Wiadomości

Centra handlowe czekają duże zmiany

Piątek, 15 maja 2020
Po dwóch tygodniach od otwarcia centra handlowe w większości wciąż świecą pustkami. Nadal zamknięte są kina, duża część punktów usługowych, a restauracje sprzedają posiłki tylko na wynos. Od poniedziałku rząd zapowiada wprawdzie otwarcie salonów fryzjerskich i kosmetycznych oraz lokali gastronomicznych, ale będzie to możliwe na specjalnych zasadach i przy zachowaniu podwyższonego reżimu sanitarnego. Eksperci Bain & Company przewidują, że obostrzenia związane z wymogami bezpieczeństwa, zmiana preferencji klientów oraz obawa przed kolejnymi falami pandemii negatywnie odbiją się na działalności centrów handlowych zarówno w krótkim, jak i długim horyzoncie czasowym.
– Kryzys spowodowany przez COVID-19 i restrykcje z nim związane znacznie zakłóciły działalność centrów handlowych, które w obecnej formie stają się mniej atrakcyjne dla kupujących – komentuje Patryk Rudnicki, menedżer w Bain & Company. – Wchodząc do galerii handlowej, musimy liczyć się z ograniczeniami związanymi z zapewnieniem bezpieczeństwa klientom i pracownikom. Obowiązkowe maseczki, rękawiczki, dezynfekcja rąk, czy limity osób wewnątrz sklepów oraz w przestrzeni wspólnej, wiążące się z potencjalnie długim oczekiwaniem w kolejkach, obniżają komfort wizyty. Nie bez znaczenia są również utrzymujące się obawy zdrowotne.

Odpowiadając na potrzeby klientów i zaostrzone regulacje, centra handlowe muszą zapewnić możliwie najwyższe standardy sanitarne. Na rynku dostępne są już aplikacje informujące o zagęszczeniu klientów w sklepach i długościach kolejek w czasie rzeczywistym. Coraz częściej w sklepach pojawiają się kamery termowizyjne, a punkty do dezynfekcji rąk stają się nowym standardem. Mimo to, zgodnie z badaniami przeprowadzonymi przez Kantar na zlecenie Związku Polskich Pracodawców Handlu i Usług, 8 na 9 badanych osób nie odwiedziło w pierwszym tygodniu otwarcia żadnej galerii handlowej. Ponad dwie trzecie badanych ma obawy i zastrzeżenia. Prawie połowa osób boi się zakażenia koronawirusem, a jedną trzecią klientów zniechęcają wymogi sanitarne.

Utrzymujące się restrykcje i zwiększona wrażliwość na długofalowe ograniczenia dotyczą także części gastronomicznej i rozrywkowej. – Zgodnie z raportami branżowymi, przestrzeń zajmowana przez gastronomię może obejmować ponad 20% całkowitej powierzchni centrum handlowego. Ograniczony do tej pory dostęp do food-courtów, brak możliwości skorzystania z ofert restauracji na miejscu, zamknięte kina i miejsca rozrywki dla dzieci, to kolejne elementy w znacznym stopniu obniżające atrakcyjność wizyty w centrach handlowych – dodaje Patryk Rudnicki. Trzeci etap odmrażania gospodarki ma umożliwić korzystanie na miejscu z oferty lokali gastronomicznych i wizyty w wybranych punktach usługowych, ale rząd zapowiada wprowadzenie specjalnych zasad i utrzymanie podwyższonego reżimu sanitarnego. – Czas spędzany przez klientów w centrach handlowych skraca się także dlatego, że odwiedzający przychodzą z zamiarem szybkiego i sprawnego kupienia konkretnych produktów i marek, unikając czasochłonnego porównywania ofert. Coraz częściej zakupy poprzedzają „researchem” w kanale online. Oczekujemy, że trend ten będzie wzmacniał najbardziej rozpoznawalnych graczy – dodaje Patryk Rudnicki.

Mniejsze zainteresowanie klientów wizytami w centrach handlowych, będące skutkiem kryzysu wywołanego COVID-19, nakłada się na wcześniej zauważalny trend przenoszenia sprzedaży do kanału online. Dla najemców przestrzeni centrów handlowych to impuls do renegocjacji umów i wprowadzania zmian w operacjach. –  LPP zdecydowało o wypowiedzeniu umów obejmujących około 30% powierzchni zajmowanych przez marki Grupy w centrach handlowych, zmuszając operatorów do negocjacji – podaje przykład Patryk Rudnicki. – W przyszłości przewidujemy, że wielu detalistów będzie podejmowało tego typu decyzje. Negocjacje mogą obejmować zarówno obniżkę cen najmu, ale również zmianę systemu płatności czy specjalne klauzule na wypadek zdarzeń losowych i pandemii.

Innym widocznym trendem jest optymalizacja przestrzeni sklepowej. – Zauważamy zwrot marek w stronę cyfryzacji i innowacji technologicznych. Coraz bardziej powszechne stają się rozwiązania click & collect, kasy samoobsługowe, czy – to trend widoczny szczególnie na rynkach zagranicznych – model sklepów typu „showroom” z ograniczoną liczbą wystawionych towarów i wirtualnymi przymierzalniami – dodaje Patryk Rudnicki.

Eksperci Bain & Company przewidują, że mimo powrotu klientów do sklepów, obecność marek w kanale online będzie nabierała coraz większego znaczenia. Inicjatywy takie jak sklepy pop-up w formie online z możliwym odbiorem towaru na miejscu, czy spersonalizowane wizyty umawiane przez internet, niebawem zaczną pojawiać się na polskim rynku. – Potencjalnie zmiany mogą dotyczyć również rodzaju najemców wynajmujących przestrzeń w galeriach handlowych. Nie wykluczamy, że zmniejszy się liczba sklepów z elektroniką, którą coraz chętniej kupujemy online. Ze względu na obostrzenia związane z podróżowaniem i kryzys branży turystycznej swoją obecność najprawdopodobniej ograniczą biura podróży. A część marek modowych istotnie zmniejszy powierzchnie sklepów – przewiduje Patryk Rudnicki. – W Stanach Zjednoczonych obserwujemy nowy trend adaptowania zwalnianych przestrzeni na biura czy lokale usługowe.



tagi: centra handlowe , pandemia koronawirusa , handel , konsument ,