Felietony

Baw się lub giń!

Piątek, 14 grudnia 2012 HURT & DETAL Nr 12 (82) / 2012 (Hurt i Detal)
Felieton Krzysztofa Skiby
Uwielbiamy wspomagać się przysłowiami. Uważa się powszechnie, że są one mądrością narodów. Nie wszystkie z nich są mądre i prawdziwe, ale wiele dotyka prawdy o ludzkiej egzystencji. Był czas, gdy w dobrym tonie było sięgać do maksym życiowych z greckich filozofów, czy Szekspira. Obwarowywać się gęsto cytatami z klasyków literatury i wielkich myślicieli. Dziś w naszym życiu wszystko zamieniono w proste i chwytliwe hasła, z przewagą haseł reklamowych. 
 
Jedno z bardziej ulubionych brzmi „Baw się lub giń!”.  Hasło to dobrze oddaje ducha naszych czasów. Ktoś, kto nie chodzi na imprezy uważany jest za osobę, która nie żyje. Ludzkość od zawsze uwielbiała zabawę, także w czasach kryzysów, wojen, klęsk żywiołowych, czy przełomów politycznych. W czasie wojny grały teatrzyki muzyczne, funkcjonowały knajpy i kabarety. Gdy Polskę zalała wielka powódź, mieszkańcy wielkich bloków mieli wreszcie okazje poznać się bliżej i na dachach wieżowców urządzali wspólne grille i piwne party. Zabawa jest dla wielu sensem życia, choć należy pamiętać, że każda nawet najlepsza zabawa, kiedyś sie skończy i trzeba będzie jednak zapłacić rachunek, a co najgorsze wrócić do domu. 
 
Stare, karnawałowe przysłowie mówi, że „kto pawie pióra w tyłku trzyma – temu nie straszna mroźna zima".  Karnawał to czas zabawy, a bawić się można na setki sposobów. Jako popularny artysta estradowy, bywam zapraszany w wiele miejsc i widziałem już niejedno. Każda impreza ma swoją dramaturgię. Od eleganckiego towarzystwa na balu pod krawatem, nie można wymagać, by od pierwszych taktów orkiestry wszyscy zapełnili parkiet. Zwykle zaczyna sie od kolacji, potem jest czas na jakieś popisy kabaretowe lub taneczne show, a następnie wodzirej zaprasza na parkiet, kusząc publiczność głosem lub nogami blond wokalistki. Na ogół pierwsze trzy piosenki są na stracenie i zespół śpiewa je do parkietu lub dla jednej, góra dwóch par. Bywa, że wystarczy jedna piosenka na rozruch. Zespół lub DJ apeluje z wdziękiem o wypełnienie parkietu i publiczność rusza. Zwykle bywa tak, że panie rwą się do tańca, a panowie chcą jeszcze pogadać, a przede wszystkim odwiedzić barek.  
 
Niezawodną publicznością imprezową są... emeryci. Osoby starsze wiedza, że ich wytrzymałość fizyczna nie jest już taka, jak w czasach młodości i nie czekają na zachęty do zabawy, ze strony artystów. Oni –  ledwie się impreza zaczyna –  już stoją w blokach startowych.  Tańczą, szaleją, po czym w okolicy godziny 22, kończy się im zapas energii i następuje zjazd do sypialni. 
 
Dobrze jak zabawa karnawałowa ma jakiś program lub opiera się na ciekawym pomyśle. Był czas, że bale przebierańców nie cieszyły się wzięciem. Nikt nie miał ochoty się przebierać. Uważano to za wymuszone, sztuczne i infantylne. Dziś zabawy przebierańców wróciły. Normalna impreza, bez szaleńczego pomysłu uważana jest za nudną i dla ludzi bez fantazji. Wśród imprez przebieranych najbardziej chwytliwe pomysły to „Pidżama Party”, impreza na którą należy obowiązkowo przyjść w pidżamie. Innym pomysłem bardzo popularnym jest „PRL Party” czyli podróż w czasy siermiężnej rzeczywistości sprzed lat. Na takiej imprezie królują kufajki i ogórki kiszone. W środku zimy sporym wzięciem cieszą się... imprezy plażowe.  Organizatorzy przywożą do klubu trzy tony piasku, a uczestników obowiązują koszule tropikalne i stroje bikini. 
 
Ciekawe są zawsze imprezy nawiązujące do karnawału w Rio.  Na parkiecie króluje wówczas muzyka latynoska, a boskie tancerki z pióropuszami  robią wrażenie tak na panach, jak i na paniach. Ciągle modne są imprezy w stylu gangsterskim, podczas których tańczy się burleskę, gra w ruletkę, pierze pieniądze w misce z wodą, a panowie palą cygara i paradują w kapeluszach Borsalino i z plastikowymi pistoletami u boku.
 
W karnawale imprez jest tak dużo, że zdarzają sie pomyłki. Byłem świadkiem jak podczas imprezy kosmicznej, na której wszyscy byli przebrani za mieszkańców obcych planet, pojawiła się grupa, która przybyła z imprezy góralskiej. Faceci w kierpcach i z ciupagami błąkający się niepewnie wśród kosmitów, to doprawdy widok niezapomniany. 
 
Najbardziej ekstremalną zabawą przebierańców w jakiej uczestniczyłem był zjazd gwiazd... filmów porno.  Uczestnicy tej zabawy celem wzbogacenia swych strojów na zabawę, wykupili wszystkie zapasy miejscowych sex shopów. 
 
Kto się nie bawi – nie istnieje, a kto się bawi bez fantazji, istnieje, ale na dolnej półce w regale z napisem „rozrywka”.  Zabawa wbrew pozorom to bardzo poważna sprawa. Służy naładowaniu naszych akumulatorów, zresetowaniu przeładowanego komputera zwanego głową i zdopingowaniu nas do życia i pracy. Życie bez zabawy, to jak policjant z drogówki na wrotkach w lesie łapiący tiry na radar z ołówka, czyli bez sensu.

tagi: Skiba , Krzysztof Skiba , imprezy , karnawał ,