Wiadomości

W 2025 roku wzrośnie zadłużenie Polaków

Piątek, 10 stycznia 2025
Eksperci są zgodni, że w 2025 r. należy spodziewać się wzrostu zadłużenia Polaków, choć jego poziom już teraz jest dla wielu dość niepokojący. Głównie chodzi o osoby powyżej 30. roku życia.
Po szale konsumpcyjnym, wywołanym zakupami świątecznymi, przyszedł czas na ocenę, jak wpłynie to na zadłużenie Polaków, które także systematycznie się zwiększa. Choć na tle innych nacji może nie wypadamy jako naród szczególnie obłożony kredytami, to eksperci rynkowi zgodnie zauważają, że Polacy kredytują się coraz mocniej, także w parabankach, co grozi wpadnięciem w spiralę zadłużenia.

– Jesteśmy jednym z najmniej zadłużonych społeczeństw UE. Kredyty dla gospodarstw domowych w relacji do PKB Polski wynoszą 20,3%, mniej jest tylko w Grecji – 18,2%, jak również na Litwie – 8,6%. Najwyższe wartości odnotowano w Finlandii – 95%, Hiszpanii – 82,8%, a także w Luksemburgu – 79,1% – zauważa dr Maciej Goniszewski z Katedry Finansów Przedsiębiorstw i Wydziału Zarządzania Uniwersytetu Gdańskiego.

Na koniec III kw. 2024 r. zadłużenie gospodarstw domowych wobec sektora bankowego z tytułu kredytów i pożyczek wynosiło 796,11 mld zł, czyli o 11,01 mld zł (1,4%) więcej niż przed rokiem. Zdaniem eksperta, to wzrost jedynie nominalny, ponieważ jest on niższy niż poziom inflacji. To oznacza, że mamy do czynienia z realnym zmniejszaniem się zadłużenia gospodarstw domowych. Niemniej w 2025 roku można spodziewać się bardziej dynamicznego wzrostu.

– W III kwartale 2024 roku po raz pierwszy od IV kw. 2021 r. banki zauważalnie złagodziły kryteria udzielania kredytów konsumpcyjnych i większość warunków kredytowania. Ponadto w 2025 r. można oczekiwać spadku stóp procentowych z obecnych 5,75% do 4,70% i bezrobocia – z 3% do 2,9%, a także wzrostu średniego wynagrodzenia o 8% i konsumpcji prywatnej o 3,3%. To łącznie wskazuje na potencjał wzrostowy akcji kredytowej – dodaje dr Maciej Goniszewski.

Jak ocenia dr hab. Małgorzata Porada-Rochoń, prof. US z Instytutu Ekonomii i Finansów Uniwersytetu Szczecińskiego, w 2025 r. wzrośnie liczba zadłużonych osób, w efekcie utrzymującej się presji inflacyjnej i jej opóźnionego wpływu na siłę nabywczą Polaków. Będzie to także wynikiem rekordowego wzrostu zadłużenia mocno obłożonych kredytami konsumentów, którzy zaciągają kolejne zobowiązania na pokrycie już istniejących. Nie można też zapominać o skutkach zakupów z odroczonym terminem płatności, w tym „Rat zero procent” czy „BNPL”. Do tego dynamika rynku mieszkaniowego, szczególnie dotykająca młodszych Polaków, sugeruje możliwe delikatne ożywienie w zakresie zaciągania kredytów hipotecznych. 

– Prognozy na 2025 r. wskazują, że średnie zadłużenie Polaka może umiarkowanie wzrosnąć. Wpływać na to może m.in. umiarkowane podwyższenie cen nieruchomości i rosnące zainteresowanie kredytami hipotecznymi, ale także realny wzrost wynagrodzeń, który przekłada się na zdolność kredytową. Rośnie też skłonność do korzystania z kredytów ratalnych i kart kredytowych. Z niepokojem obserwuję wyraźne zwiększenie liczby i wartości zobowiązań zaciąganych na bieżące potrzeby gospodarstw domowych, zarówno w postaci pożyczek gotówkowych w bankach, jak i w instytucjach pozabankowych – wskazuje dr hab. Małgorzata Porada-Rochoń, prof. US.

Według danych Związku Przedsiębiorstw Finansowych, średnia wartość pożyczki w instytucji pożyczkowej wynosi około 4 tys. zł i utrzymuje się na stabilnym poziomie. Podmioty takie skupiają się na relacji z dotychczasowym, znanym im klientem. Mniejszy jest natomiast napływ nowych chętnych. Wyzwaniem dla wierzycieli w 2025 roku okaże się kolejna podwyżka płacy minimalnej do poziomu 4666 zł brutto. Pensja minimalna to bowiem kwota, z której wierzyciele nie mają możliwości egzekwować zobowiązań od dłużników.

– Głównym powodem wprowadzenia kwoty wolnej od potrąceń z wynagrodzenia za pracę było zabezpieczenie minimum egzystencji pracownika w czasach, gdy poziom minimalnego wynagrodzenia znajdował się w okolicach kwoty zapewniającej to minimum. Dziś widać, że te wartości znacząco różnią się od siebie, a to powoduje, że coraz większa grupa ludzi jest chroniona przed koniecznością spłaty zobowiązań – analizuje Marcin Czugan, prezes Związku Przedsiębiorstw Finansowych w Polsce.

Zdaniem prezesa Czugana, w efekcie tracą również ci, którzy zarabiają pensję minimalną, ale terminowo spłacają zobowiązania. Instytucje finansowe, minimalizując prawdopodobieństwo bezskutecznej egzekucji wierzytelności w przyszłości, będą uniemożliwiały dostęp do kredytów i pożyczek dla tych klientów, jak również podnosiły koszty pozostałych usług. Ekspert też ocenia, że w 2025 roku ten problem będzie się nasilał, a podwyżki płacy minimalnej bez zmiany regulacji kwoty wolnej od potrąceń spowodują wiele problemów.

– W październiku 2024 roku w ujęciu rocznym zanotowano 5,3% wzrost wartości udzielonych kredytów ratalnych. Wyniosła ona 2,1 mld zł przy średniej kwocie kredytu 2453 zł. Znacznie bardziej niepokojąco wyglądają jednak dane dotyczące kredytów gotówkowych, których udzielono na kwotę 9,08 mld zł, co stanowi wzrost aż o 37,9% rdr. Przy tym średnia kwota takiego kredytu wynosi 25144 zł – wskazuje Grzegorz Kostrzewa, prezes zarządu kancelarii ProPrawni.

Do tego prezes Kostrzewa dodaje, że największym powodem do niepokoju jest wzrost zadłużenia Polaków w parabankach o 31,3% rdr. W ub.r. udzielono tam 1,95 mld zł finansowania. Także doradca restrukturyzacyjny Adrian Parol ocenia, że konsumenci będą starali się poszukiwać źródeł finansowania w instytucjach parafinansowych. Te będą wykorzystywały sytuację, sprzedając im produkty, które są niewspółmiernie drogie. W efekcie część Polaków nie będzie w stanie ich spłacić, przez co będzie zaciągać nowe zobowiązania, na uiszczanie tych starszych.

– Średnia kwota zadłużenia Polaków może wzrastać. Podniesienie ich dochodów przekłada się na zwiększenie zdolności kredytowej oraz możliwości obsługi większego zadłużenia. Jednocześnie podwyższenie poziomu cen w gospodarce powoduje konieczność zaciągnięcia większego długu w ujęciu nominalnym, aby umożliwiał on zakup tych samych dóbr – komentuje Łukasz Kozłowski, główny ekonomista z Federacji Przedsiębiorców Polskich.

W efekcie, według Łukasza Kozłowskiego, należy spodziewać się, że w dalszym ciągu najczęstszym powodem zaciągania długów będzie zakup mieszkania. Część gospodarstw będzie jednak również decydować się na zaciągnięcie zobowiązań w celu zaspokojenia bardziej bieżących potrzeb konsumpcyjnych, takich jak sfinansowanie zakupu auta, droższego sprzętu elektronicznego oraz wyposażenia mieszkania lub wyjazdu na wakacje.

– Dlatego grupą stojącą w obliczu szczególnej presji, ale i zdolności do zadłużenia są osoby powyżej 30. roku życia. Oznacza to dodatkowe koszty wejścia na rynek mieszkaniowy. Osoby w średnim wieku, tj. 40-55 lat, z kolei stoją w obliczu zarządzania wieloma zobowiązaniami finansowymi, tj. kredytami hipotecznymi i konsumpcyjnymi. Zdecydowanie może to dotyczyć mieszkańców dużych aglomeracji miejskich, gdzie są zwiększone koszty utrzymania i wyższe ceny nieruchomości, ale również mniejszych, rozwijających się miast – twierdzi dr hab. Małgorzata Porada-Rochoń, prof. US.

Natomiast w opinii eksperta z kancelarii ProPrawni, nie należy spodziewać się jakiś znaczących zmian w strukturze zadłużenia konsumenckiego. Wydaje się, że dalej statystycznie będzie to mężczyzna w wieku 35-45 lat, który jest mieszkańcem woj. śląskiego, dolnośląskiego lub mazowieckiego. W dłuższej zaś perspektywie struktura zadłużenia może zostać spłaszczona, jeśli chodzi o płeć, a wiek statystycznego dłużnika będzie spadał.

– Z kolei okres kredytowania na pewno się wydłuży i to nawet o 50% w przypadku zobowiązań zaciąganych zazwyczaj na 2-3 lata. Przy uwzględnieniu konieczności obsługi takiego zadłużenia dla wielu osób jedynym rozsądnym rozwiązaniem jest wydłużenie czasu na to, np. o kolejne 2 lub 3 lata, nawet przy uwzględnieniu konieczności zapłaty dodatkowych odsetek – ocenia doradca restrukturyzacyjny Adrian Parol.

Ekspert uważa również, że w celu obniżenia wysokości raty kredytobiorcy zdecydują się na to nawet za cenę wydłużenia samego okresu kredytowania. Dlatego też znacząco przybędzie osób, które mają problemy finansowe i to nie będą wzrosty rzędu 5 czy 10%, ale może nawet 50 czy 100%. Byłoby to bardzo dynamicznym zjawiskiem.





Źródło: MondayNews Polska
Fot: mat. prasowe



tagi: ekonomia , gospodarka , finanse , zadłużenie , kredyt , pożyczka ,