Niestabilna sytuacja gospodarcza nieco zmieniła system funkcjonowania wielu przedsiębiorstw. Jak w tym czasie wygląda sprzedaż słodyczy, jak Terravita dopasowuje ofertę do rynkowych trendów i czy konsumenci rzeczywiście oszczędzają na słodyczach? Z Iwoną Łagodzińską, Prezes Zarządu Terravita rozmawiają Wojciech Szeląg, gospodarz programu Gabinet Spożywczy oraz Michał Siwek, Dyrektor Departamentu International Food & Agri Hub, BNP Paribas.
Terravita to znana marka słodyczy czekoladowych z blisko 40-letnią tradycją, a do tego pozostaje w 100% polską firmą. Czy biorąc pod uwagę fakt obecności wyłącznie polskiego kapitału, zarządzanie taką firmą to ułatwienie czy przeszkoda? W których obszarach stanowi to zaletę, a w których ograniczenie?
Tak, to prawda, Terravita to w 100% polski kapitał. Dzisiaj uważam to za atut. Konsumenci zwracają uwagę na pochodzenie produktów i kapitału producenta. Istotna staje się lokalizacja siedziby firmy.
Terravita oferuje polskie produkty, a klienci zwracają na to uwagę. Widać również zwrot zwyczajów zakupowych ku produktom wytworzonym w Polsce, przez firmy z rodzimym kapitałem. W otwartej Europie nie widzę ograniczeń z tego powodu. Wręcz przeciwnie, to duża zaleta.
W Państwa portfolio produktowym królują klasyki tj. czekolada mleczna, gorzka, czy z orzechami, ale nie brakuje również nietuzinkowych propozycji tj. linia czekolad z kawałkami truskawek czy całymi ziarnami kawy. Patrząc na gamę wszystkich produktów można zauważyć intuicję w podejmowaniu trafnych decyzji, wyczucie rynku, ale też silne podążanie za potrzebami konsumentów (np. czysta etykieta). Jak ważnymi aspektami dla Terravity są badania rynku i rozwój technologiczny?
Część produktów Terravita to tzw. klasyki, czyli standardowe produkty, które dzisiaj są naszym głównym nurtem i na nich opieramy sprzedaż w kategorii tabliczek czekoladowych. Uważamy, że ta część naszego biznesu jest rentowna, więc nie ma potrzeby zmieniać receptury czy opakowania. Zwłaszcza, że jakość naszych produktów jest bardzo dobra.
W czekoladach Terravita Classic wyeliminowaliśmy ze składu E476. Surowiec taki jak wanilina zastąpiliśmy wanilią. Z naszych kremów do smarowania pieczywa wyeliminowaliśmy olej palmowy.
Warto wspomnieć, że opakowania w linii Classic 100 g nadają się w 100% do recyklingu. Obserwując półkę z czekoladami można zauważyć, że główni producenci oferują je we flowpacku. My staramy się wpasować w trend prośrodowiskowy, dlatego idziemy w kierunku opakowań, które w całości można poddać recyklingowi.
Terravita to nie tylko tabliczki czekolady. Duża część naszego biznesu opiera się na półproduktach, które dostarczamy od branży B2B, rzemieślniczej i HoReCa. Również tutaj bardzo dbamy o jakość naszej oferty.
Mamy bardzo duży dział R&D, który na bieżąco monitoruje trendy. Receptury, które tworzymy, powstają w odpowiedzi na potrzeby naszych klientów. Staramy się sprostać wszystkim wymaganiom płynącym z rynku utrzymując jednocześnie czystą etykietę oraz dokładając wszelkich starań, by surowce były pozyskiwane w sposób etyczny.
Wśród konsumentów, szczególnie młodych dorosłych, coraz popularniejsze są szybkie, funkcjonalne przekąski. Funkcjonalność ta często ma charakter prozdrowotny lub generalnie niespotykany w danej gamie produktowej. Wyroby czekoladowe zdecydowanie mogą być szybką przekąską, jednak prozdrowotne funkcje nie są pierwszą rzeczą, która przychodzi do głowy myśląc o nich. Czy widzi Pani miejsce na takie produkty wśród marek Terravity? Czy wprowadzenie takich pozycji będzie możliwe w ramach istniejących brandów, czy raczej nowych?
Mamy już gotowe projekty produktów funkcjonalnych, ale nie będę zdradzać zbyt wielu szczegółów. Ze względu na niestabilną sytuację gospodarczą musimy wstrzymać się z wprowadzaniem nowych pozycji na rynek. Obecnie wielu producentów podejmuje takie decyzje. Tym bardziej, że na ten moment – mimo tego, że oczywiście rynek produktów funkcjonalnych rośnie – to nie jest to wystarczający wynik. Jesteśmy dużym przedsiębiorstwem i bazujemy głównie na wolumenie.
Jeżeli sytuacja gospodarcza będzie na tyle spokojna, że będziemy mogli wprowadzać te produkty – na pewno chętnie to zrobimy. Mamy set nowości w małych formatach, które moglibyśmy już produkować.
Zdradzając kilka szczegółów na ich temat mogę powiedzieć, że będą one pod marką Terravita. To produkty impulsowe w małych, kieszonkowych formatach, które można zjeść na raz czy zabrać ze sobą, włożyć do torebki, plecaka.
W ciągu niespełna roku grupa Polaków przyznających, że są zmuszeni do szukania oszczędności w codziennych zakupach gwałtownie wzrosła – z 41 do 60%. Galopująca inflacja i wzrosty stóp procentowych stały się uciążliwym problemem w skali powszechnej, a konsumenci szukają oszczędności również w zakupach spożywczych. Według badania pt. „Bieżące nastroje konsumenckie. Na czym Polacy oszczędzają?”, to m.in. słodycze i przekąski trafiły do grup produktów, na które konsumenci planują ograniczyć wydatki. Z drugiej strony analitycy rynku obserwują, że słodycze mają się całkiem dobrze. Jaka jest Państwa reakcja na te dane i prognozy? Czy faktycznie odczuwacie Państwo zmiany nawyków i zwyczajów zakupowych Polaków? Widać jakieś przesunięcia, może konsumenci zrezygnowali całkowicie lub ograniczyli zakup konkretnej grupy produktów?
Nie odczuwamy spadku sprzedaży w związku z deklaracjami konsumentów o tym, że zaczynają oszczędzać. Ze swojego punktu widzenia i danych, które posiadam, nie widzę żadnych przesłanek ku temu, żeby konsumenci zmienili formę zakupów, rezygnowali z czekolady czy wyrobów czekoladowych.
Wręcz przeciwnie – w ostatnim czasie odnotowaliśmy wzrost sprzedaży.
Uważam, że trzeba rozdzielić w tym przypadku dwie kwestie: deklaracje konsumentów i ich rzeczywiste przyzwyczajenia. Te ostatnie są niezmienne od lat.
Terravita to również ceniony producent w sektorze Private Label na krajowym i zagranicznym rynku. W Polsce udział marek własnych w koszyku spożywczym i chemicznym w ciągu ostatnich lat znacząco się zwiększył. NielsenIQ podaje, że w ciągu 12 miesięcy kończących się w czerwcu 2022 r. wartość sprzedaży marek własnych rosła w tempie 10,7% rok do roku, podczas gdy cały koszyk FMCG – o 8,4%. Od strony konsumentów zainteresowanie markami własnymi obserwujemy niemal we wszystkich kategoriach. Co więcej, obecnie wybierają oni kategorie jeszcze kilka lat temu odporne na ten trend, jak choćby żywność dla dzieci, wędliny paczkowane czy piwo. Można śmiało powiedzieć, że rozwój marek własnych dzieje się na naszych oczach. Jakie z Pani perspektywy zaszły zmiany, które przyczyniły się do rozwoju tego sektora? Czy idziemy w kierunku pozostałych europejskich krajów, gdzie marki własne generują aż 30% obrotu produktami FMCG, a np. w Szwajcarii i Hiszpanii nawet 50%?
Trend dotyczący zwiększającego się wolumenu marki własnej trwa już od kilku lat. Klient już nie musi w marce własnej wybierać między ceną a jakością. Dzisiaj etykiety produktów marki własnej w porównaniu do produktów konkretnego brandu właściwie się nie różnią.
Konsument jest świadomy tego, że w marce własnej otrzymuje dobry produkt. Dostaje jednocześnie wysoką jakość za niższą cenę. Wielu klientów przekonało się, że produkty marek własnych im odpowiadają.
Powstanie takiego produktu trwa czasami nawet rok. W tym czasie trwają uzgodnienia z kontrahentem odnośnie składu, specyfikacji, opakowania czy innych parametrów. Przygotowujemy receptury, które są badane przez klienta, odbywają się tzw. panele konsumenckie itp. Powstanie marki własnej to długi proces, ale dzięki temu produkt jest naprawdę dobry w stosunku do ceny.
Myślę, że idziemy w kierunku, w którym marki własne będą generować coraz więcej obrotu produktami FMCG. Jednak staram się w firmie zachować balans. Produkujemy marki własne, ale mamy też brand i musimy to wyważyć. Nie możemy naszej sprzedaży oprzeć tylko i wyłącznie na marce własnej. Ekonomicznie to nie ma sensu.
Polski konsument coraz świadomiej podejmuje decyzje zakupowe – prawie 40% z nas zapoznaje się z etykietą przed zakupem produktu, a prawie 60% oczekuje na tyle dużego wyboru, by znaleźć dobro dopasowane do ich profilu. Czy i jak Państwo reagujecie na te zachowania konsumenckie? Czy jesteście w stanie zaadresować te potrzeby wewnątrz swojej obecnej oferty produktowej, czy wymagałoby to wprowadzenia diametralnych zmian w portfolio?
Zmiany produkcji na pewno nie przewidujemy. Jesteśmy na tyle elastyczni, że jakiekolwiek modernizacje to jedynie kwestia dopracowania receptury do wymagań klientów. Nie potrzebujemy do tego nowych urządzeń.
To co wykonaliśmy w naszych produktach – czyli usunięcie E476, zastąpienie waniliny wanilią, ograniczenie cukru w czekoladzie mlecznej jako jeden z niewielu producentów w kraju i zwiększenie części kakaowej i mlecznej – to również praca nad tymi wymaganiami. Klient oczekuje jeszcze dobrej ceny. I na to wszystko odpowiadamy.
Obserwujemy ciągły wzrost cen surowców w prawie wszystkich kategoriach - drożeje kakao, cukier, tłuszcze, mleko w proszku itp. Mowa o wzrostach cen w okresie roku o ponad 50-80%. Rosną też koszty energii, gazu i opakowań, które odbiją się na dochodowości w wielu sektorach. Na rynku mówi się, że firmy działające w branży czekoladowej powinny podnieść ceny nie o 20, ale o 40−50%, aby zrekompensować rosnące koszty. Jaka jest Pani stanowisko w tym zakresie? Z jakimi wyzwaniami wynikającymi z tej sytuacji mierzycie się Państwo obecnie? Jaka jest elastyczność cenowa produktów w ramach kategorii należących do portfolio Terravity?
Staramy się, negocjujemy ceny oraz je podwyższamy. Natomiast finalna cena tabliczki czekolady czy innego produktu nie nadąża za wzrostem kosztów, z którym obecnie się zmagamy.
Koszty, które w krótkim czasie poszły tak drastycznie do góry – i to nie tylko dotyczące jednego surowca a wszystkich – to wyzwanie dla producenta. Ceny niektórych surowców wzrosły nawet o 100%. Takie podwyżki to również długie negocjacje z naszymi kontrahentami. Na szczęście są kanały sprzedaży, w których udało nam się to osiągnąć. Gdybyśmy tego nie zrobili – nie bylibyśmy w stanie dostarczyć produktów na półki sklepowe.
Dodatkowo rosnące koszty energii i gazu naprawdę ciężko jest przełożyć w krótkim okresie – na cenę i konsumenta. Wspomniane obciążenia najbardziej wpływają na płynność finansową, bo wzrosły w stosunku do ubiegłego roku nawet o 400-500%. W naszym biznesie próbujemy „wyjść na zero”. Chcemy spokojnie poprowadzić spółkę tak, aby przejść ten trudny okres, ustabilizować ceny naszych produktów, sprzedaż i koszty. Musimy te kilka miesięcy po prostu przetrwać. Najważniejsze jest znalezienie złotego środka.
Rosnące ceny nie są problemem jednej firmy czy danej branży, ale całej gospodarki. Czy ludzie zajmujący się biznesem w Polsce mają jakieś oczekiwania co należałoby zrobić z tym, żeby te kilka miesięcy, o których mówimy, cały biznes lepiej przetrwał?
Rząd powinien zaproponować rozwiązania dotyczące cen: zarówno energii, jak i gazu. Mam tu na myśli „usztywnienie” tych cen. Ale niestety tak się nie dzieje. Musimy zdać sobie sprawę z tego, że może się okazać, iż przez najbliższe lata nie będzie dostaw gazu z Rosji, wojna bowiem wciąż trwa.
W naszej firmie mamy obecnie 20 zbiorników pełnych surowca i masy czekoladowej, które musimy podgrzewać. Dostajemy sygnały od operatorów, że może dojść do przerwy w dostawie prądu i gazu – a na to nie możemy sobie pozwolić. Obsługujemy wymagający proces technologiczny, dlatego musimy mieć czas chociażby na to, żeby te surowce zagospodarować, m.in. zrobić formowanie czekolady. Inaczej grożą nam straty surowca czy gotowych produktów.
Poza private label i dobrami konsumenckimi, Terravita posiada również szeroką gamę produktów dla HoReCa. W obecnej sytuacji ekonomicznej może nastąpić spadek sprzedaży detalicznej, jak i prawdopodobne ograniczenie korzystania z HoReCa przez konsumentów. Czy Terravita jako grupa jest przygotowana na tak znaczącą zmianę? Czy macie lub pracujecie Państwo nad wprowadzeniem systemów, które pozwolą wam ograniczyć negatywny wpływ zmian na grupę?
Nie widzimy załamania, sprzedaż półproduktów wręcz rośnie. Jesteśmy głównym producentem polew lodowych w kraju. W czasie pandemii obserwowaliśmy, że krajowa sprzedaż spadła, jednak eksport bardzo dobrze u nas funkcjonował.
Jesteśmy czujni, staramy się przede wszystkim obserwować sytuację, rozmawiamy z dystrybutorami i próbujemy wyczuć, w którym momencie może dojść do załamania. Dzisiaj musimy zwracać uwagę na każdy niekorzystny sygnał z rynku. Sytuacja jest bardzo niestabilna.
Biorąc pod uwagę nieuchronne podwyżki, jaką Pani zdaniem skalę wzrostu cen będą w stanie zaakceptować sami konsumenci? Czy klienci zniosą rosnące ceny, pozostaną przy znanych markach i będą je kupować mimo narastającej presji inflacyjnej?
Obecną sytuację postrzegam jako szansę dla Terravita. Nasze produkty są tańsze, a jakościowo odpowiadają pozycjom z „wyższej” półki. Nawet po podwyżkach klient zostanie przy naszych tabliczkach czekolady.
Produkcja wyrobów z kakao jest obarczona znacznym kosztem środowiskowym biorąc pod uwagę daleki transport, wycinkę lasów oraz niszczenie bioróżnorodności na obszarach gdzie jest ono produkowane. Obecnie przynajmniej 1/3 konsumentów zwraca szczególną uwagę na proekologiczne działania firm, których produkty kupują – w szczególności na sprawy związane ze zrównoważonym rozwojem. Jak Państwo dbacie o zasady zrównoważonego rozwoju w swoich codziennych operacjach, jak i we współpracy z dostawcami? Czy np. planujecie Państwo wprowadzenie dodatkowych procedur umożliwiających ograniczenie negatywnego wpływu na środowisko waszych operacji?
Pracujemy w ramach zrównoważonego rozwoju, co potwierdzają liczne dokumenty. W 2017 roku uzyskaliśmy certyfikat RSPO i zostaliśmy członkiem stowarzyszenia RSPO, które pracuje nad zrównoważoną produkcją oleju palmowego. Od 2019 roku w naszej produkcji wykorzystujemy kakao, posiadające certyfikat Fairtrade, który nie tylko bada aspekty środowiskowe, ale również obejmuje zrównoważony rozwój plantatorów. W jego ramach plantatorzy są na tyle chronieni, żeby móc produkować kakaowiec w odpowiedniej cenie i uzyskiwać zrównoważoną produkcję.
Uzyskaliśmy również certyfikat Rainforest Alliance. Obecny poziom tego dokumentu w naszej firmie działa na bazie bilansu masy. W przyszłości będziemy chcieli wprowadzić wyższy stopień wspomnianego certyfikatu.
Eksport to z pewnością ważna gałąź biznesu dla Terravity. Stanowi ponad 30% obrotów firmy i z roku na rok rośnie. Państwa produkty, tj. czekoladowe tabliczki, kremy czy sticki podbijają podniebienia na całym świecie, a dokładnie w ponad 30 krajach, na pięciu kontynentach. Marka Terravita dostępna jest w tak egzotycznych destynacjach jak Meksyk, Japonia i Turkmenistan. Czy cały czas stawiacie Państwo na rozwój tego kanału sprzedaży? Jakimi nowymi rynkami szczególnie zainteresowana jest firma? Czy wybory konsumentów różnią się na poszczególnych rynkach?
Dostarczamy produkty do 30 krajów. Z naszymi brandami jesteśmy w Europie Wschodniej i Południowej, w północnej Afryce oraz w Azji. Pracujemy nad rynkiem Bliskiego Wschodu. Certyfikat Halal pomaga nam w rozmowach z klientami.
Nie widzę znaczących różnic pomiędzy wyborami konsumentów na różnych rynkach. Dostarczamy wszędzie takie same produkty i myślę, że dobra tabliczka mlecznej czekolady smakuje w każdym kraju tak samo.
Zaobserwowaliśmy natomiast, że nasze produkty, które mają od 70% kakao wzwyż – bardziej doceniają klienci poza granicami naszego kraju – tam np. czekolada Cocoacara sprzedaje się lepiej niż w Polsce.
Co jest kluczowym wyzwaniem dla firmy Terravita w 2022 roku, a co nim będzie w kolejnych latach? Jakie perspektywy dalszego rozwoju biznesu zakłada Pani dla firmy? Czy na horyzoncie są jeszcze niezrealizowane cele, do których dąży firma, a których nie mogła zrealizować dotychczas? Czy zechce Pani podzielić się planami?
We wrześniu 2021 roku zakończyliśmy dużą inwestycję związaną z produkcją tabliczek czekolady. Dzisiaj procentuje ona w postaci mniejszych kosztów energii i wyższej wydajności. Cały zespół Terravity oraz firmy zewnętrzne, które nam w tym pomogły – wykonały naprawdę bardzo dobrą pracę.
Jeżeli chodzi o inwestycje to obecnie Terravita rozwija się dwutorowo. Jedna część działań jest ukierunkowana na obniżenie zużycia prądu i gazu. W tym przypadku pracujemy obecnie nad bardzo dużym projektem. Takie inwestycje są korzystne zarówno dla nas, jak i naszych klientów. Jeżeli obniżymy koszty prądu i gazu, to cena jednostkowa spadnie, i miejmy nadzieje – nasz klient na tym skorzysta.
Druga strefa, w którą inwestujemy, dotyczy naszych półproduktów. Mamy projekty, które zakończą się w przyszłym roku. Jest to kategoria, która dynamicznie rośnie, dlatego inwestujemy w maszyny i urządzenia. Chcemy przede wszystkim wzmocnić nasz kanał sprzedaży eksportowej półproduktów.
Nie zatrzymujemy się – wyznaczamy projekty i je realizujemy. Już przyszłym roku będą widoczne efekty naszej pracy.