W ubiegłym roku sprowadzono do Polski ponad 32 mln butelek szkockiej whisky (0,7 litra). Wzrosty były widoczne w ujęciu ilościowym oraz wartościowym. W tym roku branża notuje spore spadki z powodu przedłużającej się pandemii koronawirusa. – wynika z raportu Scotch Whisky Association (SWA).
Z raportu przygotowanego przez SWA wynika, że w zeszłym roku trafiło do Polski o 10,86% więcej butelek szkockiej whisky (0,7 litra) niż rok wcześniej. Z wynikiem 32,64 mln butelek plasujemy się na 12. miejscu na świecie. Na czele stawki znajduje się Francja (173 mln) przed Indiami (130 mln) oraz Stanami Zjednoczonymi (127 mln). Kolejna w zestawieniu Japonia osiągnęła rezultat o ponad połowię gorszy od Stanów. Najpopularniejszą kategorią sprowadzaną nad Wisłę pozostaje niezmiennie tańsza gatunkowo whisky mieszana (tzw. blendowana). W zeszłym roku do Polski dotarło ponad 29 mln butelek popularnych „blendów”, co oznacza wzrost rok do roku o 5,47%. Lepszy wynik – o 8% - uzyskała również whisky single malt (lepsza jakościowo, wytwarzana w całości z jednego rodzaju słodu, zazwyczaj jęczmiennego), aczkolwiek wolumen importowanego trunku nie przekroczył nawet miliona butelek (958 tys.).
- Rośnie znaczenie lepszej gatunkowo whisky single malt, oferującej szeroki bukiet smaków i aromatów. Popularyzacja tego trunku odbywa się poprzez organizację kolejnych festiwali, warsztatów degustacyjnych oraz szkoleń. Niemniej dla większości Polaków wciąż cena pozostaje główna determinantą wyboru, stąd wielu z nas sięga po whisky blendowaną, która w smaku jest bardziej neutralna i ograniczona aromatycznie niż droższe butelki z kategorii single malt. To co jednak istotne, cześć osób pijących blendy prędzej czy później, w poszukiwaniu nowych doznań smakowych, decyduje się na przejście w segment single malt. Edukacja w zakresie konsumpcji alkoholi mocnych to bardzo powolny i czasochłonny proces, wymagający zmiany nawyków zakupowych i smakowych Polaków. Minie sporo czasu, jeśli w ogóle, zanim skończy się panowanie tańszych whisky – przekonuje Jarosław Buss, organizator Whisky Live Warsaw oraz właściciel firmy Tudor House i sieci sklepów Ballantines.
Jak wskazują eksperci SWA, wzrosty widoczne są nie tylko w ujęciu ilościowym, ale także jakościowym, mierzonym wartością sprowadzanego alkoholu (w funtach szterlingach). Wg danych SWA w zeszłym roku do Polski trafiła szkocka whisky o wartości wyższej niż rok wcześniej o 9,44% i wynoszącej 86,18 mln funtów szterlingów. Kwota importowanych single maltów przekroczyła 10 mln funtów (10,71 mln), natomiast wartość blendów wzrosła r/r o 6,75% do 71,16 mln funtów.
- Wzrosty wartościowe w kategorii whisky blendowanej oznaczają, że nawet gdy sięgamy po produkt gorszy jakościowo, to nierzadko wybieramy towar z wyższej „półki cenowej”. Cena odgrywa ważną rolę, ale dla wielu miłośników „szkockiej” równie kluczowa jest zawartość etykiety – wiek, pochodzenie oraz jej smak. To pokazuje, że Polacy chcą się kształcić i poznawać zróżnicowany świat whisky – twierdzi Jarosław Buss z Tudor House.
Mimo wzrostów w ujęciu wartościowym, wciąż zaliczamy się do światowych średniaków. W tej kategorii plasujemy się na odległym 17. miejscu na świecie. Prym wiodą Stany Zjednoczone, które jako jedyne w stawce przekroczyły barierę ponad miliarda funtów szterlingów (1,07 mld funtów). Niższe miejsca na podium zajmują Francja (432 mln) oraz Singapur (299 mln).
Rozprzestrzeniająca się pandemia koronawirusa mocno pokrzyżowała plany producentom i dystrybutorom whisky. Przedłużający się lockdown w Wlk. Brytanii wstrzymał na jakiś czas działalność tamtejszych destylarni. W samej Szkocji na razie nie jest planowane poluzowanie gospodarki, a zniesienie ograniczeń dotyczy tylko wychodzenia z domu na spacery. W Polsce od początku pandemii notujemy znaczące spadki sprzedaży tego alkoholu. - Całkowite wstrzymanie segmentu HoReCa zablokowało jeden z kanałów sprzedaży. Nieco lepiej sytuacja wygląda w segmencie detalicznym, choć i tutaj spadki są duże. Wiele sklepów ratuje się opcją „dostawy pod drzwi”, ale nie bilansuje to strat wynikających z przymusowej kwarantanny – dodaje Jarosław Buss. W opinii eksperta najbliższe miesiąca nie zmienią tego trendu. - Polacy czują niepewność zawodową. W sklepach kupują produkty pierwszej potrzeby, a z alkoholi stawiają na tańsze od whisky wina, piwa czy nawet wódki – kwituje swoją wypowiedź.