Rozwój portfolio, inwestycja w linie technologiczne oraz eksport to jedne z wielu wyzwań w branży słodyczy. O realiach rynkowych i rozwoju działalności rozmawiamy z Leszkiem Wertejukiem, Prezesem Zarządu Fabryki Cukierków „Pszczółka”.
Przez trzy lata miał Pan możliwość, trochę z boku, obserwowania rozwoju Fabryki Cukierków „Pszczółka”, którą wcześniej Pan zarządzał. Jakie były lub jakie będą Pana pierwsze strategiczne decyzje po ponownym objęciu funkcji Prezesa Zarządu?
Pierwszym krokiem po ponownym objęciu przeze mnie funkcji Prezesa Fabryki Cukierków „Pszczółka” jest dokładna analiza obecnej kondycji firmy i dopiero w oparciu o nią będą podejmowane strategiczne decyzje dotyczące dalszego funkcjonowania spółki.
Te trzy lata szybko minęły, choć dla zakładu był to okres bardzo intensywny. W tym czasie miała miejsce przeprowadzka do bardzo nowoczesnej fabryki i rozpoczęto produkcję nowych wyrobów. Obecnie wspólnie z pracownikami robimy przegląd całego portfolio „Pszczółki”. Staramy się poprawić lub wyeliminować te wyroby, które słabo rotują, natomiast skupić się na produkcji tych, których sprzedaż utrzymuje się na wysokim poziomie. Z moim zastępcą – Andrzejem Łopackim – mamy również pomysły rozwinięcia i pełnego wykorzystania linii, na której powstają praliny. Wiadomo, że w tej pracy efekty nie pojawią się z dnia na dzień, ale myślę, że dzięki zaangażowaniu całego zespołu po roku będą już zauważalne.
Zakład, w którym dzisiaj jesteśmy, jest Pana dziełem. Zapewne ma Pan ogromny sentyment do tego miejsca...
Tak, jestem związany z tym zakładem od samego początku. Uczestniczyłem we wszystkich etapach jego powstania. Za mojej kadencji nastąpiło także wyposażenie hali w nowoczesne maszyny i urządzenia. Sentyment oczywiście jest i to bardzo duży, dlatego cieszę się, że przede mną kolejne realne wyzwania związane z tą fabryką.
„Pszczółka” jest jednym z największych w Polsce producentów cukierków, dysponuje całą gamą znanych Polakom produktów.
Które kategorie z portfolio firmy zamierza Pan najbardziej rozwijać? Wspomniał Pan o pralinach, czy to będą jedynie one?
Oczywiście, że nie. Co prawda nasze zdolności produkcyjne na liniach karmelków są już wykorzystane w niemal 100%. Jednak pomimo tego pojawią się nowe smaki, nowe cukierki. W tej chwili pracujemy natomiast nad pełnym wykorzystaniem linii do pralin, linii do galaretek oraz linii do trufli. W tym bardzo dla nas ważnym segmencie pojawią się, i to niebawem, nowe propozycje dla naszych klientów.
Które kanały dystrybucji będą najważniejsze dla sukcesywnego zwiększania obrotów firmy i generowania satysfakcjonującego poziomu marż handlowych?
Wszystkie kanały są bardzo ważne. Natomiast znając realia rynkowe musimy skoncentrować się na określonych odbiorcach o bardzo dużym potencjale, czyli obecnych na polskim rynku sieciach handlowych. Chcemy się skupić na tzw. „handlu nowoczesnym”. Do sklepów, gdzie już jesteśmy, postaramy się wprowadzać większą gamę naszych produktów. Jednocześnie zależy nam na tym, aby szukać nowych rynków zbytu.
Jak ważna w dalszym rozwoju będzie działalność eksportowa?
W tej chwili eksport jest na poziomie 12-14% całkowitej sprzedaży. Natomiast chciałbym, żeby docelowo było to ok. 20%. Jesteśmy obecni na rynkach krajów arabskich, Dalekim Wschodzie, w Ameryce Północnej, w Europie. Rozmawiamy w tej chwili z kilkoma odbiorcami z krajów arabskich, którzy mają bardzo duży potencjał. Do tej pory kupowali cukierki z włoskich zakładów, których ciągłość dostaw z powodu pandemii koronawirusa w tej chwili została przerwana, dlatego poszukują nowych dostawców. Kilku już zwróciło się do nas. Pierwsze efekty tej współpracy powinny być widoczne za kilka miesięcy, ponieważ rozmowy są na zaawansowanym etapie. Chcemy również znaleźć się z większą ilością naszych wyrobów na rynku niemieckim. Rynek europejski – Ukraina, Rosja, Litwa, Łotwa, Szwecja, Węgry, Bułgaria, Rumunia, Niemcy, Wielka Brytania – tam już jesteśmy, ale chcielibyśmy w większym zakresie uczestniczyć w podziale tego tortu.
Czy widzi Pan szansę dla produktów „Pszczółki” w rządowym planie stworzenia Holdingu Spożywczego i ogólnopolskiej sieci sklepów spożywczych?
Silna Krajowa Grupa Spożywcza swoją skalą i szerokim wachlarzem działalności będzie mogła budować przewagę konkurencyjną na krajowym rynku rolnym i przyczyniać się do wzmocnienia pozycji produktów polskiego rolnictwa na rynkach zagranicznych. Możemy mówić tutaj m.in. o wsparciu sprzedaży rodzimych towarów na wszystkich płaszczyznach, w tym promocji, efektywnej dystrybucji czy dotarciu do klientów. Skorzystają na tym wszyscy uczestnicy tego projektu, w tym spółki tworzące także obecną Grupę Kapitałową Krajowej Spółki Cukrowej, w której oprócz lubelskiej „Pszczółki” są jeszcze m.in. Krajowa Spółka Cukrowa – spółka dominująca oraz pozostałe spółki zależne: Przedsiębiorstwo Zbożowo-Młynarskie „Młyny Stoisław” oraz Przedsiębiorstwo Przemysłu Ziemniaczanego „Trzemeszno”. Za wcześnie jednak by mówić o szczegółach – mogę jedynie potwierdzić, że obecnie trwają intensywne prace dotyczące finalnego ukształtowania Krajowej Grupy Spożywczej. Działania te realizowane są przez Krajową Spółkę Cukrową wspólnie z profesjonalnym doradcą jakim jest KPMG i są nadzorowane przez Ministerstwo Aktywów Państwowych.
Dziękuję za rozmowę.
Tomasz Pańczyk, Prezes Wydawnictwa, Redaktor Naczelny