O ręcznie wyrabianej chałwie, popularnych sezamkach, a także o wpływie COVID-19 na funkcjonowanie firmy rozmawiamy z Markiem Moczulskim, Prezesem Zarządu Unitop Sp. z o.o.
Nowy właściciel, nowy prezes, podwyższony kapitał… Ten rok jest bardzo szczególny dla firmy Unitop. Czy zmiany te zapowiadają prawdziwą rewolucję w działalności firmy?
Nie przepadam za słowem „rewolucja”. Wiąże się ono z gwałtownymi zmianami, które nie zawsze są korzystne. Jednak w porównaniu do dotychczasowej działalności przyznajmy, że to co się dzieje jest rzeczywiście rewolucją. Firma była w dość trudnej sytuacji – bilansowo, a także z powodu niepewności co do akcjonariatu. Było też sporo błędów w zarządzaniu. To wszystko uległo zmianie – mamy teraz stabilnego akcjonariusza, który jest jednocześnie naszym wierzycielem. Jest także nowy zarząd, a ja objąłem stanowisko prezesa. Najpierw ustabilizowaliśmy sytuację w spółce, a obecnie pracujemy nad szeregiem projektów, które przynoszą wymierne rezultaty. Jednak pandemia koronawirusa spowodowała, że w ostatnich miesiącach wiele działań, które były na ukończeniu, musieliśmy przesunąć w czasie.
Jakie cele postawił Pan przed sobą obejmując funkcję Prezesa Zarządu?
Przystąpiłem do pracy z bardzo określoną wizją rozwoju spółki. Firma Unitop to jeden z największych producentów wyrobów z ziarna sezamowego w Europie. Jest też znaczącym eksporterem tego typu produktów, a także krówek i wafelków. 70-80% naszej sprzedaży to właśnie sprzedaż eksportowa. Jest co najmniej kilka rynków, na których mamy bardzo mocną pozycję – m.in. w Kanadzie, Australii czy w krajach zachodniej Europy. Teraz pora na zwiększenie obecności na dotychczasowych rynkach, a jednocześnie zaistnienie na nowych. Niedawno powróciliśmy do działalności w Królestwie Arabii Saudyjskiej – mieliśmy tam pewne czasowe perturbacje związane ze zmianą dystrybutora.
Sprzedajemy również w Polsce, ale nie wykorzystujemy w pełni naszych możliwości i potencjału. Dlatego jednym z obecnych celów jest zwiększenie działalności w kraju. Mamy znakomite produkty, które cieszą się zaufaniem konsumentów, a jednocześnie wprowadzamy wyjątkowe nowości superfoods, np. ekspandowane ziarna połączone z sezamem. Na przełomie stycznia i lutego zaczęliśmy je wprowadzać nie tylko w Polsce, ale też na rynkach zagranicznych.
W jakim stopniu sytuacja epidemiczna wpłynęła na realizację dotychczasowych planów?
COVID-19 dość mocno wpłynął na naszą działalność. W marcu, tuż przed zamknięciem granic, byłem w Kanadzie w podróży służbowej prowadząc zaawansowane rozmowy o współpracy – moja wizyta zdecydowała o pozytywnym zakończeniu negocjacji. To, co w naszym biznesie jest najważniejsze to bezpośredni kontakt. Wiele można zrobić online, ale nic nie zastąpi spotkań twarzą w twarz, szczególnie w przypadku zmiany dystrybutora czy wchodzenia w nowe sieci.
Pandemia spowolniła też realizację projektów – na przełomie marca i kwietnia dograliśmy szczegóły wprowadzenia produktu do jednej z amerykańskich sieci. Mimo, iż wszystkie formalności zostały zakończone, z powodu COVID-19 do tej pory nie możemy zrealizować pierwszego zamówienia.
W naszych planach było i jest pozyskanie co najmniej 5 dużych sieci w różnych częściach świata. Gdyby nie pandemia, te cele byłyby już w dużym stopniu zrealizowane. Brak spotkań, praca zdalna, zamrożenie wprowadzenia do obrotu produktów na czas niepewności na rynku czy koncentracja na kategoriach produktów z bardzo długimi terminami przydatności do spożycia, które powinny zająć więcej miejsca na półkach, np. makaronach, kaszach, konserwach, papierze toaletowym… To wszystko zachwiało proporcjami sprzedaży. Teraz pytaniem jest czy te trendy konsumpcyjne utrzymają się na stałe i jak to wpłynie na plany handlowe.
Jak zapewniacie bezpieczeństwo produkcji? W jaki sposób zwiększacie wydajność?
Musimy mieć na uwadze wszystkie normy sanitarne i dostosować się do wszelkich zaleceń z tym związanych. Dlatego przewidziane są przerwy czasowe między poszczególnymi zmianami, prowadzimy monitoring temperatury wszystkich, którzy wchodzą na teren zakładu, a także czy zachowany jest dystans społeczny. Mimo, że bardzo sprawnie dostosowaliśmy się do wymogów, to nowe restrykcje wpływają na wydajność produkcji. Oczywiście nieustannie dążymy do jej poprawy, zwiększenia automatyzacji pracy, a także zaplanowaliśmy nowe inwestycje – które są już zatwierdzone. W przypadku chałwy zwiększamy moce produkcyjne o 40%. Jeśli chodzi o automatyzację to podobnie będzie w kontekście sezamków.
Co wyróżnia produkty Unitop na tle konkurencji? Jakie są trendy konsumenckie na rynku przekąsek?
Działamy na rynku szeroko pojętych produktów z sezamu – sezamki i chałwa. To co wyróżnia nasze wyroby to wyjątkowa jakość, potwierdzona przez wszelkie testy konsumenckie, które robimy. Mamy niesamowitą przewagę nad znaczną częścią producentów, ponieważ chałwę wyrabiamy ręcznie! Możemy także pochwalić się unikalnym produktem „na raz”, czyli chałwą mini. Mamy w portfolio Amki Superfoods – jest to zupełnie nowa linia na bazie ziaren sezamu, ale z dodatkiem ekspandowanych polskich zbóż. Nasze przekąski łączą w sobie prozdrowotne właściwości użytych składników z ich słodkim smakiem. Cały czas badamy preferencje konsumentów. Nasze produkty idealnie wpisują się w trend prozdrowotny. Sezamki to tylko 4 składniki – prosty skład i czysta etykieta. To trendy światowe, które również na naszym rynku są bardzo wyraźne i w zgodzie z nimi będziemy dalej rozwijać nasze portfolio.
Dziękuję za rozmowę.
Tomasz Pańczyk,
Prezes Wydawnictwa