Wiadomości

Drożyzna mocno doświadcza konsumentów, jak i producentów żywności

Środa, 29 września 2021
Inflacja szybuje i w sierpniu osiągnęła 5,4%. Rosną ceny towarów oraz usług konsumpcyjnych. Duży wpływ na tę sytuację mają ceny żywności, gdyż wskaźnik tej kategorii wynosi w Polsce 27,8%. W górę idzie energia, logistyka, wywóz śmieci, co przekłada się na większy koszt produkcji. Wszechobecna drożyzna tak samo mocno doświadcza konsumentów, jak i producentów żywności.
Wszystkie koszty w górę

W ostatnim czasie w górę poszły wszystkie koszty, które przekładają się na opłacalność produkcji. Głównym czynnikiem jest tutaj energia, której podwyżki boleśnie doświadczają zarówno producentów, jak i gospodarstwa domowe. Co gorsza, z powodu prowadzonej polityki energetycznej jej cena w najbliższych miesiącach jeszcze wzrośnie i coraz dobitniej słychać głosy, że będzie to wzrost dwucyfrowy. Energia to koszt, który oddziałuje na ceny wszystkich produktów i dóbr, jeśli wzrosty są tak duże, jak w tym roku, ostatecznie przekłada się to na cenę końcową dla konsumenta.

W wyniku pandemii, lockdownów i przerwanych łańcuchów dostaw, a w konsekwencji nagłego popytu po otwarciu gospodarek mocno podrożała ropa naftowa oraz paliwa, co odbiło się na całej gospodarce. Logistyka jest bardzo ważnym czynnikiem zwiększającym koszty produkcji żywności, szczególnie w Polsce, która jest tak silnym eksporterem.

Do tego obrazu dołączyło jeszcze podniesienie płacy minimalnej, które sztucznie wywoływane, nie poprawia sytuacji gospodarczej kraju, a powoduje wzmożony wzrost cen.

W ciągu tego roku koszty prowadzenia przedsiębiorstwa znacząco wzrosły, a wszelkie analizy wskazują na to, że trend podwyżek się utrzyma. Zwiększające się koszty produkcyjne tj. energia, materiały budowlane, śmieci, powodują, że bez wzrostu końcowej ceny produktu nie jest możliwa opłacalność biznesu. W branży związanej z hodowlą zwierząt dochodzi jeszcze aspekt drożejącej paszy. W skali roku kukurydza wzrosła o blisko o 35%, natomiast żyto o 25%, również rzepak jest rekordowo drogi, a to kolejny element produkcji, który mocno podbija ostateczną cenę produktu – podkreśla Barbara Woźniak, Pełnomocnik Zarządu Ferm Woźniak i Prezes spółki Ovotek.

Ptasia grypa uderzyła w produkcję drobiu

W tym roku, szczególnie mocno polskich producentów doświadczyła ptasia grypa. W wyniku wykrycia ponad 300 ognisk zlikwidowano kilkanaście milionów sztuk kaczek, indyków, gęsi i kurczaków. Zdziesiątkowane stada potrzebują minimum pół roku, aby się odbudować. Wpłynęło to na wzrost cen drobiu oraz jaj związany z niższą podażą.

Po okresie lockdownów, powróciła do poziomu sprzed pandemii, konsumpcja jaj. Niestety, w wyniku ptasiej grypy, która mocno doświadczyła zarówno Europę, jak i Azję produkcja stała się niewystarczająca. Także w Polsce mamy ten problem, biorąc pod uwagę zapotrzebowanie, jaj jest w tej chwili za mało. Ta sytuacja oraz wzrost cen paszy, paliwa, energii, sprawia, że cena jaja idzie do góry. Warto podkreślić, że ten stan nikogo nie cieszy, gdyż wywołany jest ogólnie panującą drożyzną i wzrostem kosztów produkcji, które nie są zależne od nas - producentów – dodaje Barbara Woźniak.

Eksport do państw trzecich przyspiesza

Po ostatnim lockdownie eksport jaj spadł, aż o jedną trzecią w porównaniu do roku 2020. Niemieckie i holenderskie firmy mocno ograniczyły import, aż o blisko 50% i 60%, co mocno odbiło się na polskich przedsiębiorstwach. Na szczęście w podobnym czasie przyspieszyła ekspansja na rynkach państw trzecich. Jednym z najstabilniejszych jest Singapur, gdzie od blisko półtora roku swoje jaja dostarczają Fermy Woźniak i aktualnie jest to piąty rynek eksportowy w Polsce.

Niestety, uzyskiwanie pozwoleń eksportowych to żmudny i długotrwały proces, który jeszcze bardziej wydłużyła panująca pandemia. Do tego ptasia grypa powoduje, że wiele państw trzecich zamyka się na nowych dostawców zawieszając możliwość uzyskiwania przez nich pozwoleń.

Prognozy Krajowej Izby Producentów Drobiu i Pasz dotyczące sytuacji na rynku jaj na ostatnie miesiące roku zakładają, że jaja nadal będą drożały. Podaż na rynku krajowym nie jest duża (obserwowane wcześniej zwiększanie pogłowia zostało zneutralizowane przez likwidacje stad z powodu grypy ptaków), a ceny w Unii Europejskiej  w sposób znaczący ruszyły w górę. Ważna jest także sytuacja na Ukrainie, która – przypomnijmy – jest głównym, zewnętrznym dostarczycielem jaj i ich przetworów dla Europy. Otóż w kraju tym produkcja systematycznie maleje. Powoduje to spadek dostaw do Unii Europejskiej (minus 23 proc. w pierwszym półroczu). Sytuacja ta będzie w oczywisty sposób wpływała na ceny jaj w Polsce. Od teraz do początku grudnia czynniki sezonowe dodadzą do obecnych cen w UE około 15 proc. – zaznacza Katarzyna Gawrońska, Dyrektor Krajowej Izby Producentów Drobiu i Pasz.

Bez wątpienia jest to niezwykle dynamiczny okres gospodarczy, który fluktuuje na każdym polu. Wymaga to od liderów i managerów elastycznego zarządzania. Polscy producenci mają nadzieję, że zbliżający się, czwarty kwartał, przyniesie wyczekiwaną stabilizację.





tagi: inflacja , ceny , rynek spożywczy , sklepy spożywcze , FMCG , rynek spożywczy , sieci handlowe , ekonomia , gospodarka , finanse ,