Humor

Dowcipy

Poniedziałek, 29 sierpnia 2011
Do sklepu Fąfary przychodzi znajomy i pyta: - Co słychać? Jest ruch w interesie? - Noo... Rano przychodzę do sklepu.... i to jest mój jedyny przychód w ciągu dnia.
Wchodzi Polak do sklepu w Londynie i mówi:
- Poproszę piłkę.
Sprzedawca wzrusza ramionami i kręci głową.
- Pił-kę - sylabizuje Polak.
Sprzedawca znów kręci głową. Polak:
- Żu-raw-ski!
- ?
- Krzy-nó-wek!
- Oh, yes! A football!
- Tak, piłkę. Do me-ta-lu!
--------------------

Do mieszkania Fąfarów przychodzi akwizytor sprzedający odkurzacze. Stawia odkurzacz na podłodze, rozrzuca po całym dywanie mnóstwo śmieci, okruchów i mówi:
- Zjem każdy paproch, którego nie wciągnie ten super-odkurzacz!
- W takim razie życzę smacznego - mówi Fąfarowa. - W naszym domu od wczoraj nie ma prądu.
--------------------

Policjant zobaczył żółwia w sklepie zoologicznym i pyta sprzedawcę:
- Ile kosztuje ten żółw?
- 10 złotych.
- A bez tego ozdobnego pudełka z płytek?
--------------------

Kierownik sklepu wzywa do siebie ekspedientkę, która spóźniła się dwie godziny do pracy.
- Proszę się nie gniewać - tłumaczy się dziewczyna. -To wszystko dlatego, że jestem w ciąży.
- Naprawdę? Od kiedy?
- No... Będą już jakieś dwie godziny.
---------------------------

Do sklepiku dla działkowców przychodzi pani Fąfarowa i mówi:
- Chciałabym kupić małe drzewko, ale żeby miało gładki pień, rozłożystą koronę i żeby liście nie przepuszczały ani kropelki deszczu, gdy będzie padać.
- Ależ pani nie jest potrzebne drzewko. Pani potrzebuje parasola!
--------------------

Nauczyciel geografii pyta Jasia:
- Z czego słynie Dania?
- Nie wiem.
- A skąd masz klocki Lego?
- Ze sklepu z zabawkami!
--------------------------

Wchodzi zajączek do warzywniaka niedźwiedzia i chce kupić brzoskwinie, jednak z głowy wyleciało mu słowo "brzoskwinia". Mówi więc:
- Poproszę kilo jabłek.
Niedźwiedź wskazuje palcem na skrzynkę z jabłkami i pyta:
- Tych?
- Nie, tych zamszowych.
-----------------------

W dużym domu towarowym, w porze największych zakupów, jakaś zdenerwowana klientka podchodzi do jednej z ekspedientek i pyta:
- Przepraszam, może pani widziała tu gdzieś niebieski płaszcz z uczepioną do niego trójką małych dzieci?
--------------------

W domu towarowym od niedawna pracująca tu ekspedientka mówi do kierownika:
- Jakiś klient zmierzył sweter i pyta, czy nie zbiegnie się po praniu.
- Czy ten sweter pasuje na niego?
- Nie, jest trochę za duży.
- To niech mu pani powie, że się zbiegnie.
---------------------------

Bankier lord Smith przychodzi do wróżki i mówi:
- Jeśli odgadnie pani co ja teraz myślę, dostanie pani ode mnie tysiąc funtów.
Wróżka zachęcona obiecaną nagrodą, wpatruje się w oczy lorda i mówi:
- Myśli pan o tym, że wynajmie pan grupę irlandzkich terrorystów, którzy wysadzą pański bank w powietrze, a pan wkrótce ogłosi jego upadłość.
Na to lord:
- Nie zgadła pani. Ale proszę wziąć te tysiąc funtów. Poddała mi pani znakomity pomysł!
--------------------

Pracownik banku pyta swojego dyrektora:
- Słyszałem, że szuka pan kasjera?
- Nie, szukam następcę kasjera. Dotychczasowego kasjera szuka policja.
----------------

Pewnego biznesmena zamordowano na tle rabunkowym w jego mieszkaniu. Miejscowa gazeta donosi: "Na szczęście zamordowany zdeponował całą gotówkę i kosztowności w banku, a więc nie poniósł żadnych strat".
------------

Franek mówi do kolegi:
- Radzę ci, ubezpiecz się!
- Po co? Przecież nie mam w domu nic cennego.
- A to futro, które ostatnio kupiłeś żonie?
- Aaaa, futro. Ona już sama się o to zatroszczyła. Kiedy wczoraj wróciłem do domu, jakiś agent ubezpieczeniowy stał w szafie i pilnował tego futra.
----------------

Przychodzi facet do banku i mówi do prezesa:
- Chciałbym otrzymać pożyczkę w wysokości pięciu dolarów. Pożyczkę wraz z odsetkami spłacę po roku.
- Ilu dolarów? Jeszcze nikt nie zwracał się do nas o udzielenie tak małej pożyczki!
- Ale mi na tym zależy.
- Dobrze. Proszę przyjść za tydzień. Dowiem się, czy to możliwe. Sprawdzę, czy możemy udzielić takiej niskiej pożyczki.
Po tygodniu facet przychodzi znów. Prezes banku mówi:
- Zgoda! Ale musi pan mieć dwóch żyrantów i zabezpieczenie majątkowe.
- Żyrantów znajdę, a zabezpieczenie... Może zostawię u was mojego mercedesa?
Po roku facet przychodzi do banku, oddaje pięć dolarów wraz z odsetkami i odbiera swojego mercedesa. Prezes banku mówi do niego:
- Wie pan co? Przez cały rok zastanawiałem się, po co panu była ta pożyczka.
- Wyjeżdżałem do USA i potrzebowałem jakiegoś taniego parkingu dla mojego mercedesa.
----------------------

Do banku w Teksasie wchodzi Billy Kidd i pyta kasjera:
- Czy może mi pan wypłacić natychmiast 1.000 dolarów?
- Czy ma pan czek?
- Nie, mam rewolwer.
---------------------

Berlin, rok 1940. Do banku wchodzi facet i chce wpłacić na swoje konto 10 tysięcy marek. Ponieważ czasy są niepewne, pyta urzędnika jakich gwarancji może mu udzielić bank.
- Adolf Hitler jest najlepszą gwarancją!
- Oczywiście, ale przecież nikt nie żyje wiecznie...
- W takim razie Goering jest dla pana gwarancją!
- Ale on ciągle lata samolotami i gdyby spadł...
- Wobec tego nasza partia będzie gwarancją.
- Ale partię można w każdej chwili rozwiązać...
- Proszę pana! - denerwuje się urzędnik. - Czy to nie byłoby warte tych pańskich dziesięciu tysięcy marek?!
--------------

- Co rośnie bez korzeni?
- Stan konta w banku.
---------------------

Mąż do żony:
- Możesz dać mi pieniądze na bilet autobusowy?
- Niestety, mam tylko sto złotych w jednym banknocie.
- Trudno. Daj, pojadę taksówką.
--------------------

Szkot wysłał żonę na wakacje na Karaiby. Po tygodniu otrzymuje depeszę z hotelu:"Pańska żona się utopiła STOP. Jej zwłoki oklejone krewetkami wyłowiła straż przybrzeżna STOP. Co robić? STOP".
Szkot idzie na pocztę i nadaje telegram:"Krewetki sprzedać STOP. Pieniądze przelać na moje konto STOP. Przynętę zarzucić ponownie STOP".

tagi: dowcipy , humor ,