I oto weszliśmy w nowy, 2019 rok. Dla niektórych przede wszystkim rok wyborczy, zaś dla handlowców to czas, w którym chcieliby oczekiwać kontynuacji ubiegłorocznych trendów. Czy będzie to możliwe?
Rozpoczynający się rok będzie bez wątpienia okresem nasilającego się procesu porządkowania polskiego rynku detalicznego, a więc i hurtowego obrotu produktami FMCG. Należy oczekiwać, że zmiany na tym rynku, z którymi mieliśmy do czynienia w okresie minionych 2-3 lat będą kontynuowane, chociaż trzeba się spodziewać, że pewne wektory zmian ulegną korektom wymuszanym przede wszystkim przez konsumentów i zmieniającą się sytuację rynkową.
Na cztery z tych elementów warto zwrócić uwagę: po pierwsze ogólna sytuacja gospodarcza, zdaniem wielu ekonomistów ma ulec daleko idącym zmianom, co odbije się na tempie i kształcie zmian rynkowych także w obszarze handlu produktami FMCG. Po drugie, konsolidacja organizacyjna rynku, po trzecie – lepsze niż dotąd dostosowanie zaopatrzenia punktów sprzedaży do potrzeb klienta, po czwarte zaś – rozwój sprzedaży internetowej. Przyjrzyjmy się może nieco dokładniej, czego należy się spodziewać w każdym z wymienionych obszarów.
Prosperity nie trwa wiecznie
Pierwsze symptomy wzrostu inflacji mamy już za sobą, zaś oceny możliwości utrzymania wzrostu gospodarczego na dotychczasowym poziomie niewielu ekonomistów uważa za realne. W ubiegłym roku PKB urosło o ponad 5%, przewidywania dotyczące roku bieżącego to „zaledwie” nieco ponad 3%. W warunkach niskiego bezrobocia i wobec otwarcia się rynku niemieckiego na pracowników spoza Unii Europejskiej (czytaj Ukraińców) możliwości wzrostu polskiej gospodarki będą mocno ograniczone. Oczywiście należało się tego spodziewać i jedynie cieszyć się, że wzrost gospodarczy utrzymywał się tak długo.
Co będzie oznaczało spowolnienie gospodarcze? Przede wszystkim wzrost inflacji, spadek sprzedaży i wzrost kosztów funkcjonowania firm, w dużej mierze i tak już coraz wyższych kosztów osobowych. Spadek siły nabywczej konsumentów nie będzie już zrekompensowany żadnym rządowym, nawet przedwyborczym programem typu 500 plus, ponieważ dochody budżetu będą naturalną koleją rzeczy niższe niż u progu rządów obecnej ekipy.
Niestety nie byłoby nic dziwnego w tym, że powyższe przesłanki spowodują, że możliwości rozwoju handlu produktami FMCG jako jedne z pierwszych dotknięte zostaną spowolnieniem. Wiele będzie tu zależało od tego, jak dalece detaliści potrafili się w okresie prosperity zabezpieczyć finansowo na gorsze czasy...
Konsolidacja – do końca jeszcze daleko...
Ci wszyscy, którzy przewidywali, że największą falę procesów konsolidacyjnych mamy już za sobą mogą się srodze zawieść. I to nie tylko dlatego, iż dokończenia wymagają procesy zmian własnościowych rozpoczęte jeszcze w latach ubiegłych. To może się okazać tylko drobnym marginesem przekształceń, które mogą się rozpocząć już w ciągu kilku najbliższych miesięcy. Przekształcenia te będą pochodną dążenia rynku do podziału między trzy najistotniejsze z punktu widzenia konsumenta formaty handlowe: placówki dyskontowe, supermarkety typu proximity oraz sklepy convenience i formatu tradycyjnego, głównie franczyzowego, postrzegane przez klientów jako najwygodniejsze do robienia codziennych zakupów blisko domu. Malejące od kilku lat znaczenie hipermarketów pogłębia się – wciąż nie wiadomo, czy przetrwa Tesco, tym bardziej wobec zbliżającego się brexitu, a jeśli nie, to pozostaną de facto trzy sieci sklepów-molochów, czyli Leclerc, Carrefour i Auchan, podczas gdy 15 lat temu było to około 15 sieci.
Wyraźne wzmacnianie się takich szyldów jak sieci dyskontowe Lidl, Biedronka czy Aldi, a także sieci supermarketów Dino, Delikatesy Centrum, Intermarche, sieci franczyzowe organizowane przez Eurocash oraz Specjał – spowoduje osłabnięcie mniejszych podmiotów, które naturalną koleją rzeczy ostatecznie zasilą potencjał najsilniejszych graczy. Otwartym pozostaje pytanie, jak szybko proces ten będzie realizowany, należy się jednak spodziewać, że szybciej niż wolniej i pod koniec bieżącego roku rynek w niczym nie będzie przypominał tego z jego początku.
Tym bardziej, że procesy konsolidacyjne będą wzmacniane przez coraz powszechniejsze problemy detalistów z przejmowaniem biznesu przez następców. Otwarcie mówił o tym ostatnio Wojciech Kruszewski, szef Lewiatan Holding, który sprzedaje swoje sklepy Eurocashowi, bowiem nie ma ich komu przekazać. A od powstania jego firmy oraz firm stworzonych przez jego kolegów mija właśnie prawie 30 lat i wielu z nich myśli o emeryturze... Sytuacja taka bez dwóch zdań sprzyja procesom konsolidacyjnym.
Zadecyduje konsument
Kolejnym elementem, który będzie miał w tym roku decydujący wpływ na kształt rynku FMCG są aktualne trendy żywieniowe. Nawet jeżeli miłośnicy białka zwierzęcego poczują się urażeni i niedowartościowani, to muszą pogodzić się z faktem, iż obecnie coraz bardziej nabiera znaczenia tzw. zdrowe odżywianie. Można się śmiać z kiełków, kotletów sojowych, czy wszystkich innych produktów „bez” (bez glutenu, bez tłuszczu, bez laktozy itp.), nie zmieni to jednak w niczym faktu, że spożycie produktów ze wspomnianej kategorii rośnie i należy oczekiwać, że rosnąć będzie nadal. To zaś oznacza nowe trendy w zaopatrzeniu placówek handlowych. Trendy, które (nomen omen) kiełkowały już przed kilku laty, teraz jednak nabrały wyraźnego przyspieszenia. Półki z tzw. zdrową żywnością rosną w sklepach w tempie geometrycznym, tym bardziej iż coraz częściej zdrowe odżywianie jest przez jego promotorów łączone z dążeniem do ochrony środowiska naturalnego (np. teza, że hodowle zwierząt emitują dużą ilość gazów cieplarnianych powodując zmiany klimatyczne).
Bez względu na to, co jest w tym zakresie prawdą, a co nie, w niczym nie zmienia faktu, że średnio rzecz biorąc przyzwyczajenia konsumenckie uległy daleko idącym zmianom i będą w związku z tym znajdować odzwierciedlenie w zaopatrzeniu sklepów, a nawet w ich strukturze.
Nie oznacza to oczywiście, że miłośnicy tradycyjnego sposobu odżywiania nie będą mieli możliwości realizacji swoich przyzwyczajeń kulinarnych, mimo agresywnej propagandy wegańsko-wegetariańskiej. Już w minionych latach, obok najliczniejszych i najbardziej zdeterminowanych na rozwój sieci ogólnospożywczych, rozwijać się zaczęły sieci specjalistyczne, mięsne, mleczarskie, czy piekarnicze i trend ten bez wątpienia utrzyma się, a być może nawet przyspieszy w roku bieżącym.
Internet nie zapewni wszystkiego
Przez cały miniony rok obserwatorzy rynku handlowego podkreślali prawie na każdym kroku wzrost znaczenia sprzedaży internetowej i jej udziału w całym rynku. Nie byłoby więc nic dziwnego w fakcie, że również rok 2019 musi się charakteryzować wzrostem znaczenia internetu w sprzedaży detalicznej, a jak twierdzą niektórzy – tendencja ta będzie przyspieszać. Pisząc o tym już kilka miesięcy temu na łamach Hurt & Detal zwracaliśmy uwagę, iż oceny takie dotyczą przede wszystkim handlu jako całości. O wiele trudniej znaleźć wiarygodne dane dotyczące sprzedaży internetowej produktów spożywczych, a szerzej FMCG. A są to przecież produkty o bardzo szczególnym charakterze. Konsumenci chcą wiedzieć co kupują, głównie w przypadku produktów świeżych i sami wolą dokonywać wyborów. Tak więc ci wszyscy, którzy wskazują na zagrożenie ze strony handlu internetowego dla tradycyjnej sprzedaży produktów szybkozbywalnych, mogą się głęboko mylić. Sądzę bowiem, że o ile sprzedaż internetowa może zagrozić stacjonarnym sklepom przemysłowym, to dla handlu spożywczego nie stanie się ona poważniejszym konkurentem. Tym bardziej, jeśli sklepy te dostosują swoje funkcjonowanie do nowych warunków.
Wiele doświadczeń wskazuje, że prognozowanie sytuacji rynkowej u progu nowego roku obarczone jest sporym ryzykiem. Tym bardziej w tak szybko zmieniającym się świecie jak obecnie. Warto więc, przymierzając przewidywania do rzeczywistości, a tym bardziej podejmując decyzje biznesowe zakładać, że mimo najbardziej wiargodnych prognoz sytuacja ekonomiczna może się ułożyć w zupełnie odmienny sposób.
Witold Nartowski
Dziennikarz