Handel artykułami spożywczymi w miastach typowo turystycznych Egiptu, takich jak Sharm El-Skeikh, czy Hurghada, znacznie różni się od europejskiego.
Przechadzając się główną aleją centrum miasta – Naama Bay – zauważyłem, że sklepy spożywcze cieszą się dużym zainteresowaniem i znajduje się w nich zwykle duża ilość klientów. Na pewno duży wpływ na to ma niewielka ich liczba, ale też – jak się później okazało - klimatyzacja, która w upalne dni jest najbardziej poszukiwanym „towarem”.
Sklepy spożywcze w Sharm El-Sheikh utrzymane są w konwencji convienience. Nie spotkacie tam szyldów międzynarodowych sieci handlowych. Większa część sklepów wspierana jest jednak przez znane marki handlowe z Europy. Jedną z nich jest Heineken. Niemal każdy sklep obrandowany jest logo marki tego piwa i posiada charakterystyczny, zielony wystrój. To działa i jednocześnie potwierdza regułę, że czujemy się pewniej widząc dobrze znane marki. Jeżeli chodzi o lokalizację, to najwięcej sklepów można spotkać nieco dalej od głównej promenady Naama Bay. Czasem świetnie kamuflują się pomiędzy kolorowymi straganami z pamiątkami, czy dywanami, których jest tam mnóstwo. Wszystko jednak idealnie się uzupełnia i tworzy wspaniały, arabski klimat.
Supermarkety to raczej rzadkość. Udało mi się odwiedzić zaledwie dwa. Jeden znajdował się we wcześniej wspomnianym Naama Bay, drugi w dzielnicy Old Market zwanej przez miejscowych Sharm al-Maja. W obydwu przypadkach przytłoczony byłem dużą ilością kamer, które sprawiały, że czułem się nieswojo. Dużym zaskoczeniem była dla mnie obecność sklepu międzynarodowej sieci „Seven-Eleven”. Jednak po chwili przekonałem się, że była to jedynie „zbieżność” nazwy, bo logo i wystrój sklepu były zupełnie odmienne od tych, które można spotkać w Europie, Czy Ameryce.
Podobnie ma się rzecz z wieloma „markowymi” produktami dostępnymi na ulicach i straganach Egiptu. Zegarki Rolex za dwa dolary, koszulki Calvin Clein za dolara, czy najnowszy model butów sportowych Reebok za 10 dolarów – to wszechobecna oferta przygotowana specjalnie dla turystów. Muszę jednak powiedzieć, że przeglądając półki w sklepach spożywczych, nie natknąłem się na ewidentnie podrobione towary, ale pewności nie mam.
Jeżeli chodzi o dostępność polskich produktów w sklepach Sharm El-Sheikh, to praktycznie ich nie ma. Jedynym polskim akcentem są polskie napisy i oznaczenia, które maja sprawić, aby polscy turyści weszli do sklepu i zostawili tam kilka dolarów.
Egipcjanie mają to do siebie, że zawsze zawyżają ceny. Taka sytuacja jednak zdarza się głównie u sprzedawców oferujących inne produkty niż spożywcze. Jak się później okazuje są to tak zwane ceny proponowane, które mogą ulec zmianie. Właśnie dlatego często dochodzi do targowania się i małych sporów. Na koniec jednak z mniejszym lub większym uśmiechem wszyscy rozstają się w zgodzie. Zatem Egipt to dobre miejsce do sprawdzenia poziomu perswazji.
Zagadką jest to, w jaki sposób sprzedawcy wiążą koniec z końcem, zważywszy na opcję All Inclusive, którą posiada większość turystów spędzających wakacje w resortach hotelowych. Tę słodką tajemnicę zostawmy jednak im, by nadal swoją wyjątkowością różnili się od sprzedawców europejskich.
Stay cool