Fama głosi, że prekursorami grilla w Polsce byli „Skauci piwni”. Skauci byli telewizyjnym kabaretem założonym przez znanego aktora i satyryka Janusza Rewińskiego. Krótkie, zabawne programy „Skautów” telewizja emitowała zwykle w okresie wakacyjnym. W czasach schyłkowego PRL-u i na początku lat 90. uprawianie sztuki grillowania było nie lada wyzwaniem. Brakowało odpowiedniego sprzętu i węgla drzewnego, a i o samym grillu mało kto słyszał.
Imprezy z udziałem grilla miały charakter imprez „dla wtajemniczonych”. Są tacy, którzy twierdzą, że odbywały się nawet w swoistej „konspiracji ogródkowej”. Krążyły legendy o tym, jak przy pomocy drutu, kilku cegieł i spawarki konstruowano własnoręcznie pierwsze grille. Grill był absolutną nowością i jako taki stał się atrakcją w domach osób, które albo były lepiej sytuowane, albo miały rodziny w Niemczech. Trudno to sobie dzisiaj wyobrazić, ale przez cały PRL jedyna znana w Polsce forma piknikowa, to było pieczenie kiełbasek nad ogniskiem.
Wraz z otwarciem granic, upadkiem muru berlińskiego i zmianami gospodarczymi wybuchła w Polsce moda na grillowanie. W sklepach pojawił się wreszcie odpowiedni sprzęt, od małych grilli balkonowych po solidne grille składane. Grill przestał być elitarną formą spędzania wolnego czasu, stał się niezwykle popularny. Gdy robiło się ciepło, naród pakował sprzęt grillowy do bagażników samochodów i ruszał nad jeziora i łąki. Kolejnym etapem rozwoju kultury grillowania było odkrycie, że grillować można nie tylko karkówkę i kiełbaski, ale praktycznie wszystko łącznie z warzywami. Producenci prześcigali się w specjalnych ofertach dla miłośników grilla. Zaczęto produkować gotowe zestawy do grillowania. Jednak prawdziwi smakosze woleli sami odkrywać nowe horyzonty w świecie grilla i eksperymentować nad grillowymi specjałami.
Gdy kultura grillowania skoczyła w Polsce o kilka pięter w górę Janusz Stańczak ze Szklarskiej Poręby właściciel biura turystycznego i organizator imprez plenerowych wpadł na pomysł organizowania Mistrzostw Polski w Grillowaniu. Pierwsza taka impreza odbyła się w 1999 roku w Szklarskiej Porębie pod Szrenicą. Pierwszym jurorem na imprezie był znany z kulinarnych programów telewizyjnych Maciej Kuroń. Na mistrzostwach w grillowaniu pojawiali się w charakterze jurorów nieznani wówczas szerzej Robert Sowa (przez lata szef kuchni hotelu Sobieski, dziś naczelny kucharz programu „Dzień dobry TVN”), Karol Okrasa (szef kuchni hotelu Bristol w Warszawie, późniejszy autor programów „Kuchnia z Okrasą” i „Smaki czasu” w TVP), a także zamieszkały w Polsce mistrz kulinarny ze Szwajcarii Kurt Scheller założyciel słynnej Akademii Kulinarnej.
Jako, że imprezom takim towarzyszyły często występy artystyczne, bywałem zapraszany na mistrzostwa w grillowaniu wielokrotnie, w charakterze wesołego komentatora zawodów.Atmosfera tych imprez była tak miła i sympatyczna, że wkrótce w całej Polsce pojawiło się wiele imprez naśladujących pomysł Stańczaka. W 2006 roku we Wrocławiu odbyły się Mistrzostwa Świata w Grillowaniu, w których wzięło udział 47 ekip z 21 państw. O ile Polakom już dawno nie wychodzi w piłce nożnej i w budowaniu autostrad, o tyle w grillowaniu okazaliśmy się… najlepsi na świecie! I pomyśleć, że jeszcze dwadzieścia lat temu nikt nad Wisłą nie miał pojęcia, co to jest grill.
Zjawisko masowego grillowania rodaków, to dobry temat badań dla psychologów i socjologów. Masowy grill polski jest demokratyczny, jak konstytucja amerykańska. Przy grillu zacierają się wszelkie różnice społeczne i polityczne, nikną wszelkie sztuczne podziały. Komu by się chciało kłócić przy żeberkach z grilla w miodzie, czy rybce z grilla w warzywach! Podczas zajadania karkówki z grilla i popijania jej piwkiem wszyscy jesteśmy równi. Każdy z nas tak samo wygląda w krótkich, wakacyjnych gaciach pochylony nad rusztem i dmuchający w rozżarzony węgiel.
Atutem grillowania jest fakt, że musi się on odbywać na powietrzu. Grillowanie w pomieszczeniu zamkniętym może się zakończyć katastrofą. Niby wszyscy o tym wiemy, ale…moda na grillowanie spowodowała, że pewnego razu w Szczyrku, Mistrzostwa Polski w Grillowaniu usiłowano organizować także zimą w dużych namiotach. Przyjechałem wówczas z grupą artystyczną, w której obok mnie były także śpiewające dziewczyny. Niestety już po pierwszej piosence makijaż artystek zamienił się w cieknącą po twarzy czarną maź. Natężenie dymu z grilli było tak duże, że ani my, ani publiczność nie byliśmy w stanie tego wytrzymać. Przy drugiej piosence jedna z dziewczyn zemdlała, kilka osób z widowni zasłabło, a w finale imprezy zapalił się namiot. Nie ma co! Była to iście ognista impreza!
Oczywiście na otwartej przestrzeni nic nam nie grozi. Należy więc pamiętać, że grillowanie podobnie jak seks, najlepszy jest pod gołym niebem. Grillowanie to niezwykle rodzinna forma spędzania wolnego czasu. Przy grillu rodzina ma szanse na ponowną integrację. Niesłychanie ważny jest podział zadań. Grill to praca zbiorowa. Jeden przygotowuje steki, drugi pilnuje ognia, trzeci otwiera piwo. Nie ukrywam, że ta trzecia czynność jest moją ulubioną.
Po latach triumfu i podbijania polskich ogródków, moda na grillowanie jak każda moda, dorobiła się także swoich przeciwników. Malkontenci narzekają, że w czas wiosenno-letni przeszkadza im dolatujący z każdego kąta zapach grillowanych mięs. No cóż… lepszy zapach polskiego grilla niż zapach prochu w Egipcie czy Tunezji. Siedząc przy grillu nad Wisłą nie musimy przecież nakładać tak popularnych w wielu częściach świata kurtek kuloodpornych.