Wszystko zaczęło się w 1851 roku, gdy po naukach odbytych w Paryżu, Berlinie, Londynie i po kilkuletniej praktyce u warszawskiego cukiernika Karola Gronherta, Niemiec - Karol Ernest Wedel, otworzył własną cukiernię przy ulicy Miodowej róg Kapitulnej. Wedel posiadał jedną, znaczącą przewagę nad ówczesną konkurencją. Jego specjalnością były wyroby czekoladowe, co w XIX wiecznej stolicy było i rzadkie, i niezwykle cenne. Zaledwie już w kilka lat po powstaniu cukierni, „słodycze od Wedla” zdobyły powszechne uznanie Warszawian.
Czekolady Wedla stały się tak znane, że niebawem doczekały się pierwszych… podróbek. Dlatego w 1869 roku, na łamach lokalnej prasy Karol Wedel umieścił oświadczenie: „Od dnia dzisiejszego każda tabliczka czekolady pochodząca z mojej fabryki, opatrzona będzie stemplem fabryki C.E.Wedel, a każda paczka funtowa, nosić będzie na sobie własnoręczny mój podpis.(…)”.
Zwyczaj ten przejął po ojcu Emil Wedel, drugi z wielkich czekoladowego rodu. I to jego podpis, z wyszukanym i ozdobnym zawijasem, z czasem stał się rozpoznawalnym przez wszystkich symbolem czekolady.
Za czasów Emila Wedla firma, z uznanej warszawskiej cukierni, rozrosła się w fabrykę czekolady powszechnie znaną na polskich ziemiach pod rosyjskim zaborem. Dzięki śmiałym rozwiązaniom i inwestycjom, Emil rozwinął m.in. asortyment produktów, sieć sklepów firmowych oraz zasięg sprzedaży. Pomnikiem działalności Emila Wedla, prócz słynnego podpisu, jest powstała w latach 1893-1894 kamienica przy Szpitalnej w Warszawie. Na jej tyłach umieszczono nowoczesną fabrykę słodyczy, a w samej kamienicy, od frontu, otwarto sklep firmowy i pijalnię czekolady, istniejące do dziś pod nazwą Staroświecki Sklep.
Jednak kamieniem milowym w historii firmy było jej przejście pod rządy Jana Wedla, syna Emila. To on zadecydował, że czas najwyższy wybudować nową fabrykę i przenieść ją na warszawską Pragę. Przyjaciele Wedla nie wierzyli w sens inwestowania w firmę w latach największego kryzysu. Czas przyznał jednak rację Janowi. Jedna z najnowocześniejszych fabryk II Rzeczypospolitej ruszyła w 1934 roku i z każdym kolejnym rozwijała się w niezwykłym tempie. To wówczas powstały receptury słynnego Ptasiego Mleczka, Mieszanki Wedlowskiej, czekolady Jedyna. Polityka eksportowa firmy oraz zainteresowanie jej słodyczami sprawiły, że w ciągu zaledwie kilku latach czekolada Wedlów zaczęła być wysyłana regularnie, specjalnym samolotem, do sklepu firmowego m.in. w Paryżu, sklepów w Londynie, do Ameryki Północnej, a nawet Japonii. Wedel stał się na tyle modny i popularny, że podczas antraktów w Operze Paryskiej, eleganckie towarzystwo zwykło jadać ręcznie robione praliny od… Wedla właśnie.
Po wojnie firma została znacjonalizowana, i jak cały majątek Wedlów, przeszła w państwowe władanie. Przez krótki czas pracował w niej Jan Wedel. Jednak z dnia na dzień, nowo panujące władze zamknęły przed nim na zawsze drzwi do jego ukochanej firmy. Do dziś najstarsi pracownicy Wedla wspominają, że przychodził on wówczas, co dzień do Parku Skaryszewskiego, siadał na ławce i godzinami przyglądał się z daleka swojej fabryce.
W ramach wprowadzania „nowego” kolejnym krokiem było zrezygnowanie z umieszczania na wyrobach podpisu „E.Wedel”. Zamiast niego, na każdym produkcie pojawiła się nazwa „ZPC im. 22 lipca”. Jednak bardzo szybko wycofano się z tego pomysłu. Słodycze zaczęły gorzej się sprzedawać gdyż konsumenci nie ufali nic nie mówiącej nazwie. Marka Wedel była od początku istnienia gwarantem jakości oraz niepowtarzalnego, charakterystycznego smaku czekolady, na której wychowały się pokolenia Polaków. Dlatego by podtrzymać wizerunek produktów, do „22 lipca” szybko dołączono napis „d.E.Wedel”.
Marka rodziny Wedlów okazała się fenomenem. Nie zniszczyła jej wojna, nie zniszczył socjalizm. Można pokusić się o stwierdzenie, że mimo charakterystycznej dla tamtych czasów obowiązującej „wszech-bylejakości”, w przypadku Wedla zawsze starano się, i to z sukcesem, kontynuować najlepsze tradycje firmy. Poszerzano asortyment, wprowadzano nowości i produkowano, z dobrym rezultatem, najstarsze wedlowskiej wyroby.
Po kilku latach powojennego niebytu, przywrócono również do życia tak nie-socjalistyczny przybytek jak Staroświecki Sklep i Pijalnię Czekolady Wedla przy Szpitalnej, w której zaczęto serwować, tak jak za czasów Sienkiewicza, Prusa czy Skamandrytów, czekoladę pitną wg receptury stworzonej jeszcze przez Karola Wedla.
Przyszłość firmy to przede wszystkim dbanie o dotychczasowy wizerunek marki oraz ciągłe poszerzanie czekoladowego asortymentu. Częścią tych planów było m.in. rozpoczęcie produkcji ręcznie robionych luksusowych pralinek, które przez ponad wiek były chlubą Wedlów. Ale jednocześnie zdecydowano o stworzeniu sieci eleganckich i nowoczesnych pijalni czekolady, idących z duchem czasu i potrzebami konsumentów - otwieranych w najlepszych centrach handlowych. Wszystko to z myślą, by za kolejne 50 lat widok podpisu Emila wciąż wywoływał uśmiech radości i chęć skosztowania dobrej czekolady. (TP)
tagi: wedel ,
"Złote Innowacje FMCG & Retail" to prestiżowy konkurs...
Jak połączyć nowe technologie z relatywnie tradycyjną...
"Katalizatorem innowacji są zmiany klimatyczne" –...
W pierwszej połowie przyszłego roku będzie się utrzymywać...
Branża piwowarska w Europie to 2 miliony miejsc pracy i 40 mld...
Amazon świętuje 10-lecie działalności w Polsce, której...
Zawieszono ponad 282 tys....
Ministerstwo Finansów ogłosiło nowe limity podatkowe, które...