Branża mięsna zmaga się obecnie z wieloma wyzwaniami, wśród których znajdują się malejące spożycie czy rosnące koszty produkcji. Jak radzi sobie z nimi jeden z liderów branży mięsnej? O rynku mięsnym, inwestycjach, wyzwaniach i perspektywach na przyszłość z Przemysławem Gostkiewiczem, Prezesem Zarządu Sokołów S.A., rozmawiają Wojciech Szeląg – Gospodarz programu Gabinet Spożywczy i Joanna Kowalska – Z-ca Redaktora Naczelnego Hurt & Detal.
1. Panie Prezesie, rynek mięsny, a zwłaszcza sektor drobiarski, jest bardzo ważnym filarem polskiej gospodarki. Grupa Sokołów to jeden z liderów branży mięsnej – firma, która wyznacza standardy w tej branży i mimo trudnego otoczenia wciąż inwestuje w infrastrukturę produkcyjną. Które z obszarów działalności firmy są w tej chwili dla Państwa najważniejsze, jeśli patrzeć na jej organiczny rozwój?
Rzeczywiście, w kategorii produktów FMCG mięso jest nadal jednym z najchętniej spożywanych przez Polaków produktów spożywczych, a w tej chwili stanowi nawet największą kategorię. Szacuje się, że udział mięsa w kategorii spożywczej to ok. 17% – wyraźnie widać, że jest to cały czas naprawdę duży rynek. Sokołów jest na nim bardzo długo – tak naprawdę jest jednym z pierwszych integratorów rynku mięsnego w Polsce. I rzeczywiście, przez wiele lat ten rozwój był dynamiczny, a realizowane przez nas inwestycje pozwalały nam rosnąć. Nie ukrywam, że naszym głównym celem jest dalszy rozwój, ponieważ chcemy jak najlepiej odpowiadać na potrzeby konsumentów.
2. Na rynku wciąż obserwujemy różnego rodzaju tendencje – jedną z nich jest wzrost cen pasz. Jak informuje raport PwC, wzrost ten wynosi nawet 30% w przypadku pasz dla bydła i trzody chlewnej, dla drobiu 40%, z kolei wzrost cen za energię osiągnął 80%. Pamiętajmy także, że w Polsce zmniejsza się baza surowcowa trzody chlewnej, a od pięciu lat spada także produkcja wołowiny. Czy w związku z tym jest to dobry okres na inwestycje?
Moim zdaniem trudny okres skłania do inwestycji, ponieważ stwarza szanse na to, że dużo lepiej i szybciej się one zwrócą – wiadomo, że po spadku przychodzi wzrost. Rzeczywiście, cała branża jest od pewnego czasu dość mocno rozchwiana. Informacje o cenach pasz są bardzo często nieaktualne – na przykład dwa tygodnie wcześniej były o połowę droższe, dziś są o połowę tańsze. To samo dzieje się z cenami żywca czy energii – są bardzo niestabilne. Nie jest to łatwa sytuacja, gdyż przewidywanie i kalkulowanie stają się dużo trudniejsze. Jeżeli jednak spojrzymy na to długofalowo, to jest to tylko pewien okres, który w ciągu kilku lat wyrównuje się i uśrednia. My patrzymy na rynek i biznes perspektywicznie – nie w perspektywie tego tygodnia czy nawet roku, ale w dużo dłuższej. W związku z tym staramy się nie wykonywać zbyt gwałtownych ruchów, które są związane z sytuacją na rynku. Inwestowanie i ciągły rozwój stanowią taką naszą bazę, która pozwala nam zachować stabilną pozycję na tym rozchwianym rynku. Rzeczywiście, pogłowie się zmniejsza, ale wraz z tym wzrosną jego ceny. A jeżeli wzrosną, pogłowie się zwiększy – jest to element pewnego cyklu.
3. Polacy są jednym z liderów jeżeli chodzi o spożycie mięsa – szacunkowo jest to 73 kg na osobę rocznie, przy czym średnia w Unii Europejskiej wynosi niecałe 68 kg. Obserwując otoczenie można przewidywać, że wynik ten będzie trudny do podniesienia. Czy nie obawiają się Państwo, że spożycie mięsa, zgodnie z tendencją europejską, będzie już tylko spadać? Czy może to zależeć od ceny, a może trendów cywilizacyjnych? Jaki jest Państwa plan na taką sytuację?
Obserwujemy tę sytuację z uwagą. Moim zdaniem główną przyczyną spadku spożycia mięsa jest to, że maleje liczba ludzi w Polsce – a jeśli spada populacja, zmniejsza się też liczba konsumentów. Jest to tylko jedna z tendencji, którą obserwujemy, gdyż spożycie „na głowę” to jedynie wybrany wskaźnik. A warto wziąć pod uwagę cały rynek i śledzić ten proces szerzej. Co do spożycia mięsa, to będzie ono stabilne lub lekko spadające – to wiemy, gdyż widzimy to w innych krajach. Nawet w państwach, w których mięsne tradycje kulinarne są mocno ugruntowane, zauważamy tendencje wykazujące nieznaczny spadek. Myślę, że istotne jest spojrzenie na to zjawisko z nieco innej perspektywy, to znaczy obserwacja, dokąd rynek podąża i jak zmienia się struktura w ramach konsumpcji. Pamiętamy jeszcze czasy, kiedy gros spożycia mięsa było w formie przysłowiowego kotleta schabowego i karkówki. Teraz widzimy, że duża część konsumpcji przesuwa się w kierunku wyrobów przetworzonych – kiełbas, kabanosów, salami i różnych innych produktów, np. hot dogów. Zmiana struktury spożycia następuje stopniowo i nie ukrywamy, że też jesteśmy częścią tej metamorfozy. Staramy się również uczyć konsumentów modyfikacji sposobu i struktury konsumpcji.
4. 25% wydatków na artykuły spożywcze przeciętnego, polskiego gospodarstwa domowego przeznaczone jest na mięso. Jak tutaj wyglądają tendencje – czy udział się zwiększa, zmniejsza, czy jest constans?
Możemy zaobserwować, że polskie społeczeństwo mocno się zmienia, jeśli chodzi o dochody. Mimo że spadek udziału produktów spożywczych w wydatkach konsumenckich jest wyraźny, to jednak wydajemy coraz więcej, gdyż wartość rynku rośnie. Gdy przyszedł lekki kryzys i inflacja poszybowała, zaobserwować mogliśmy ciekawe zjawisko. Kategoria mięsa bardzo silnie urosła za sprawą wzrostu cen, jednak spowodowało to spadek wolumenu. Widoczne stały się też zmiany struktury, ze względu na to, że tańsze produkty „powróciły do łask”. Dotyczyło to mięsa surowego, gdzie widzieliśmy przesunięcie na przykład w postaci dużego spadku sprzedaży wołowiny i dużego wzrostu sprzedaży drobiu, jak i produktów przetworzonych, gdzie te tańsze kategorie odzyskały popularność. Wcześniej, przez lata, coraz mocniej spadały w porównaniu z produktami bardziej wyrafinowanymi, a wtedy nastąpił nagły odwrót tej tendencji. Obecnie znów widoczne jest lekkie wyrównanie. Można zaobserwować, że konsumenci są w stanie przeznaczać więcej na bardziej wyrafinowane produkty, gdyż realne dochody rosną.
5. Jest to kolejny aspekt zróżnicowanej struktury rynku mięsa. Chciałabym nawiązać do drobiu – czy można go nazwać „Zieloną Wyspą”? Polska jest w czołówce eksporterów tego mięsa, wyprzedzają nas jedynie Stany Zjednoczone i Brazylia. Eksperci banku Pekao sprawdzili, że drób urósł 3% jeśli chodzi o produkcję w pierwszych trzech kwartałach 2023 r. Poza tym w Polsce rośnie krajowa baza surowcowa kurcząt w porównaniu do wieprzowiny i wołowiny. Czy drób jest w stanie wpłynąć na wynik całej branży? Czy ten sektor będzie „koniem pociągowym” dla całej branży mięsnej?
Naszymi głównymi kategoriami są wieprzowina i wołowina. Udział produktów drobiowych w portfolio Sokołowa nie jest duży i nie jesteśmy w tej kategorii znaczącym graczem. Pomimo tego, także w naszej firmie, w odpowiedzi na potrzeby konsumentów udział drobiu rośnie. Jeżeli mamy w asortymencie pewne produkty czy marki, które zawierają różne rodzaje mięs – to oczywiście będziemy wychodzić naprzeciw oczekiwaniom klientów. Z moich obserwacji danych wynika, że w Polsce rzeczywiście wzrasta spożycie drobiu i jest to silnie związane z ceną – jeśli ta spada, to konsumpcja się zwiększa. I dopóki będziemy w stanie produkować taniej niż inni, dopóty rzeczywiście będziemy liderem. Podobna sytuacja jest na rynku wołowiny czy wieprzowiny, gdyż jest to branża, która jest bardzo mocno połączona z rynkami zagranicznymi. W przypadku wieprzowiny – to głównie rynek europejski, natomiast jeśli chodzi o wołowinę – to rynek światowy. Wszystkie wahania cenowe i koszty produkcji u nas versus wydarzenia na świecie sprawiają, że pewne obszary potrafią bardzo silnie wrosnąć, ale też – niestety – bardzo szybko spaść.
6. Wołowina czy wieprzowina są trudnymi rynkami. Mamy też pewne dane – w 2022 r. polski eksport mięsa do Japonii osiągnął wartość 108 mln euro, a mrożona wołowina to najważniejszy nasz produkt eksportowy na ten rynek. Poza tym wzrost wartości eksportu polskiej wołowiny wynosi 11% w pierwszym kwartale 2023 r. Jeżeli chodzi o rynek światowy, to na ile o kondycji polskich producentów waży eksport? Jak polscy producenci radzą sobie na rynkach światowych w różnych krajach? Na ile te firmy są wspierane przez polskie władze? Czym tak naprawdę polskie produkty mięsne mogą konkurować z innymi produktami na różnych rynkach?
Tak jak mówiłem, światowy rynek rządzi się swoimi prawami, którymi w rzeczywistości zawsze jest równanie wartości do ceny. Czyli kluczowe jest, ile ktoś chce czy jest w stanie zapłacić za wartość, którą możemy dostarczyć. Jeżeli chodzi o wołowinę, dotychczas polski produkt był dosyć tani przy zachowaniu naprawdę dobrej jakości. W tej chwili już nie jest aż tak tani, ze względu na to, że pojawiły się znaczne ilości tańszej wołowiny, np. z Argentyny, która bardzo silnie dotuje swoją produkcję. Ale wygrywamy jakością. To, co robimy obecnie, to właśnie stawianie na jakość – zarówno jakość surowca, przy współpracy z naszymi rolnikami, jak i jakość produktu. Mamy certyfikaty na naprawdę wiele rynków i nie mamy żadnego problemu z uzyskaniem kolejnych. Pracujemy też oczywiście wspólnie z agendami rządowymi – między innymi chodzi tu o targi czy współpracę na rynkach eksportowych. Sokołów zawsze był silny w kategorii eksportu, chociaż nie było to naszym kluczowym obszarem działalności – ponieważ od zawsze jest nim rynek konsumencki w Polsce. Jednak eksport stanowi około 20-25% naszego biznesu, który zmienia się tak naprawdę również czasowo. Są bowiem pewne rynki, na które jest nam łatwiej wejść – czasami później ponosimy straty ze względu na cenę, a niekiedy okazuje się, że jesteśmy w stanie pokazać jakość naszych produktów – coraz bardziej docenianą na świecie i wówczas zdobywamy te rynki. Mamy też pewne problemy w obszarze eksportu. Na przykład byliśmy silnym eksporterem wieprzowiny, jednak ze względu na epidemię ASF, która dotarła do Polski i objęła praktycznie pół obszaru kraju, straciliśmy te rynki. W tej chwili eksport wieprzowiny poza Unię Europejską praktycznie nie istnieje. Niestety, ta epidemia będzie z nami w dłuższej perspektywie, zapewne przez wiele lat, podobnie jak Covid – może mocniej, może słabiej – jednak ograniczenia eksportowe pozostaną i musimy się z tym liczyć. Musimy znajdować sposoby na to, żeby podnosić jakość naszych produktów. Z drugiej strony, mamy otwarty na wieprzowinę rynek Unii Europejskiej i jestem przekonany, że polskie produkty mają tam naprawdę duże możliwości. Mamy świetne produkty w kategorii wędlin, które wyróżnia i jakość, i smak. Musimy budować brandy oraz asortyment, powinniśmy też przekonywać konsumentów Unii Europejskiej do naszych produktów.
7. Wspomniał Pan o tych ważnych czynnikach, które wpływają na nasz rodzimy rynek, jak choćby ASF. Chciałam zapytać też o wpływ Ukrainy, a właściwie produktów z Ukrainy, ponieważ Komisja Handlu Międzynarodowego Parlamentu Europejskiego zatwierdziła w marcu tego roku propozycję przedłużenia tymczasowego zawieszenia ceł przywozowych i kontyngentów na ukraiński eksport produktów rolnych do UE. Przepisy te mają obowiązywać do prawie połowy przyszłego roku, do 5 czerwca 2025 r. Według Komisji Europejskiej wartość importu produktów z Ukrainy do UE wynosi ponad 24 mld euro (dane z okresu od października 2022 r. do października 2023 r.). Czy produkty zza wschodniej granicy rzeczywiście zagrażają polskiemu potencjałowi produkcyjnemu? Jak ważny jest to problem dla sektora mięsnego?
Rozdzieliłbym to na dwa aspekty: pierwszy z nich dotyczy pasz, które w Polsce generują koszty produkcji. Natomiast wpływ na to wywiera nie tylko sytuacja w Ukrainie, ale także zawirowania na rynkach globalnych, jeśli chodzi o pszenicę, rzepak czy inne zboża. Mam tu na myśli m.in. nadprodukcję w Rosji i duży eksport. Oddziałuje to albo na podwyższenie, albo na obniżenie ceny produkcji rolnej w Polsce, np. tuczu świń. W perspektywie długofalowej ta sytuacja się ustabilizuje, natomiast nie unikniemy tych wahań. Firmy muszą przystosować się do tych zmian i określić sposoby reagowania. My już wiemy, jak to robić i prowadzimy niezbędne działania w tym zakresie. Natomiast jeśli chodzi o drugi aspekt, czyli import mięsa – jest to głównie drób. Obecnie wieprzowina i wołowina nie są sprowadzane z Ukrainy do Unii Europejskiej. Dzisiaj większym zagrożeniem dla polskiego rynku wołowiny są tanie produkty z Ameryki Południowej, Nowej Zelandii, Australii czy też ze Stanów Zjednoczonych. Co ciekawe, ostatnio, ze względu na niskie ceny pasz na rynku, mięso ze Stanów Zjednoczonych bywa o połowę tańsze niż to pochodzące z Polski. W obszarze, w którym my działamy, czyli chodzi tu o nasze główne kategorie - wieprzowinę i wołowinę, nie widzimy innego wpływu importu produktów z Ukrainy niż poziom cen pasz, które potem oddziałują na ceny kupowanych przez nas zwierząt.
8. Jak Pan ocenia potencjał produkcyjny i technologiczny Sokołowa w tej chwili? W których miejscach potrzebne są inwestycje i jakiego są rodzaju? Pewnie chodzi o automatyzację, ale na ile jest ona możliwa w tej branży, jakie są jej granice? Jak przebiega proces podejmowania takich decyzji? Czy jest to powiązane z jakimś szacunkiem potencjału konkretnych kategorii produktowych, żeby inwestować w to, co jest z nimi związane?
Jesteśmy firmą, która posiada bardzo szeroką bazę produkcyjną: mamy osiem dużych zakładów w Polsce. W naszej Grupie są również cztery spółki zależne: Agro Sokołów – zajmująca się chowem i hodowlą zwierząt, Sokołów Logistyka – odpowiedzialna za transport krajowy i międzynarodowy, Sokołów Net – spółka zarządzająca naszą siecią 300 specjalistycznych sklepów mięsnych oraz Sokołów Service – odpowiedzialna za serwis maszyn i urządzeń w naszych zakładach. Mamy również dobrze zorganizowaną sieć dystrybucji, obejmującą 39 własnych centrów dystrybucyjnych zlokalizowanych w całym kraju.
Część naszych zakładów jest bardzo wyspecjalizowana, część bardziej uniwersalna. To wynika również z faktu, że popyt na produkty mięsne się zmienia, występuje sezonowość. Rozmawiamy na początku sezonu grillowego – ostatnie dwa ciepłe weekendy pokazują, że popyt już wyraźnie rośnie. Długi weekend majowy sprawia, że pojawia się konieczność znacznego zwiększenia produkcji w wielu kategoriach. W związku z tym musimy przewidywać i dostosowywać możliwości produkcyjne do tych pików sprzedażowych. Ma to swoje dobre i złe strony, ma to także swoje koszty.
Jeśli chodzi o to, w co inwestujemy – na pewno jest to ekologia, obniżanie naszego śladu węglowego oraz zmniejszenie zużycia energii. Przychodząc do Sokołowa byłem bardzo pozytywnie zaskoczony wysokim poziomem efektywności energetycznej i cieplnej, choć oczywiście zawsze można zrobić w tym obszarze więcej. Inwestujemy też we własne źródła energii. Na naszych gruntach stawiamy farmy fotowoltaiczne: w zeszłym roku wyprodukowaliśmy prawie 0,5 GW energii. Chcemy wyprodukować 10 razy tyle, ponieważ jest to jeden z tych obszarów, w które będziemy inwestować. Ograniczamy zużycie gazu, energii, dwutlenku węgla – to jest pierwszy obszar. Drugi obszar to oczywiście efektywność technologiczna, która określa jak szybko i efektywnie jesteśmy w stanie produkować. Tutaj rzeczywiście przemysł mięsny nie jest tak zautomatyzowany jak inne branże FMCG. Wymaga bardzo dużo manualnej pracy i dzisiaj nie wygląda na to, by sztuczna inteligencja czy roboty były w stanie zastąpić ludzi. Obecnie jest to „pieśń przyszłości”. Dlatego też w całej grupie mamy prawie 9 tys. pracowników, z czego 7 tys. pracuje w zakładach mięsnych. To są naprawdę duże rzesze ludzi, którzy są mocno wyspecjalizowani i inwestujemy w to, żeby pracowało im się lepiej i łatwiej. Zdajemy sobie też sprawę z tego, że rynek polski jest trudny jeżeli chodzi o pracownika – nie jest łatwo znaleźć wyspecjalizowane osoby, dlatego szukamy automatyzacji tam, gdzie możemy, ale również inwestujemy w to, żeby praca wykonywana przez ludzi była wydajniejsza i spokojniejsza.
9. Zmieńmy trochę kierunek, bo jesteśmy bardzo mocno w branży mięsnej, ale pojawił się pewien trend, a Państwo na trendy reagujecie, więc w portfolio Sokołowa pojawiły się też roślinne zamienniki mięsa. To bardzo ciekawy wątek, ponieważ mimo boomu na te produkty roślinne, wydatki na mięso i substytuty w tych rodzajach roślinnych nadal utrzymują się na stałym poziomie 2%. Boston Consulting Group i agencja Blue Horizon szacują, że w ciągu najbliższej dekady światowy rynek produktów będących wege odpowiednikami mięsa, będzie wart nawet 290 mld dolarów. Jak z perspektywy producenta mięsnego oceniacie rozwój tej kategorii, czy planujecie rozszerzać produkty wege, te roślinne odpowiedniki?
Ta kategoria bardzo silnie rosła, teraz przyhamowała w związku z kryzysem i inflacją. Wcześniejszy wzrost uległ zatem spłaszczeniu, a niektóre obszary tej kategorii spadły. Wierzę jednak, że długofalowo udział roślinnych odpowiedników mięsa będzie się zwiększał. Dzisiaj jest on bardzo mały, to ułamek procenta w porównaniu do całego sektora mięsa w Polsce.
10. Czyli opłacalne jest inwestowanie w ten ułamek?
My od początku jesteśmy obecni w tej kategorii, ponieważ chcemy dostarczać konsumentom pełną i różnorodną ofertę. Dzisiaj obserwuję, że znaczącymi trendami są fleksitarianizm czy dążenie do zróżnicowanej diety, które jak najbardziej będziemy wspierać. Mamy praktycznie pełną gamę zamienników mięsa w naszym portfolio i zamierzamy tę kategorię rozwijać. Czy to jest dzisiaj duży biznes? Nie, nie jest, ale wierzymy, że jest przyszłościowy i dlatego byliśmy w tej kategorii prekursorem na polskim rynku. Będziemy utrzymywać zainteresowanie konsumentów tą gamą produktów.
11. Chciałem zapytać o ekologię. To są zarówno oczekiwania konsumentów, jak i pewne normy prawne na poziomie państwowym i europejskim. Przykładem jest słynny Zielony Ład, który z Państwa punktu widzenia wymaga radykalnej redukcji emisji gazów cieplarnianych i poprawy dobrostanu zwierząt. Na ile tutaj Państwo są aktywni, a ile już zostało zrobione? Ile jeszcze mają Państwo do zrobienia jeśli chodzi o te wszystkie działania sprzyjające środowisku naturalnemu?
Staramy się w to silnie inwestować, bo uważamy, że jest to ważne, przyszłościowe, a także potrzebne społeczeństwu i planecie. Teraz jesteśmy na początku drogi, ale wierzę, że dzięki wspólnej pracy wszystkich, którzy są obecni na rynku spożywczym – rolników, dostawców opakowań, producentów, detalistów, ale także organizacji NGO i rządu – osiągniemy to. Dzisiaj dużą barierą jest to, że różne grupy mają różne cele, każdy dąży w trochę innym kierunku. To sprawia, że trudno jest nam budować spójną politykę w tym zakresie. Myślę też, że naszemu społeczeństwu potrzeba więcej dojrzałości. Obserwuję rynki zachodnioeuropejskie, Wielką Brytanię czy Skandynawię – tam świadomość jest dużo wyższa. Mamy bardzo zaawansowane narzędzia, aby pójść mocno do przodu, możemy śledzić naszą efektywność zarówno energetyczną, jak i np. emisję CO2, nie tylko w zakresach 1 i 2, które już robimy – ale też w produkcji rolnej. Mamy do tego systemy, które mogą wspierać rolników w obliczaniu emisji CO2 i przez to w jej redukcji, ponieważ jeśli wiemy, ile emitujemy, np. przy produkcji rolnej, to jesteśmy w stanie zadziałać w odpowiedni sposób. Wiemy, że kiedyś to nadejdzie i jesteśmy gotowi być liderem tych zmian. Rozmawiam na ten temat z różnymi osobami w Polsce, które mogą nas w tym wesprzeć. Ktoś musi też pomóc zrozumieć naszym konsumentom, że jest to ważne i potrzebne.
12. Przeszliśmy przez naprawdę wiele wątków dotyczących branży mięsnej. Wspomniał Pan, że bardzo dużo zrobiliście jako firma, jako cała branża, ale jeszcze jest bardzo wiele przed nami. Chciałam zapytać, tak podsumowująco, jakie są największe wyzwania przed firmą, przed całą branżą i jakie macie na to plany w szerszej perspektywie?
Chcemy nadal być liderem zmian i innowacji na rynku oraz dostarczać konsumentom coraz to nowsze produkty. Sokołów jest firmą, która zbudowała bardzo dużo kategorii. Dzisiaj nie jest liderem w każdej z nich. Wpływ na to ma fakt, że jesteśmy firmą z bardzo szerokim portfolio. Chcemy pracować dla naszych konsumentów, dostarczać im jakościowe, smaczne i zdrowe produkty. Chcemy nadal budować naszą markę. Sokołów od wielu lat wygrywa rankingi zaufania konsumenckiego i znajomości marki. To bardzo wysokie zaufanie i rozpoznawalność są dla naszej firmy niezwykle wartościowe. Nasz potencjał produkcyjny, który budowaliśmy przez lata, stanowi solidny fundament. Będziemy rozwijać te kierunki, w których widzimy największe zainteresowanie konsumentów.
Dla przykładu, obserwujemy trend convenience i modę na jedzenie poza domem. Pracujemy w tym obszarze i dlatego mamy całe portfolio dań gotowych, np. wprowadziliśmy gotowe hamburgery, które wystarczy podgrzać. Mamy wiele interesujących pomysłów, jak zapewnić konsumentom wygodę i smak za rozsądną cenę naszych produktów. Kolejny obszar to przekąski. Obserwujemy, że w Polsce zyskuje on na popularności, jednak istnieje tu jeszcze potencjał do rozwoju i dlatego będziemy w to inwestować. Trzecim obszarem jest sieć naszych sklepów. Obecne 300 punktów to nasze „wystawy”, miejsca, w których jest dostępne praktycznie całe nasze portfolio. Mamy również 500 sklepów partnerskich, w które również będziemy inwestować.
Chcemy, aby klienci mieli szeroki dostęp do naszych produktów, żeby mogli każdego dnia w wygodny sposób wybierać i kupować najlepsze dla siebie pozycje z naszego portfolio. Dla nas to inwestycja w konsumenta, w dostępność produktów i oczywiście w markę.
Dziękujemy za rozmowę.