Rządowy projekt ograniczenia sprzedaży w sieciach handlowych marek własnych uderzy przede wszystkim w polskich producentów i rolników, a w szczególności w rodzinne firmy działające dziś w małych miejscowościach – uważa Grzegorz Mordalski, właściciel firmy „Anita” z Działoszyna (woj. łódzkie), która produkuje lody i mrożonki pod marką własną m.in. do Biedronki, Aldi, Netto i Kauflandu.
Komentarz Grzegorza Mordalskiego, właściciela P.P.Ch i P.R.-S. „Anita”, polskiej firmy produkującej lody i mrożonki pod markami własnymi m.in. dla Biedronki, Aldi, Tesco i Carrefour.
Rząd zapomina, że to polskie firmy produkują
Pomysł rządu na ustawę, która, jak mówi premier, w sposób obligatoryjny i realny obniży możliwość sprzedaży przez sieci wielkopowierzchniowe produktów pod ich marką własną, to następne po „Ustawie o zakazie handlu w niedzielę” działanie uderzające w gospodarkę, a zwłaszcza w handel.
Wbrew temu, co się nam dziś mówi, to właśnie polskie, często niewielkie firmy, w dużej mierze stoją za produktami powstającymi pod markami własnymi dużych sieci handlowych, w jakich tak chętnie kupują Polacy.
Są to zwykle rodzinne zakłady z wieloletnią tradycją, które z racji swojego doświadczenia są typowane przez zagraniczne sieci, aby zaopatrywać lokalny rynek. Oznacza to, że wybierany z półki produkt własny sieci powstaje w Polsce, w polskiej firmie, co więcej - z produktów kupowanych od polskiego rolnika.
W efekcie mamy dziś do czynienia z paradoksem. Rząd chce wprowadzić ustawę, która ma chronić polskie interesy, ale z naszej perspektywy, jako polskiego producenta, wolne niedziele przyczyniły się do spadku zapotrzebowania na nasze produkty, a dodatkowe ograniczenie w asortymencie marek własnych jeszcze bardziej pogłębi nasze problemy. Na tym pomyśle stracą przede wszystkim rodzimi producenci, ale także, a może przede wszystkim zwykli ludzie.
Ograniczenie oznaczać będzie mniej zleceń z sieci. Wpłynie to nie tylko na obroty firm, ale także na miejsca pracy. A warto pamiętać, że przedsiębiorstwa te działają dziś w dużej mierze poza dużymi miastami w mniejszych miejscowościach i na wsiach, dając pracę setkom osób.
95% lodów i 100% mrożonek to made in Poland
Z perspektywy branży, w której my działamy, planowane ograniczenie będzie działaniem na szkodę polskich firm. Powód? Szacuje się, że dziś aż 95% lodów dostępnych w sieciach pod ich marką własną produkowane jest wyłącznie przez polskie firmy. W przypadku mrożonek mącznych, czyli np. pierogów, uszek i pyz możemy mówić już o blisko 100%.
Mało kto dziś zdaje sobie sprawę z tego, że kupione w Tesco, Biedronce, Kaufland lub Aldi lody pod marką sieci nie są produkowane w Wielkiej Brytanii, Portugalii czy Niemczech, ale w Działoszynie w województwie łódzkim i tworzy je działająca od ponad 25 lat rodzinna firma „Anita”, zatrudniająca w tym celu ponad 600 pracowników, mieszkańców wsi i miast w woj. łódzkim.
Co więcej, fakt, że możemy produkować dla sieci pod ich markami, często otwiera także drogę do sklepowych zamrażarek produktom pod naszymi markami. Pod tym względem obecne na polskim rynku sieci wspierają rodzime brandy, lokując je tuż obok swoich własnych. Tworzy to zdrową konkurencję, a konsumentom daje wybór.
W mojej opinii to nietrafiony pomysł na to, jak złagodzić negatywne skutki wprowadzonego zakazu handlu w niedzielę. Sam projekt wymierzony jest w działalność polskich i zagranicznych sieci, ograniczając konsumentom dostęp do produktów, dopasowanych do ich portfela. Wymierzony jest także pośrednio w firmy, w tym przypadku w polskie zakłady i przedsiębiorstwa.
Na pomyśle tracą praktycznie wszyscy. Konsumenci, którzy przyzwyczaili się do marek własnych i chętnie po nie sięgają, polskie firmy, bo zmuszone zostaną do ograniczenia produkcji i szukania nowych rynków, a także pracownicy tych firm, którzy mogą stanąć przed widmem zwolnień. Tracą też polscy rolnicy, bo firmy produkujące marki własne ograniczą ilość kupowanych surowców.
W mojej opinii zamiast ograniczać marki własne, warto aby rząd przeanalizował je i ich dostawców, a wyniki tych analiz poddał szerszej dyskusji. W tych analizach jasno będzie widoczne, jak wiele polskich firm, które oparły się ekspansji zagranicznych koncernów, kryje się za markami znanych sieci handlowych.
Niestety, dziś w obliczu planów rządu, istnieje uzasadniona obawa, że planowane zmiany przysłużą się głównie dużym, zagranicznym koncernom, które dysponują nieporównywalnymi budżetami, chociażby marketingowymi.