcza w Wielkiej Brytanii, Australii, Kanadzie i Dubaju. Popularność zależy tak naprawdę od tego, jak wódka jest postrzegana i spożywana. W Stanach Zjednoczonych bardzo duża ilość spożywana jest w koktajlach, co jest wynikiem przekazu o jakości produktu, którą najwyraźniej się tam docenia, tak samo jak w Wielkiej Brytanii. Z kolei w Dubaju i Kanadzie pija się jej dużo butelkami w klubach nocnych, także jest to kwestia wyboru marki. Azja jest ogromnym rynkiem, ale nie tak dużym jeśli chodzi o spożycie alkoholi wysokoprocentowych. To świetny rynek pod względem spożycia koniaku czy whiskey, ale w przypadku wódki nie ma tam kultury picia drinków na bazie białych alkoholi wysokoprocentowych. Jednak powoli się to zmienia. Byłam w Chinach i Japonii, gdzie zauważalny jest wzrost zainteresowania miksologią. Prowadziliśmy dosyć ciekawe seminaria o japońskiej sztuce barmańskiej, jak The Sydney Bar Show (Pokazy barowe w Sydney) i Tales Of The Cocktail (Opowieści o koktajlach) w Nowym Orleanie. Jest to zupełnie inny rodzaj sztuki barmańskiej niż ta, jaką znamy na Zachodzie. Jest to coś, co się rozwija i na co zwracamy uwagę.

Może pani wyjawić czy w najbliższej przyszłości możemy liczyć na jakieś nowe smaki?

» Tak! Chcemy rozszerzać swoje portfolio. Właśnie pracuję nad czymś nowym. W tym roku wprowadzimy na rynek w Stanach Zjednoczonych nowy produkt, ale to jeszcze tajemnica. W ostatnich czterech latach wprowadziliśmy Belvedere Intense - wysokoprocentową wódkę 50% ABB, która jest bardziej intensywną i męską odsłoną Belvedere Vodka. Oczywiście w zeszłym roku wypuściliśmy Pink Grapefruit, a w 2009 Black Raspberry & IX. Cały czas wprowadzamy innowacje i ulepszenia. Jest to coś, co daje nam okazję do utrzymywania kontaktów z naszymi konsumentami, jest pretekstem do komunikacji, zatem na pewno w nadchodzących miesiącach i latach będzie jeszcze więcej Belvedere!

Dziękuję za rozmowę.

tagi: FMCG , wódka , Belvedere Vodka , Ambasador Marki ,