22 lata temu – po przejściu na emeryturę – zdecydował się Pan na założenie własnej firmy pod nazwą MAXPOL, która jest obecnie liderem w zakresie organizacji zagranicznych imprez targowych dla polskich przedsiębiorców. Dlaczego właśnie organizacja targów?
» Gdy miałem 13 lat – a było to w roku 1939 – mój ojciec zabrał mnie na Międzynarodowe Targi Techniczne do Poznania. Byłem z tego bardzo dumny i wszystko mnie interesowało. Zbierałem ulotki i katalogi, a po zwiedzaniu poszliśmy do eleganckiej restauracji na obiad, przy Placu Wolności. Była to moja pierwsza obecność na imprezie targowej i chyba to właśnie ona odcisnęła ślad na mojej dalszej karierze zawodowej.
Kiedy odbyły się pierwsze targi w Polsce międzywojennej?
» Pierwsze Targi Poznańskie odbyły się w 1921 roku. Inicjatywa imprezy targowej w Poznaniu po odzyskaniu przez Polskę niepodległości nawiązała się w środowisku Związku Towarzystw Kupieckich w Poznaniu. Początki nie były imponujące. Powierzchnia wystawiennicza wynosiła 10 tys. mkw. Nietypowym wydarzeniem, które zagościło na targach w Poznaniu była Powszechna Wystawa Krajowa w 1929 roku. Jednym z jej inicjatorów był ówczesny Prezydent Poznania Cyryl Ratajski. Protektorat nad Wystawą objął Prezydent RP Ignacy Mościcki. Wystawa prezentowała dorobek dziesięciolecia nowo powstałego państwa w rozmaitych dziedzinach, takich jak przemysł, rolnictwo, rzemiosło, nauka, kultura, sztuka, zdrowie i opieka społeczna. Wystawę zwiedziło 4,5 miliona osób, w tym 200 tysięcy gości zagranicznych. W latach 30 z powodu światowego kryzysu gospodarczego zmalała liczba wystawców i zwiedzających. Dopiero jubileuszowe XV Międzynarodowe Targi Poznańskie w 1936 roku odzyskały dawną świetność. W roku 1939 targi w Poznaniu należały do największych imprez handlowych w Europie. Prezentowany był cały dorobek naszej gospodarki lat trzydziestych. Na tych właśnie targach miałem okazję być osobiście. Dla porównania dzisiaj Międzynarodowe Targi Poznańskie dysponują powierzchnią wystawienniczą ponad 300 000 mkw., tj. 30-krotnie większą niż w 1921 roku. Organizują nie jedną wystawę, a ponad 50 rocznie. Wówczas wystawę można było nazwać wielobranżową, a aktualnie jest tyle branż ile targów. To jest skala.
Targi Poznańskie, o których Pan wspomina odbyły się bezpośrednio przed wybuchem II wojny światowej, a okres okupacji nie był dla Pana łatwy. Aresztowanie, przesłuchania na Szucha, pobyt na Pawiaku, potem Auschwitz i Mauthausen. Proszę przybliżyć naszym Czytelnikom Pańską drogę do upragnionej wolności.
» Rzeczywiście był to bardzo trudny dla mnie okres. Początek piekła – to 5 października 1943 roku, w którym to dniu zostałem aresztowany przez Gestapo wraz z moim kolegą Romanem Ładą – synem wojskowego lekarza. Sześciu uzbrojonych gestapowców podjechało otwartym mercedesem – tym samym, który eskortował aresztowanych i więźniów przewożonych z al. Szucha na Pawiak. Wraz z kolegą pracowaliśmy wtedy w Fabryce Daimler i Puch, przy ulicy Kasprzaka na warszawskiej Woli. Były to zakłady produkujące broń, nazywane potocznie „karabinówka”. Odbywaliśmy praktykę, jako uczniowie Gimnazjum Mechanicznego im. R.Wolframa przy ul. Miodowej w Warszawie z warsztatami na Pelcowiźnie. Tu się rozpoczął początek konspiracji,a każde przejście przez bramę stanowiło ryzyko na nieznaną skalę. Moja konspiracyjna działalność polegała na wynoszeniu z fabryki niezbędnych części do dalszej produkcji broni oraz różnych części do karabinów. Równocześnie prowadziliśmy sabotaż wytwarzając wadliwe elementy lub też dobre uznawać za wadliwe, by je później wynieść. Wyniesione rzeczy zostawiało się niedaleko fabryki w drewnianej budzie, w której można było kupić napoje i coś do zjedzenia. Szczęśliwie udało mi się wykonać zadanie kilkanaście razy. Inną formą sabotażu było opuszczanie stanowiska pracy, celem zmniejszenia wydajności pracy. Wychodziliśmy z fabryki na numery kolegów, którzy powinni wyjść po swojej zmianie. Tak było właśnie w dniu 5 października 1943 roku, kiedy to wcześniej wyszedłem z fabryki i zostałem wraz z kolegą aresztowany. Tego dnia Gestapo przeszukało fabrykę i uznało, że to ja jestem sabotażystą i mam związek z zabójstwem gestapowca – Alfreda Milke. Po przewiezieniu do głównej siedziby Gestapo w al. Szucha rozpoczęło się bardzo ciężkie dla mnie przesłuchanie. Miałem wtedy 17 lat. Po ostatnim przesłuchaniu, podczas którego straciłem przytomność, znalazłem się w tzw. „tramwaju”, gdzie pobity przeleżałem na podłodze wiele godzin. Z alei Szucha przewieźli nas na Pawiak, gdzie przebywaliśmy do dnia 11 listopada 1943 roku. W tym właśnie dniu wywieziono nas w nieznane. Po kilkunastu godzinach podróży pociąg zatrzymał się na stacji Auschwitz. W Oświęcimiu przebywałem do dnia 17 stycznia 1944 roku, kiedy to wywieźli nas do obozu Mauthausen – Gusen w Austrii. 5 maja 1945 roku o godzinie 5 po południu pierwszy czołg amerykański sforsował bramę naszego obozu i zostaliśmy oswobodzeni. Do kraju wróciłem 12 lipca 1945 roku.
Okres powojenny, to kontynuacja przerwanej edukacji i praca zawodowa…
» Nie było łatwo. Chyba tylko młodość i moja silna psychika pozwoliły mi wrócić do normalnego życia. Kontynuowałem naukę w Liceum Komunikacyjnym w Warszawie, które mieściło się przy ulicy Chmielnej. Nie było żadnych ulg w egzaminach. Po dwuletniej przerwie w nauce i po tak koszmarnych przeżyciach zdałem egzaminy i w 1948 roku uzyskałem tytuł technika elektryka. W 1949 roku rozpocząłem studia w Wieczorowej Szkole Inżynierskiej w Warszawie i pracę w Dozorze Dźwigów Stowarzyszenia Dozoru Kotłów, uzyskując od razu tytuł rzeczoznawcy urządzeń dźwigowych – dzięki wiedzy jaką zdobyłem, pracując wcześniej razem z moim ojcem przy konserwacji dźwigów. W roku 1956 awansowałem na stanowisko Kierownika Inspektoratu Dźwigowego, a następnie na stanowisko Zastępcy Dyrektora ds. Dźwignicowych. Do roku 1979 związany byłem z Zakładami Urządzeń Dźwigowych w Warszawie. W tym okresie ukończyłem również studia magisterskie na Uniwersytecie Warszawskim na Wydziale Organizacji i Zarządzania. W 1979 roku objąłem stanowisko Dyrektora Naczelnego Przedsiębiorstwa Zaopatrzenia Technicznego Budownictwa ZREMB, w którym pracowałem do roku 1982. W tym okresie pełniłem funkcję Pełnomocnika Naczelnego Dyrektora Zjednoczenia Budownictwa Mechanizacji ZREMB na Międzynarodowych Targach w Poznaniu. Kolejne cztery lata pracy spędziłem na budowie Chmielnickiej Elektrowni Atomowej w ZSRR, piastując stanowisko Zastępcy Dyrektora ds. Środków Produkcji. W 1987 roku objąłem stanowisko Głównego Inżyniera ds. Środków Produkcji i Dostaw, w 1989 roku Dyrektora Biura Pełnomocnika Rządu ds. Inwestycji Surowcowych w ZSRR, a w roku 1991 powierzono mi stanowisko Pełnomocnika Ministra Gospodarki Przestrzennej i Budownictwa ds. Realizacji Inwestycji Surowcowych w ZSRR. Jestem osobą bardzo aktywną, dlatego też po przejściu na emeryturę postanowiłem założyć własna działalność.
I wtedy powstała firma MAXPOL…
» Dokładnie tak. W roku 1990 założyłem własne przedsiębiorstwo o nazwie MAXPOL, które zajmuje się organizacją udziału polskich firm w międzynarodowych targach poza granicami kraju.
MAXPOL to firma rodzinna…
» MAXPOL to firma zdecydowanie rodzinna. W działalność już od ponad 10 lat zaangażowane są moje dwie córki i wnuczek. Wszyscy już samodzielnie są organizatorami targów, a każdy nadzoruje swoje branże. Więź rodzinna wzmacnia współpracę, a przy aktywnym działaniu można ją stale rozwijać. Tak w ostatnich latach wprowadziliśmy do naszej działalności projektowanie i budowę stoisk. Jestem przekonany, że ta więź przyniesie dalszy rozwój naszego przedsiębiorstwa.
Organizacja targów zagranicznych to nie jedyny kierunek działalności firmy MAXPOL. Jesteście również organizatorem Międzynarodowych Targów „Świat Dziecka”, których już dwie edycje odbyły się w Warszawie…
» Jesteśmy organizatorami Międzynarodowych Targów „Świat Dziecka” w tematyce, której jest wszystko, co wiąże się z dzieckiem od poczęcia, urodzenia, wychowania, zdrowia, kształcenia, itd. W roku 2013 odbędzie się już trzecia edycja tych targów. Doszliśmy do wniosku i do tego nas namawiano, że powinniśmy poza targami za granicą, być obecni również w kraju. Planujemy rozszerzyć tę działalność.
Tak długa współpraca z polskimi partnerami zarówno w kraju, jak i zagranicą to już nie tylko wspólny biznes, a zapewne również przyjacielskie relacje?
» Przykład niech stanowi wieloletnia współpraca z Pana Wydawnictwem. Żyjemy wzajemnie naszymi sukcesami, a przyjaźń wyklucza złą współpracę. Dziękujemy za pozytywne relacje.
Dziękujemy za rozmowę i życzymy dalszych sukcesów!
tagi: Tadeusz Michalak , MAXPOL , ,
Fundacja Polska Bezgotówkowa sprawdziła, jak zmieniają się...
Perspektywa wzrostu cen w znacznym stopniu determinuje plany...
Według badania Grupy Offerista, w zeszłym roku najwięcej...
Obie strony czeka kilka lat przygotowań...
Sztuczna inteligencja jest coraz mocniej wykorzystywana przez...
Ankietowani wskazali pięć rzeczy, których obecnie...
Do zmian muszą się dostosować także małe przedsiębiorstwa...
Z początkiem stycznia 2025 roku Polska obejmie rotacyjną...