Firma SEKO powstała w 1992 roku, w tym roku obchodzicie swoje 20-lecie. Jakie najważniejsze myśli towarzyszą temu wydarzeniu?
Dwadzieścia lat funkcjonowania firmy to dobry moment na refleksję. Cieszy nas przede wszystkim to, że rynek rybny wciąż się rozrasta. Kiedy tworzyliśmy SEKO byliśmy pewni, że to jest obszar rozwojowy i nie pomyliliśmy się. Chcieliśmy przede wszystkim zachęcić do spożywania ryb w różnej postaci. Myślę, że nam się to udało. Także sygnały z rynku upewniają nas w tym, że jakość i szeroki wybór produktów to jeden z naszych największych atutów. Jesteśmy szczególnie dumni z tego, że przez lata ulepszaliśmy procesy produkcyjne i powiększaliśmy zakład. W tej chwili, po ostatniej rozbudowie, możemy się pochwalić halami produkcyjnymi o powierzchni 16 000 mkw., jednymi z największych i najnowocześniejszych w Europie. Aż trudno uwierzyć, że te 20 lat temu produkcję zaczynaliśmy w starej myjni palet na terenie Portu Rybackiego „Dalmor” w Gdyni.
Jakie wydarzenia były dla firmy szczególnie rozwojowe?
Uważam, że w zdobywaniu doświadczeń, nie tylko handlowych, kluczowym wydarzeniem było dla nas wejście na giełdę. Dołączyliśmy w ten sposób do liderów w branży i to z pewnością dodało naszym planom perspektywicznego spojrzenia. Dzisiaj staramy się przede wszystkim umacniać naszą pozycję, nie rezygnując przy tym z własnego podejścia do biznesu. Mieliśmy różne propozycje od inwestorów zagranicznych i polskich dotyczących współpracy bądź przejęcia przedsiębiorstwa. Z tych kontaktów wyszliśmy umocnieni i pewni, że SEKO rozwijać się będzie własnymi siłami, skupiając się na wypracowanych już przez lata atutach. Bardzo ważna jest też dla nas polska tożsamość firmy, którą podkreślamy, i z której jesteśmy dumni.
A co jest najważniejsze w Waszej strategii sprzedaży?
Po 20 latach wiemy jedno: nie warto rezygnować z jakości produktów na rzecz ekspansji rynkowej. Staranność przygotowania to nasza zaleta w zderzeniu z produktami konkurencji. Tak jak wszyscy, staramy się wspierać naszą sprzedaż krajową poprzez reklamę, ale tak naprawdę najwięcej nadziei pokładamy w tym, że zadowoleni klienci wrócą do nas po następne produkty i przyprowadzą kolejnych.
Kilka słów o produktach SEKO. Jak Wasze produkty wpisują się w preferencje klienta rynku rybnego? Co szczególnie polecacie?
Wiemy, że Polacy najchętniej jedzą śledzie, więc SEKO oferuje wiele produktów na bazie tej ryby. Delikatesowe koreczki śledziowe, rolmopsy, różnorodne zawijańce i krajanki, wyroby a'la matjas – jest w czym wybierać. Kilka produktów zdobyło szczególne uznanie wśród klientów, jak na przykład filety śledziowe „Ognista zagrycha”, „Leczo rybne” czy tradycyjne „Filety Śledziowe w oleju wiejskim”. Wciąż dołączają do nich kolejne. W naszym asortymencie mamy również inne produkty rybne. Wiadomo, że polski konsument najchętniej spożywa ryby, które może kupić w wersji niemal gotowej do podania. Zatem wciąż poszerzamy naszą ofertę wyrobów garmażeryjnych, galaret, ale i sałatek. Wkrótce planujemy także wprowadzić na rynek nowe mrożonki. Mamy nadzieję, że zadowolą nawet najbardziej wymagających smakoszy.
Długa i stabilna obecność na rynku wymaga na pewno wielu wyrzeczeń. Jakimi zasadami trzeba się kierować, aby z sukcesem rozwijać firmę?
Pierwsza i podstawowa zasada to po prostu uczciwa, ciężka praca. Staranne podejmowanie codziennych obowiązków, również tych najbardziej niewdzięcznych zadań, pozwala z sukcesem realizować nawet najbardziej odległe cele. Niewątpliwie warto pracować z ludźmi, do których ma się zaufanie i pewność co do wsparcia, nie tylko w momentach najtrudniejszych czy przełomowych. Firma rodzinna nie jest być może najłatwiejszą formą realizowania biznesu, ale jej wartość stanowi właśnie to nieocenione poczucie bezpieczeństwa, którego często innym firmom brakuje do osiągnięcia stabilizacji. W SEKO mamy tę pewność, która pozwala nam na odważne planowanie przyszłości.
Dziękuję za rozmowę.
Monika Dawiec