Zapoczątkowali piwną rewolucję w Polsce, a dziś obchodzą 10-lecie istnienia browaru. O fenomenie piw rzemieślniczych, minionej dekadzie, hitach sprzedaży i nowościach, a także wyzwaniach i inwestycjach rozmawiamy z Ziemowitem Fałatem, współzałożycielem i współwłaścicielem Browaru PINTA.
Po 10 latach od rozpoczęcia piwnej rewolucji w Polsce piwa rzemieślnicze mają około 1% udziału w rynku. Czy dla 1% warto było wszczynać rewolucję?
Nie ekscytujemy się tymi procentami, bo z naszej perspektywy wygląda to tak, jakbyśmy mieli połowę rynku. Jako PINTA od 10 lat sprzedajemy wszystko, co uda nam się uwarzyć. Podobnie ma większość rzemieślników, którzy oprócz talentu i pracowitości potrafią jeszcze liczyć pieniądze – jak w każdym normalnym biznesie. A jeśli pyta Pani o to, czy warto było wszczynać tę piwną awanturę, to z perspektywy dekady nie zawahalibyśmy się zrobić tego jeszcze raz. Setki nowych browarów, pubów, festiwali, odmienione na zawsze półki z piwem w sklepach oraz dziesiątki tysięcy nowych miejsc pracy. To jest prawdziwy i najważniejszy efekt tego, że w 2011 roku uwarzyliśmy Atak Chmielu i potwierdziliśmy, że na takie piwa jest w Polsce rynek.
Czy browary rzemieślnicze mają dziś jakikolwiek wpływ na rynkowe trendy? Kto i jak wyznacza dziś kierunki rozwoju branży?
Dobre pytanie. To już nie te czasy co w pierwszych latach piwnej rewolucji, gdy przebojowe nowości od rzemieślników, w tym przede wszystkim IPA, skłoniły największe browary w Polsce do poszerzenia swojego portfolio o piwa z „IPA” w nazwie. Trendy budujemy teraz wszyscy i po trochu. Rzemieślnicy, którzy starają się np. namówić na dobre piwo restauratorów. Sieci, w tym popularne dyskonty i stacje benzynowe, które wprowadzają na stałe całkiem dobry wybór piwa kraftowego i poszerzają w ten sposób dostępność. A także właściciele pubów i sklepów specjalistycznych, organizatorzy festiwali piwa czy społecznicy w piwnych stowarzyszeniach (PSPD, PSBR), którzy – każdy po swojemu – edukują Polaków w temacie prawdziwego piwa.
W tym roku obchodzicie 10-lecie Browaru PINTA. Co przez ten czas zmieniło się w firmie?
W sumie ani się obejrzeliśmy, a ze spółki założonej przy barowym stoliku przez trzech pasjonatów piwa z budżetem na zakup pierwszej porcji surowców i opakowań, zmieniliśmy się w największego producenta piwa rzemieślniczego w Polsce, z własnym browarem zbudowanym od podstaw w 2019 roku. Dziś zatrudniamy ponad 40 osób i mamy plany na podwojenie produkcji, z dzisiejszych 5 mln piw rocznie do 10 mln PINT rocznie. To co się nie zmieniło, to żądza eksperymentów, innowacji oraz brak akceptacji dla zgniłych kompromisów w zakresie jakości i uczciwości warzenia piwa.
Po które piwa PINTY najczęściej sięgają Polacy? W czym upatrujecie szansy na dalsze zwiększanie sprzedaży?
Naszym największym hitem od początku jest Atak Chmielu, który w ogóle jest też najchętniej kupowanym piwem rzemieślniczym w Polsce. Wraz z pozostałymi klasykami – Pierwszą Pomocą, Bawarką, A ja pale ale i Modern Drinking to niemal 70% naszej produkcji. Reszta to piwa sezonowe i nowości. W 2020 roku uwarzyliśmy w sumie 93 zupełnie różne piwa, z czego 65 to były premiery. Zwiększenie produkcji wydaje się nieuniknione, a spowodowane to jest coraz szerszą dystrybucją PINTY w Polsce oraz na świecie.
Metamorfozę przeszły etykiety i logotyp PINTY. Jak przebiega rebranding?
Płynnie i konsekwentnie. Wprawdzie w dniu, gdy pokazaliśmy jak będą wyglądały nowe logo i etykiety PINTY – zrobiło się wielkie poruszenie, ale jak się jest na kraftowym świeczniku to trzeba umieć wytrzymać ewentualne ataki. Branża, dla której to co robi PINTA nigdy nie jest obojętne, przyjęła zmiany ze zrozumieniem i szeroką akceptacją. Natomiast część fanów PINTY, którym zmiana się nie spodobała, mamy nadzieję po kilku zakupach naszych piw z nowymi etykietami, już przychylniej na nie patrzy.
Czym chcecie zachęcać nowych klientów do spróbowania piw PINTY? Jak chcecie do nich dotrzeć?
Staramy się poszerzać dystrybucję, bo mamy uzasadnione wrażenie, że jeśli PINTA jest na półce lub na kranie, to dość szybko znajduje nowego właściciela. Poza tym nadal i w miarę możliwości staramy się uczestniczyć w festiwalach piwa, które po serii lockdownów znów wracają na mapę Polski i Europy. Z roku na rok przeznaczamy też trochę więcej środków na obecność w mediach, zarówno tradycyjnych, jak i w internecie.
Czy planujecie dalsze inwestycje? Jaka ma być przyszłość browaru?
Nieprzerwanie planujemy i realizujemy inwestycje, duże i małe. Niedawno kupiliśmy hektarową działkę obok nowego browaru, na której wybudujemy centrum dystrybucyjne. W browarze będziemy instalowali nowe zbiorniki i wydajniejszą linię do puszkowania. Pracujemy, aby krok po kroku osiągnąć planowaną produkcję na poziomie 50 tys. hl rocznie. Na tyle oceniamy pojemność naszej działki oraz popyt na PINTĘ, warzącą piwa rzemieślnicze bez kompromisów w zakresie jakości i z tą samą radością jak na początku. To plan na najbliższe 3-4 lata.
Pandemia niekorzystnie wpłynęła na rynek piwny. Co pod jej wpływem zmieniło się w Browarze PINTA?
Pandemia i trwające miesiącami kłopoty ze sprzedażą piwa w beczkach zmobilizowały nas do jeszcze większej ilości nowych piw w butelkach i puszkach oraz do rozwoju dystrybucji wszędzie tam, gdzie sprzedaż piwa była jeszcze możliwa. Prawdę mówiąc udało nam się to znakomicie, a pandemia utwierdziła nas w konieczności dywersyfikacji kanałów sprzedaży.
Jakie są dziś największe zagrożenia dla rozwoju browarów rzemieślniczych?
Niejasne przepisy w zakresie prowadzenia browaru w formule kontraktowej, nękanie uczciwych przedsiębiorców seryjnymi kontrolami oraz lobbing branży spirytusowej, starającej się przekonać decydentów, że picie wódki i picie piwa niczym się nie różnią.
Na jakich działaniach będziecie się skupiać w najbliższych miesiącach? Czy możemy spodziewać się nowych pozycji w portfolio?
Oczywiście, tylko w sierpniu zaprezentujemy 6 nowych piw. Zamierzamy też znowu ruszyć w teren, a dokładniej osobiście prezentować swoje piwa na festiwalach i kranoprzejęciach w Polsce i zagranicą. Poza tym, do końca roku intensywnie świętujemy 10-lecie PINTY i kraftu w Polsce – w kalendarzu mamy jeszcze kilka atrakcji dla naszych fanów z Polski i innych krajów.
Dziękuję za rozmowę.
Joanna Kowalska