Radosław Maćkowski
Doradca podatkowy
Współtwórca MVP TAX
Jak w praktyce będzie ustalane czy dany napój jest piwem? Czy zawsze będzie to droga sądowa, z wykorzystaniem opinii biegłych?Jak w praktyce zastosować na przyszłość wyrok TSUE? Nie da się jednoznacznie zdefiniować smaku i wyglądu takiego napoju jakim jest piwo. Opisywanie piwa jako złocistego trunku to nieuprawnione uproszczenie. Pamiętajmy, że historia piwa to kilka tysięcy lat, dziesiątki tysiące browarów warzących ten napój w ponad setce stylów. Do tego każdy styl piwa może mieć kilka, a nawet kilkanaście wariantów (np. w przypadku stoutów, może to być dry stout, stout kawowy, mleczny, owsiany, itd.). Myślę, że polskie sądy i urzędnicy administracji skarbowej uzyskają pomoc od znawców tematu, takich choćby jak zawodowi piwowarzy, absolwenci studiów piwowarskich oraz piwni sędziowie. Mają oni wiedzę i doświadczenie potrzebne do pełnienia funkcji biegłych w tym zakresie. Ten konkretny aspekt praktycznego wdrożenia wyroku TSUE nie powinien więc być problematyczny.
Co wyrok TSUE oznacza w praktyce dla producentów piwa? Jakie stawki akcyzy będą obowiązywać?Jest o co się bić i próbować udowadniać, że dany napój alkoholowy piwo przypomina. Dlaczego? Co do zasady stawka akcyzy na piwo wynosi obecnie 7,79 złotych od 1 hektolitra za każdy stopień Plato gotowego wyrobu. Oznacza to w praktyce, że duży browar za hektolitr popularnego jasnego pełnego z ekstraktem słodu w wysokości 12% zapłaci nieco ponad 90 złotych podatku akcyzowego. Stawka akcyzy dla małego browaru będzie jeszcze mniejsza. Natomiast stawka akcyzy na pozostałe napoje fermentowane (inne niż piwo, cydr lub perry) wynosi 158 złotych od 1 hektolitra gotowego wyrobu. Różnica jest zatem zauważalna.
Piotr WłodawiecRadca prawny specjalizujący się w kompleksowej obsłudze sektora Agri&Food
Partner w Makuliński Moczydłowski Rostafiński Włodawiec
Kancelaria Radców Prawnych i Adwokatów Prokurent sp. partnerskaZ punktu widzenia konsumenta, orzeczenie Trybunału może mieć pozytywne skutki, jeśli jednostkowa cena produktu ulegnie obniżeniu. Co do jego jakości – czas pokaże (syrop fruktozowo-glukozowy nie jest moim ulubionym składnikiem). Bazując na doświadczeniu z sali sądowej uważam, że stworzenie nieostrego kryterium oceny (tylko pod warunkiem, że jego obiektywne cechy i właściwości odpowiadają obiektywnym cechom i właściwościom piwa), czy dany produkt może być uznany za piwo – będzie rodziło trudności interpretacyjne. Brak normy, czyli punktu odniesienia, stwarzał będzie również trudności dla konsumentów i organów administracji kontrolujących jakość produktów (Inspekcja Handlowa; IJHARS). W sytuacji, gdy konsument będzie chciał zakwestionować, że dany produkt nie jest piwem, a producent fałszuje produkt albo wprowadza konsumenta w błąd – będzie musiał odwołać się do nieostrych kryteriów, których weryfikacja dokonywana będzie przez osoby trzecie. Nieważne czy będzie to biegły sądowy, znawca piwa (ktoś na wzór kipera) – bo brak normy powoduje, że również brak jest punktu odniesienia. Współpracując od wielu lat z branżą agri&food (rolno-spożywczą) jestem zaskoczony orzeczeniem, ponieważ rynek (sieci handlowe, konsumenci) wymagają od producentów spełniania różnego rodzaju kryteriów (HACCP, ISO 22000:2005=PN-EN ISP 22000:2006, IFS – International Featured Standard, BRC Global Standards – Bristish Retail Consortium, PFA Stndard – PL – Primary Farm Assurance, Global G.A.P., FSSC 22000:2010 – Food Safety System Certification, IP – Integrowana Produkcja). Praktycznie każda umowa z siecią handlową definiuje jakie normy musi spełniać producent i jakimi certyfikatami musi się legitymować. Orzeczenie idzie w przeciwnym kierunku i z pewnością daje możliwości rozwoju branży piwowarskiej.
Z poziomu procesualisty i konsumenta uważam, że powinna być stworzona norma, która definiuje skład piwa. Z uwagi na różnice kulturowe – takich definicji może być wiele i mogą być one powiązane z danym krajem czy regionem. Proszę zwrócić uwagę, że produkt taki jak np. masło, jest zdefiniowany i to powoduje, że wiemy jaki wyrób może być wprowadzony do obrotu pod tą nazwą, a jaki nie. To wiele ułatwiania, bo analizując skład na półce wiem, czy mam do czynienia z masłem czy produktem masłopodobnym. Czas analizy jest krótki i mogę to zrobić samodzielnie i praktycznie bez ponoszenia kosztów.