Marketing

Influencer Marketing – współczesny kaprys czy absolutny must have? Część 1.

Sobota, 14 marca 2020 HURT & DETAL Nr 03/169. Marzec 2020
Andrzej Wierzchoń Senior Business Development Manager TERRITORY INFLUENCE
W moim felietonie nie chciałbym się skupiać nad definicją i głębokim socjologicznym aspektem social mediów. Z pewnością liczni naukowcy w przyszłości będą go badać, kategoryzować, być może pokuszą się nawet o przydzielenie nazw epok, takich jak postfacebook lub pretiktok. Natomiast ja chciałbym przede wszystkim odpowiedzieć na pytanie: „jak współczesne social media można wykorzystać w sposób mądry, jako kanał komunikacji z konsumentami?".
Moje doświadczenie z marketingiem rozpoczęło się wiele lat temu, gdy nie było jeszcze internetu, ale były już na szczęście gazety drukowane. Jako uczeń szkoły średniej biegłem do skrzynki pocztowej w celu sprawdzenia, czy znajdę tam nowy egzemplarz periodyku Business Week, w którym duże firmy i ich przedstawiciele w sposób oczywisty tworzyły swój wizerunek – opowiadały o sukcesach, wyzwaniach i wizjach. Myślę, że dzięki temu od 20 lat zajmuję się marketingiem i budowaniem rozpoznawalności marek. Jeszcze 10 lat temu pracowałem jako szef marketingu w dużej organizacji, której charakter i produkt wymuszały zastosowanie w strategii marketingowej nowoczesnych mediów. Były to początki internetu. Tego rodzaju działania były wdrażane bardzo intuicyjnie. Świat dzielił się wówczas na userów, adminów i webmasterów. Powoli rośli bloggerzy, PR-owcy stawiali pierwsze, niepewne kroki, a zwykli ludzie zaczynali uczyć się korzystać z internetu. Nikt nawet nie podejrzewał, co ich czeka już za parę lat, nikt też nie słyszał o pojęciu „influencer”. Tymczasem w zastraszająco szybkim tempie znaleźliśmy się w czasach, gdzie „komórka” utraciła swoją zasadniczą funkcję, jaką było wykonywanie połączeń i jako smartfon zyskała nowe oblicze „centrum życia” prywatnego i biznesowego. Żyjemy w czasach paradoksów, w których z jednej strony szukamy indywidualności, samodefinicji jednostki, bezpieczeństwa (w tym danych), a z drugiej wciąż dzielimy się ze światem całą masą informacji. Zaglądamy w życie innych, komentujemy, lajkujemy, followujemy, naśladujemy – można śmiało stwierdzić, że w zasadzie żyjemy w internecie. Coraz częściej robimy tu zakupy, szukamy opinii, oglądamy filmy czy słuchamy muzyki. Wyłania się nam zatem obraz „ciekawych czasów”, w jakich mamy szansę żyć wraz z ogromem możliwości, które przyniosła nam rewolucja. Za takową uważam nie sam internet i social media, ale zmianę w nas samych w związku z dostępem do wiedzy, rozrywki w niemal dowolnej chwili i dowolnym miejscu.

Przytoczyłem powyżej modne słowo „influencer”, czyli twórca kontentu. To właśnie takie osoby obecnie powodują największe zmiany, poprzez swój zasięg mogą zmienić sposób myślenia o produkcie, klimacie czy sposobie na życie. Kim właściwie są?

Od ponad pięciu lat pracuję w firmie TERRITORY Influence, która zajmuje się właśnie współpracą z influencerami. Moja rola opiera się między innymi na wykorzystywaniu ich zalet, siły odziaływania na rzecz marek, budowaniu świadomości produktów i usług w gronie ich followersów. Z doświadczenia mogę powiedzieć, że jest to grupa wciąż wymykająca się ścisłej i jednoznacznej definicji. Uważam, i głęboko w to wierzę, że influencerem jest każdy z nas (czasami nawet nieświadomie), podobnie jak każdy z nas jest konsumentem. W zwykłych rozmowach, mailach, podczas przypadkowych spotkań czy wspólnej kolacji lub przy porannej kawie w biurze wymieniamy się informacjami. Bardzo często w tych rozmowach pojawia się nasza rekomendacja. Każdy z nas ma swoje ulubione obszary wiedzy, którymi lubi i chce się dzielić. Dla jednych może to być bieganie, dla innych dieta lub moda. Przekazujemy wiedzę lub opinię, naszą perspektywę, opowiadamy o osobistych doświadczeniach, by pomóc innym, by poprawić swój wizerunek lub by być postrzeganym jako ekspert albo autorytet. Są pośród nas mniej lub bardziej skuteczni w zbieraniu, generowaniu i przekazywaniu komunikatów. Tych drugich social media ukazują nam jako osoby o wyższej niż standardowa liczbie przyjaciół, obserwatorów, większej liczbie polubień pod ich postami, zdjęciami, a także o większej od przeciętnej liczbie udostępnień opublikowanego przez nich kontentu. Obecnie każdy post influencera jest de facto badaniem samym w sobie dotyczącym treści opublikowanej czy jakości zdjęcia i jego estetyki. Zarówno kiedyś, jak i dziś wygranym był/jest ten, kto lepiej odpowiada na potrzeby swojej grupy docelowej, kto jest dla niej atrakcyjniejszy, a jego przekaz jest ważny dla odbiorcy. Innymi słowy pomysł na siebie i swego rodzaju unikalność – co można rozumieć jako własny styl – sprawia, że przykuwa on więcej uwagi niż inni. Możemy zapytać więc, dlaczego tak się dzieje? Przecież obecnie możemy śledzić setki profili, tysiące kanałów, ale jednak niektórzy skupiają więcej obserwatorów. Paradoks naszej epoki – chodzi naturalnie o czas. Właśnie nim nie możemy obdarzyć wszystkich, na tych ważniejszych dla nas poświęcimy go więcej. Ich komunikat dotrze do nas szybciej i lepiej go zapamiętamy. W tym miejscu warto się na chwilę zatrzymać i skupić ponownie nad influencerami i wagą ich przekazu. W gronie naszych znajomych są osoby, z którymi łączy nas pewna więź emocjonalna – osoby, które mogą się nam z różnych przyczyn podobać lub takie, które cenimy za to, co robią. Może to być nasza rodzina, przyjaciele, ulubieni sportowcy. Te wszystkie komunikaty mają różną wagę, niemniej, gdy ktokolwiek z wyżej wymienionych opowiada nam o produkcie – intuicyjnie wiemy, czy ten konkretny produkt mieści się w obszarze (domenie) naturalnej wiedzy danej osoby. Komunikat stworzony przez naturalnego eksperta np. naszą koleżankę, będącą również rodzicem – która mówi o doświadczeniach swojego dziecka poprzez osobisty post, na którym widać scenkę z życia tej kobiety i jej pociechy – będzie dla nas bardzo silny, o ile znamy ową mamę i wiemy, że nie dałaby dziecku do zjedzenia czegoś niesprawdzonego. Korzystamy z jej autorytetu w sposób nieświadomy. W innym przypadku może to być nasz ulubiony piłkarz, który przed wejściem na stadion ma swoje słuchawki na uszach i znalazł chwilę na opublikowanie swojego zdjęcia z pozdrowieniami dla fanów. Uważamy go za eksperta, co prawda od sportu, ale ma na tyle mocno wyrobiony wizerunek w naszej głowie, że zupełnie naturalnie odbieramy jego wybór za najlepszy…

Drugą część felietonu przeczytacie w kolejnym wydaniu miesięcznika Hurt & Detal.

Andrzej Wierzchoń
Senior Business
Development Manager
TERRITORY INFLUENCE




tagi: Influencer Marketing , komunikacja , sprzedaż , TERRITORY INFLUENCE ,