Reportaże

Miłosne zarobki

Poniedziałek, 23 stycznia 2012 HURT & DETAL Nr 1 (71) / 2012
Nie chodzi tutaj oczywiście o płatną miłość, a o jedno z przyjemniejszych świąt, jakie obchodzimy – Walentynki. Czy wszystkie sklepy odnotowują wzrosty sprzedaży w tym okresie, jak powinien wyglądać walentynkowy asortyment i czy potrzebne są w oknach czerwone serduszka? Zapytaliśmy o to kilku detalistów.

Walentynki budzą różne emocje. Zazwyczaj są to pozytywne uczucia związane z miłością, czułością czy sympatią. Rzadko, ale pojawiają się także opinie krytyczne, zarzucające komercję i kicz, którą wykorzystują kwiaciarnie, cukiernie, sklepy czy kina. Jednak często, nawet ta część społeczeństwa, która dostrzega komercję tego dnia, lubi po prostu sprawić ukochanej osobie przyjemność.

14 lutego 2012 roku może wydarzyć się wiele. Zarówno w naszych sercach, domach, ale także w sklepach. Czy otrzymamy tego dnia słodki upominek, napijemy się z ukochaną osobą dobrego wina czy też listonosz przyniesie pisemne wyznanie miłości – to z pewnością w kasie niejednego sklepu znajdzie się dużo więcej dowodów uwielbienia tego dnia przez klientów.

Przez żołądek do serca

Taką dewizą kierują się nie tylko zakochani czy pragnący miłości, ale również Tadeusz Wójcik, właściciel sklepu spożywczego w Radomiu. Swoją placówkę, która mieści się na targowisku „Nad rzeczką” prowadzi od 21 lat. „Jakby nie słodycze – umarłbym z głodu!” – mówi z uśmiechem pan Wójcik. Wyposażenie placówki stanowią głównie cukierki w czekoladzie: nadziewane, z galaretką czy z likierami, wafelki i szeroki wybór wyrobów ciastkarskich. Muszę szczerze przyznać, że rurki czekoladowe z nadzieniem, którymi poczęstował mnie właściciel były wyśmienite!

Spędziłam z panem Tadeuszem w sklepie sporo czasu i od razu w oczy i uszy rzucała się jego uprzejmość i indywidualne podejście do klienta. Dla każdego pan Wójcik znajdzie chwilę, aby porozmawiać. „Jak zdrowie, czy miała już pani zabieg na oczy, czy córka zdała egzamin, co jeszcze podać – może dołożę herbatników – są bardzo dobre, proszę spróbować” – właściciel jest niezwykle ciepłym i kontaktowym człowiekiem i ma tak zwaną żyłkę do handlu.

„My tu się znamy jak łyse konie” – śmieje się jedna z klientek. – „Lubię odwiedzać pana Tadeusza, jest zawsze pogodny i często rozmawiamy. W marketach nie mam takiej przyjemności z robienia zakupów”– dodaje starsza pani wychodząc ze sklepu.

Na pytanie o walentynkowy utarg pan Tadeusz smutno na mnie spogląda, kręcąc głową. „Walentynek w mojej placówce od mniej więcej dwóch lat nie widać wcale. W okolicy otworzyli Galerię Słoneczną, w której znajdują się sklepy ze słodyczami i market, w okolicy jest też Biedronka i młodzi klienci opuścili mój sklep” – mówi właściciel.

Jak opowiada, kiedyś miał w swoim sklepie duży wybór bombonierek w walentynkowych opakowaniach, jednak w miarę upływu lat, kiedy tego typu towar cieszył się coraz mniejszą popularnością, a do jego sklepu zaglądało coraz mniej młodych ludzi, zrezygnował z tego typu asortymentu. Postawił na różnorodne słodycze na wagę i czekolady, głównie firmy E.Wedel.  Jedynym ratunkiem są stali klienci, głównie ludzie starsi, którzy przychodzą chwilę pogadać, kupią słodycze za średnio 10 zł i za 2-3 dni wracają. W soboty zdarzają się też klienci, którzy zostawiają większe sumy w kasie.

Dzięki temu, że pan Tadeusz jest niezwykle sympatyczny i zachęca klientów do zakupu różnych towarów – jego sklep przetrwał. W okolicy bowiem wiele placówek upadło. Charakterystycznym elementem marketingu sklepu jest dawanie odwiedzającym do spróbowania nowych słodyczy. „Jak coś przypadnie do gustu – wtedy zawsze kupują! Dzisiaj stracę, ale jutro wszystko się zwróci! A jak nie pogadam z człowiekiem i nie poczęstuję go czymś dobrym, to nigdy nie zyskam jego sympatii. Przez żołądek do serca!” – podsumowuje pan Wójcik.

Dodatkowy obrót

Sklep, który prowadzi Krystyna Kaczanowska wraz z mężem powstał w 2000 roku. Placówka mieści się na jednym z białostockich osiedli domków jednorodzinnych. Sklep ma powierzchnię około 450 mkw. i zatrudnia 12 osób. W pobliżu znajduje się duży market Pss, sklep Żabka oraz sklep należący do sieci OdiDo, ale państwo Kaczanowscy dzielnie radzą sobie z konkurencją. „Nasi klienci to przede wszystkim mieszkańcy osiedla. Prawie wszystkich znamy i lubimy. Wiemy o ich potrzebach, dlatego jest nam łatwiej pracować. Staramy się dopasować z asortymentem, każdy może zamawiać swoje ulubione produkty, a my staramy się sprowadzić towar na życzenie klienta” – przyznaje pani Krystyna.

Duża powierzchnia sklepu daje równie duże możliwości. Sklep współpracuje z wieloma dostawcami i ma bardzo bogaty asortyment. Są nawet zabawki dla dzieci! „Mimo coraz większej konkurencji na rynku jesteśmy zadowoleni ze swojego sklepu. Dbamy o standardy oraz stawiamy na rozwój i nowoczesność” – mówi z uśmiechem właścicielka.

Na ulicach Białegostoku dekoracje walentynkowe pojawiły się w drugiej połowie stycznia. W witrynach sklepów widać czerwone serduszka, baloniki, czerwone róże, piórka i inne ozdoby. Podobnie na to święto dekorują swój sklep państwo Kaczanowscy.

A co w białostockim sklepie najlepiej sprzedaje się z okazji Walentynek? „Największym powodzeniem cieszą się lizaczki walentynkowe, maskotki, poduszki w kształcie serduszek, czekoladki i wina. Staramy się wyeksponować w jednym miejscu wszystkie proponowane na to święto produkty, poza alkoholem. On stoi na swojej półce” – opowiada pani Krystyna wskazując na dział alkoholowy. Jak przyznają właściciele wśród win powodzeniem cieszą się: Carlo Rossi, Rosiere Syrah, Kadarka, natomiast spośród bombonierek – Milka, Vobro i Mieszko. Przez dzieci i młodzież najchętniej kupowane są drobiazgi o niskiej cenie, dorośli młodzi ludzie zazwyczaj wybierają znane marki. „Oczywiście dla sklepów jest to dodatkowy obrót, który przynosi zyski” – dodaje właścicielka.

Strzał w 11-stkę!

Sklep 11-stka mieści się na jednym z radomskich osiedli, przy ulicy Sadkowskiej. Niedaleko znajduje się szkoła podstawowa, gimnazjum oraz szkoła średnia. Dzięki takiej lokalizacji placówka ma wielu młodych klientów, co przy okazji Walentynek jest nie bez znaczenia! Dlatego też sklep i jego sama lokalizacja jest strzałem w 10-tkę, a dokładnie w 11-stkę!

„W okresie przedwalentynkowym, jak również 14 lutego bardzo dobrze sprzedają się wina z wyższej półki, szampany i likiery. Zazwyczaj klienci wybierają wina musujące, czerwone wytrawne oraz słodkie” – mówi Halina Lis, ekspedientka w sklepie 11-stka. Wśród słodyczy oczywiście nie brakuje na półkach czekoladowych serduszek, lizaków przy kasie – zarówno tych małych, jak i tych większych z napisem KOCHAM CIĘ! Wśród walentynkowych bombonierek dobrze sprzedaje się Wedel i Vobro, popularnością wśród klientów cieszą się także słodycze firmy Wawel.
 

„Kupując upominki walentynkowe klienci wydają dużo większe sumy, niż na co dzień. Oczywiście wszystko zależy od profilu klienta – ci zamożniejsi wybierają wino z półki premium i markową bombonierkę, inni niedrogie wino musujące i lizaka w kształcie serca. Ale przecież liczy się sam gest!” – mówi pani Halina. I na taki gest czekają nie tylko zakochani, ale także detaliści. Mniejszy czy większy – ważna jest pamięć!

Liczą się oczywiście także ozdoby przyciągające wzrok klientów. Serduszka na półkach, więcej czerwonego koloru i miła, uśmiechnięta sprzedawczyni – jak pani Halina – dodatkowo zachęcają do zakupu.

Okiem eksperta

Walentynki to doskonała okazja do zrobienia drobnych (i nie tylko) prezentów dla ukochanych osób, a przecież nie ma nic przyjemniejszego niż dawanie i dzielenie się. „Tym samym, nie tylko wpychamy w ręce konsumenta okazałe bombonierki, maskotki, kwiaty, alkohole, ale kształtujemy pożądane społecznie postawy” – mówi Olgierd Rodziewicz-Bielewicz, Partner Catman Polska Sp. z o.o.

Jak przyznaje ekspert, jedynym handlowym haczykiem jest to, że cała „akcja” zakupu odbywa się bardzo szybko, a potem z niektórym asortymentem możemy – jak mówią handlowcy – „ugotować” się. Dlatego też specyficzne produkty typu serca walentynkowe, trzeba promować odpowiednio wcześnie, a w same Walentynki pamiętać o możliwości ich wysprzedaży po promocyjnych cenach.

Sam schemat, pozostaje niezmienny, należy bowiem:
•  zwrócić uwagę klienta, na fakt, że to właśnie w naszym sklepie jest ciekawy asortyment;
•  zainteresować tymi produktami i wzbudzić chęć zakupu – tutaj wszystko zależy od sprytu detalisty;
•  sprzedać.

Czy święto pochodzące od imienia Walentego – patrona szaleńców, chorych na epilepsję i zakochanych trafia do wszystkich Polaków? Z pewnością nie, ale większość społeczeństwa z całą świadomością pochodzenia tego dnia, chętnie poddaje się jego niewątpliwemu urokowi.
Nie ma przecież nic przyjemniejszego niż obdarowywanie ukochanej osoby symbolicznymi upominkami. Słodkie serduszko, wino, muzyka, świecie – i detalista robi się coraz bardziej zakochany. W swoich klientach, oczywiście!

Monika Dawiec

tagi: Walentynki ,