Regularność posiłków, odpowiednia ilość owoców i warzyw, a także płynów, produkty z niskim indeksem i ładunkiem glikemicznym, ograniczenie produktów gazowanych i zawierających cukier – to tylko jedne z wielu zupełnie ogólnych zasad zdrowego odżywiania. Przeciętny konsument może pogubić się w gąszczu informacji, jakimi otoczony jest temat zdrowego żywienia. Skąd czerpie wiedzę? Czego poszukuje?
Według ankiety przeprowadzonej przez New Nutrition Business wśród 2000 ochotników z Wielkiej Brytanii, Stanów Zjednoczonych, Hiszpanii i Australii – 79% ankietowanych potwierdza, że informacje, dotyczące zdrowia, żywności i żywienia, które trafiają do nich za pośrednictwem mediów są mylące. Ze względu na zmieniające się zalecenia dietetyczne coraz więcej osób nie ma pewności, które produkty żywnościowe faktycznie są zdrowe, a które działają na organizm niekorzystnie. Jako grupy pokarmów, co do których oddziaływania na zdrowie konsumenci mają najwięcej wątpliwości, ankietowani wskazali nabiał, jaja oraz masło. Konsumenci w Wielkiej Brytanii i na całym świecie są zdezorientowani – nie wiedzą które produkty są zdrowe, a które nie. Bezpośrednim źródłem informacji o odżywianiu są dla nich źródła internetowe, w których często znajdują sprzeczne porady. Zazwyczaj selektywnie wybierają spośród nich odpowiadające im zalecenia, tworząc własny styl żywienia.
Odnośnie zaleceń żywieniowych, większość konsumentów zgadza się z założeniem o ograniczaniu spożycia cukru. W Wielkiej Brytanii aż 86% spośród ankietowanych przyznaje, że cukier jest szkodliwy dla zdrowia, a 89% deklaruje, że chciałoby zmniejszyć codzienne spożycie tego składnika. Przekonanie, że cukry są szkodliwe dla zdrowia jest tak silne, że niektórzy konsumenci świadomie unikają pokarmów, które postrzegają jako źródło „ukrytych cukrów”, a w skrajnych przypadkach nawet produktów, w których cukry występują naturalnie w niewielkiej ilości. Aż 46% spośród osób uczestniczących w badaniu w Wielkiej Brytanii wskazało soki owocowe, jako przykład produktu o wysokiej zawartości cukru. Jednocześnie opinie niektórych konsumentów na temat cukru i prawidłowych nawyków żywieniowych są sprzeczne z nauką o żywności i żywieniu – przykładowo aż 50% spośród badanych stwierdziło, że cukier brązowy jest zdrowszy, niż cukier biały. Te sprzeczne przekonania na temat cukru są doskonałym odzwierciedleniem ogólnego stanu wiedzy konsumentów i ich niepewności odnośnie tego, które produkty żywnościowe wpływają na zdrowie korzystnie, a które mu szkodzą.
Polski konsument w gąszczu informacji*
Wiodącą instytucją w Polsce, której Piramida Żywieniowa jest traktowana jako wyznacznik zdrowego stylu życia jest Instytut Żywności i Żywienia w Warszawie (IŻŻ). Przede wszystkim warto zwrócić uwagę, że jest to „Piramida Zdrowego Żywienia i Aktywności Fizycznej”. Nie bez powodu u podstawy piramidy znajduje się aktywność fizyczna – rozumiana nie tylko jako typowy sport, ale także: chodzenie po schodach, spacer czy nordic walking. Według IŻŻ codziennie na aktywność fizyczną powinniśmy poświęcić przynajmniej 30-45 minut. Produkty znajdujące się u podstawy piramidy powinny być spożywane częściej i w większej ilości, czym wyżej, tym spożycie powinno być rzadsze.
Rekomenduje się spożywanie 4-5 posiłków w regularnych odstępach czasu. Jak łatwo zauważyć, podstawą diety są warzywa i owoce – w praktyce powinny one stanowić aż połowę tego co jemy. Istotne są też proporcje, bo 3/4 powinny stanowić warzywa, mniej zaś owoce. Na wyższym szczeblu znajdują się produkty zbożowe – co istotne: rekomenduje się spożycie produktów pełnoziarnistych, bo to one są zdrowszym wariantem. Dalej pojawia się nabiał – np. 2 szklanki mleka, który można też zastąpić innym produktem mlecznym, takim jak jogurty naturalne, kefiry.
Dwa najwyższe szczeble to produkty, które dostarczają ważne dla organizmu białka – mięsa, ryby, rośliny strączkowe. Warto, aby zamiast czerwonego mięsa, które powinniśmy jeść sporadycznie – pojawiały się w diecie – nasiona roślin strączkowych, ryby, jaja oraz chude mięso – drób. Ma to znaczenie szczególnie w unikaniu spożycia dużej ilości nasyconych kwasów tłuszczowych. Najwyżej znajdziemy tłuszcze. Warto zwrócić uwagę na to jakie tłuszcze wybieramy – raczej odradza się spożywanie dużej ilości tłuszczów zwierzęcych. Warto zastępować je tłuszczami roślinnymi – np. olej rzepakowy, oliwa z oliwek. Co ważne: są to zalecenia dla osób zdrowych. Niektóre schorzenia mogą wymagać indywidualnej diety.
* źródło: https://dietetycy.org.pl/piramida-zywieniowa-2017-opisem/
Naukowcy prognozują, że w najbliższych dekadach czeka nas szybki wzrost częstotliwości występowania alergii i nietolerancji pokarmowych. Okazuje się, że najbardziej narażoną na te dolegliwości grupą populacyjną, poza małymi dziećmi, są kobiety, które mieszkają w dużych miastach. Na szczęście, przy wsparciu lekarzy i dietetyków, można skutecznie zapanować nad większością przypadków nadwrażliwości pokarmowej. Jest oczywiste, że dla konsumentów, którzy z powodu alergii lub nietolerancji pokarmowej muszą unikać określonych składników żywności, niezwykle ważne są informacje znajdujące się na opakowaniach produktów spożywczych. Prawo unijne zobowiązuje wszystkich producentów żywności do wyraźnego podawania alergenów w wykazie składników produktu.
Szklanka soku = porcja cennych składników odżywczych
Zarówno Światowa Organizacja Zdrowia (WHO), jak i polski Instytut Żywności i Żywienia (IŻŻ), zalecają spożycie minimum 400 g owoców i warzyw dziennie w co najmniej 5 porcjach. Jedną z nich może być szklanka soku. Jednak zalecenia ekspertów odnośnie spożycia tych produktów, wciąż nie są realizowane – zaledwie 6% polskich matek i 7% dzieci spożywa 5 i więcej porcji warzyw i owoców w ciągu dnia, a aż 43% matek uważa, że szklanka soku nie jest uznawana za porcję warzyw lub owoców. „Wyniki te wskazują, że zarówno wiedza na temat komponentów zbilansowanej diety, jak i praktyka związana z prawidłowym żywieniem są niewystarczające. Jadłospis, w którym warzywa i owoce zajmują marginalne miejsce nie jest zbilansowany, gdyż dostarcza organizmowi zbyt mało witamin, składników mineralnych i innych fitoskładników. Tymczasem codzienna dieta każdego z nas powinna bazować na warzywach i owocach. Warto zatem wiedzieć co może stanowić ich porcję, a dostarczenie jej do organizmu wcale nie będzie trudne” – wyjaśnia dr hab. Dariusz Włodarek ze Szkoły Głównej Gospodarstwa Wiejskiego w Warszawie. „Zgodnie z zaleceniami jedną porcję może stanowić sok, ponieważ powstaje z warzyw lub owoców, a więc zawiera podobny poziom składników odżywczych, co te produkty” – dodaje.
Sok może stanowić doskonałe uzupełnienie posiłków. Wypicie szklanki soku do śniadania sprawia, że ten najważniejszy posiłek dnia staje się bogatszy w ważne dla prawidłowego funkcjonowania organizmu substancje odżywcze – minerały i witaminy, a także antyoksydanty. Dodatkowo kartonowe opakowania, w których często dostępne są soki, zabezpieczają produkt przed światłem i utratą właściwości zdrowotnych. Ponadto sprawiają, że jest to wygodny i prosty sposób na dostarczenie organizmowi porcji warzyw i owoców. Soki to też sprytny i szybki sposób na uzupełnienie cennych pierwiastków po treningu. Osoby, które aktywnie uprawiają sport, wraz z potem tracą wiele z nich, na przykład: sód czy potas, ale też magnez, wapń. Dlatego w sportowej torbie powinno znaleźć się miejsce dla porcji soku, gdyż jest to produkt naturalny, a także pomaga w uzupełnieniu utraconych substancji mineralnych w organizmie, a nawet wspomagający regenerację powysiłkową.
Ile w portfelu tyle na talerzu?
Bardziej zasobny portfel polskich konsumentów widać na talerzu. „Przyczynia się ku temu coraz większa dbałość o zdrowie, a co za tym idzie, sięganie po zdrowsze i przez to często droższe produkty. Wielu konsumentów zaczyna śniadanie od nabiału, a jest, z czego wybierać – jogurty, serki, mleko – nie tylko te od krowy. W ostatnich dwóch latach obserwujemy dynamiczny wzrost sprzedaży produktów bez laktozy, w przypadku białego sera oraz jogurtów, sprzedaż wzrosła o kilkaset procent w porównaniu do poprzedniego okresu. Chętniej też sięgamy po bio jogurty” – komentuje Małgorzata Głos, Client Business Partner, Nielsen. Jeśli pieczywo, to często chrupkie, a do posmarowania kanapki coraz chętniej sięgamy po różnego rodzaju pasty warzywne. Potwierdza to podwojenie się wartości sprzedaży tej kategorii w porównaniu do roku ubiegłego. Co ciekawe, spożywamy coraz mniej masła. Na śniadaniowym talerzu, oprócz kanapek pojawiają się też płatki zbożowe, czy też musli.
77% polskich konsumentów twierdzi, „jesteś tym, co jesz”, nie dziwi więc fakt, że coraz uważniej czytamy etykiety, a 61% Polaków przyznaje, że szuka produktów z krótką listą składników. Coraz częściej sięgamy po superfoods, wśród którego znajdujemy idealne produkty do przekąszenia pomiędzy posiłkami, jak chociażby orzechy włoskie. Choć nadal 42% konsumentów przyznaje się do tego, że jako przekąski je zwykle mało zdrowe produkty, to jednak większość z nas sięga po owoce i warzywa lub też po zdrowsze odpowiedniki produktów – na przykład batony zbożowe, których sprzedaż rośnie dwucyfrowo – wynika z danych Nielsen.
A co na obiad? Jak przyznaje Małgorzata Głos, Client Business Partner, Nielsen – obserwujemy szybko rozwijający się trend wege, a pomysłów na przygotowanie smacznego i pożywnego posiłku nigdy nie było więcej – mamy je na wyciągnięcie ręki w mediach społecznościowych, a również największe sieci detaliczne nie pozostają w tyle. Na talerzu nie może zabraknąć węglowodanów – i tutaj coraz częściej odchodzimy od węglowodanów prostych, na rzecz tych złożonych, które występują np. w produktach pełnoziarnistych. Coraz mniej wykorzystujemy w kuchni do wypieków zwykłej mąki pszenicznej, jej sprzedaż spada z roku na rok. Aby przygotować pyszne dania i desery polski konsument coraz chętniej sięga po mąki: orkiszową (wzrost o 21,5% vs ostatni rok), ryżową (+ 48,2%), czy też gryczaną (+9,9%). A na kolację? Być może sałatka, najlepiej przygotowana z warzyw pochodzących od lokalnego rolnika.
„Zdrowie wymieniane jest przez 25% Polaków jako jedna z największych obaw. Choć na razie nie widać, aby zdrowe odżywianie wpływało na zmniejszenie się odsetka osób cierpiących na nadwagę, to na pewno możemy powiedzieć, że świadomość Polaków tego, co warto mieć na talerzu rośnie z roku na rok” – podsumowuje Małgorzata Głos.
Jak jemy w pracy?
Większość Polaków, bo aż 64%, planując jedzenie do pracy, decyduje się na samodzielnie zrobione kanapki czy sałatki. 39% je obiady przygotowane w domu, a 37% wybiera zdrowe przekąski takie jak owoce, warzywa, bakalie czy batony zbożowe. Możliwości na stworzenie w domu szybkiego dania „on the go” jest wiele. Wystarczy skomponować ekspresowy lunchbox i uzupełnić go np. o garść ulubionych orzechów i suszonych owoców, by tworzył zbilansowany i smaczny posiłek, który będzie można wszędzie ze sobą zabrać.
Bez wątpienia żyjemy coraz szybciej. Mamy coraz więcej obowiązków i większość czasu spędzamy poza domem, do którego wracamy zmęczeni wieczorem. Wszystko to chcemy pogodzić ze zdrową, zbilansowaną dietą, której jednym z elementów jest regularne spożywanie posiłków, najlepiej tych przygotowanych w domu. Z badań przeprowadzonych przez Bakalland wynika, że doskonale zdajemy sobie z tego sprawę, ponieważ 64% z nas do pracy zabiera zrobioną przez siebie kanapkę lub sałatkę, a prawie 40% je obiad przygotowany wcześniej w domu. Tylko niewiele ponad 10% kupuje gotowe kanapki, korzysta ze stołówek czy zamawia jedzenie z dowozem do pracy. Stąd też rosnąca popularność tzw. lunchboxów – jedzenia, które przygotowujemy odpowiednio wcześniej i zabieramy ze sobą na uczelnię lub do pracy.
O zaletach własnoręcznie zrobionych lunchboxów nie trzeba chyba przekonywać nikogo, kto choć raz wdrożył w życie plan ich przygotowania. Nawyk zabierania ze sobą jedzenia nie jest też nowy. Już w starożytności Japończycy zabierali ze sobą na wyprawy suszony ryż, który później namaczali w wodzie i przygotowywali z niego posiłek. Także w starożytności suszono wybrane produkty, np. mięsa, przygotowując je do spożycia w podróży. Zwyczaj ten na przestrzeni lat ewoluował. Dziś bierzemy ze sobą do pracy czy szkoły nie tylko po prostu kanapkę zapakowaną w papier śniadaniowy. Możemy przygotować pełnowartościowy, ciekawy i szybki posiłek, który uzupełnimy o garść bogatych w cenne składniki odżywcze orzechów czy ulubionych suszonych owoców, dzięki którym nasz organizm będzie jeszcze lepiej funkcjonował, skóra będzie wyglądać promiennie, a my nie będziemy odczuwać zmęczenia. Zmienił się też sposób przechowywania żywności, a na rynku pojawiło się wiele ciekawych pojemników, idealnych do lunchboxów. Do wyboru mamy wygodne składane, z wieloma przegródkami, a także ekologiczne, wyprodukowane z materiałów pochodzących z recyklingu czy po prostu fantazyjne słoiczki.
Czytajmy etykiety
Po zrealizowanej w 2017 roku przez Instytut Żywności i Żywienia ogólnopolskiej kampanii edukacyjnej pod hasłem „Mniej cukru, soli i tłuszczu? Kupuję to!” aż o 11% wzrósł odsetek dorosłych Polaków, którzy deklarują czytanie etykiet produktów spożywczych. „Kampania „Mniej cukru, soli, tłuszczu? Kupuję to!” skierowana była przede wszystkim do osób decydujących o zakupach żywności dla siebie i swojej rodziny. Jej celem było zachęcenie konsumentów do uważnego czytania i porównywania etykiet produktów spożywczych. W kampanii zwracaliśmy uwagę na fakt, że podobne wyroby różnych producentów mogą znacząco różnić się między sobą pod względem wartości odżywczej, m.in. zawartością cukru, soli i tłuszczu. Jednocześnie podkreślaliśmy, posiłkując się mocnymi dowodami naukowymi i najnowszą wiedzą ekspercką, że osoby wybierające w czasie zakupów produkty o mniejszej zawartości cukru, soli i tłuszczu dokonują mądrych i zdrowych wyborów, bowiem zmniejszają w ten sposób ryzyko rozwoju wielu groźnych chorób, nie tylko u siebie, ale i swoich bliskich” – mówi prof. Mirosław Jarosz, kierownik projektu Zachowaj Równowagę i dyrektor IŻŻ.
Towarzyszące kampanii badania konsumenckie (ilościowe i jakościowe) wskazują na to, że była ona bardzo skuteczna i pozytywnie wpłynęła na realne zachowania konsumentów. Z raportu podsumowującego kampanię wynika, że po jej zakończeniu aż o 11% zwiększył się odsetek dorosłych Polaków, którzy deklarują czytanie etykiet produktów spożywczych – zawsze lub często. Przed kampanią deklarowało to 49% Polaków, a po zakończeniu kampanii już 60%. Warto dodać, że wśród osób czytających etykiety po kampanii zwiększył się odsetek tych, którzy deklarują, że zdarza się im porównywać etykiety podobnych produktów w celu dokonywania wyboru produktów o zdrowszym składzie (wzrost o 8%, z 66% do 74%).
Z badań wynika ponadto, że aż 79% osób, które zetknęły się z kampanią uświadomiło sobie dzięki niej, że w efekcie porównywania etykiet produktów mogą wybierać produkty o wyższych walorach zdrowotnych. Z kolei 76% osób dowiedziało się dzięki kampanii, że podobne produkty mogą się od siebie znacznie różnić pod względem składu i wartości odżywczej. Nie powinno więc nikogo dziwić, że aż 70% osób, które zetknęły się z kampanią deklaruje, że dzięki niej zaczęło częściej czytać etykiety i porównywać ze sobą różne produkty. Ponad 2/3 ankietowanych wskazało też, że kampania skłoniła ich do zwracania uwagi na zawartość soli, cukru i tłuszczu w wybieranych produktach żywnościowych.
Po wakacjach wracamy do zdrowych nawyków
„Lato i wakacje to czas zupełnego luzu i zauważyłam, że na ten okres klienci sklepu często zapominają o zdrowych nawykach żywieniowych. Z kolei wraz z pierwszymi dniami powrotu do szkoły, po urlopach – zakupy zupełnie się zmieniają. Koszyk zakupowy wygląda inaczej. Wtedy też klienci – niemal wszyscy – zwracają uwagę na etykiety i skład produktów. Ponieważ jesteśmy sklepem samoobsługowym – każdy produkt musze podać zza lady – tym bardziej mogę dużo powiedzieć o tym, czego poszukują kupujący. Szukają produktów bez konserwantów, syropu glukozowo-fruktozowego, benzoesanu sodu i innych niepotrzebnych składników typu E. Często proszą mnie o przeczytanie składu danego produktu i wspólnie poszukujemy czegoś zdrowego” – mówi Renata Wróbel, sprzedawczyni w sklepie „Edi” w Elblągu, którego właścicielem jest pan Edward Flizik.
„Zdrowie” na paragonie
Podstawą piramidy są owoce i warzywa. Wiosną czy latem wybór i dostępność takich produktów są bardzo szerokie, a ceny atrakcyjne. Z zalet warzyw i owoców można jednak korzystać nie tylko w sezonie – zimą świetną alternatywą dla świeżych warzyw są mrożonki. W najzimniejszych miesiącach mrożone warzywa i owoce można kupić w około 80% sklepów małoformatowych do 300 mkw. (latem ich dystrybucja nieco spada, ponieważ muszą one ustąpić miejsca w zamrażarkach lodom). W szczycie sezonu klienci sklepów małoformatowych mogą wybierać średnio spośród 12 wariantów mrożonych warzyw i owoców (w tym zarówno jednoskładnikowych, jak i mieszanek). Jak przyznaje Elżbieta Szarejko z CMR, niekwestionowanym liderem tej kategorii jest firma Hortex, która w 2017 r. odpowiadała za ponad 60% wartości sprzedaży w tym segmencie, na kolejnych miejscach niższym udziałem uplasowały się firmy Iglotex, Poltino i Nordis. W 2017 r. klienci sklepów małoformatowych najczęściej sięgali po Włoszczyznę w paskach, Szpinak rozdrobniony i Zupę Kalafiorową z oferty firmy Hortex.
Warzywa strączkowe, takie jak groch, fasola czy soczewica, zawierają białko, błonnik oraz wiele składników mineralnych, dlatego dietetycy zalecają częste ich spożywanie. Warzywa strączkowe (dostępne w pudełkach lub torebkach i wymagające gotowania) ma w ofercie około 70% sklepów małoformatowych o powierzchni do 300 mkw. Najczęściej na półce z tą kategorią można znaleźć groch i fasolę. Soczewicę ma w ofercie co dziesiąty taki sklep, a ciecierzycę co dwudziesty. Wybór warzyw strączkowych w sklepach małoformatowych nie jest zbyt szeroki – najczęściej klienci mogą wybierać spośród 3-4 wariantów takich produktów. Jak przyznaje Elżbieta Szarejko z CMR, kategoria ta jest dość mocno rozdrobniona, trudno wskazać zdecydowanego lidera albo choćby produkt o silnej pozycji rynkowej, który miałby szeroką dystrybucję i wysokie udziały rynkowe, dodatkowo za dużą część sprzedaży tej kategorii odpowiadają marki własne. Liczba transakcji z udziałem warzyw strączkowych zaczyna rosnąć jesienią i zimą, a szczyt sprzedaży przypada na grudzień i styczeń, najsłabszą sprzedaż notuje się natomiast w czerwcu, lipcu i sierpniu (wydatki klientów na tę kategorię są wówczas prawie dwukrotnie niższe niż w styczniu czy grudniu).
Oleje roślinne można kupić w prawie 90% wszystkich sklepów małoformatowych, a co czwarta placówka ma przynajmniej jedną butelkę oliwy. Półka z tą kategorią nie jest zbyt szeroka – pod koniec 2018 r. klienci poszukujący w osiedlowej placówce olejów mogli wybierać średnio spośród 4-5 różnych produktów. Asortyment oliw jest zwykle jeszcze uboższy i obejmuje średnio tylko 2 warianty.
Produkty rybne, będące ważnym elementem zdrowej diety, ma w swojej ofercie ponad 90% sklepów małoformatowych do 300 mkw., przy czym najczęściej są to konserwy rybne oraz przetwory rybne (śledzie i inne ryby w zalewach, koreczki, sałatki rybne), trudniej dostępne są natomiast pasty rybne, mrożone dania rybne (np. paluszki czy ryby w panierce) – można je kupić średnio w co trzeciej placówce małego formatu. 2017 r. klienci typowego sklepu małoformatowego mogli wybierać spośród średnio 14 wariantów konserw rybnych i 10 rodzajów przetworów rybnych.
Jak przyznaje Elżbieta Szarejko z CMR – w kategorii konserw rybnych w sklepach małoformatowych do 300 mkw. najlepiej radzi sobie firma Graal – w całym 2017 r. miała ona około 20% udziałów w wartości sprzedaży. Na kolejnych pozycjach uplasowały się firmy Thai Union Poland (marka King Oskar) oraz Łosoś Ustka (po około 12%). W omawianym okresie do koszyków klientów najczęściej trafiały Paprykarz Szczeciński firmy Dega (pojawiał się na co dwudziestym paragonie z tą kategorią), Filety z makreli w sosie pomidorowym King Oskar oraz Filety z Makreli w sosie pomidorowym z oferty firmy Łosoś Ustka.
„W kategorii przetworów rybnych największą popularnością cieszą się produkty firmy Lisner (w 2017 r. odpowiadały za ponad 40% wartości sprzedaży tej kategorii), Seko, Kapitan Navi i Graal. W 2017 r. do koszyków klientów najczęściej trafiały właśnie wyroby tej firmy: Śledzik na Raz z dodatkiem cebuli w opakowaniu 100 g, Filety Śledziowe w sosie śmietanowym 280 g oraz Śledzik na Raz filety śledziowe w śmietanie 100 g” – dodaje Elżbieta Szarejko z CMR.
Sprzedaż produktów rybnych w sklepach małoformatowych do 300 mkw. odznacza się wyraźną sezonowością. Liczba paragonów, na których pojawiają przetwory rybne, a także konserwy i pasty rybne rośnie zwykle w marcu i kwietniu, w tygodniach poprzedzających Wielkanoc. Różnego rodzaju przetwory rybne są nieodłącznym elementem Wigilii, dlatego drugi szczyt ich sprzedaży przypada na grudzień. Jak wynika z danych CMR, klienci sklepów małoformatowych najchętniej zaopatrują się w produkty rybne w piątki – to w tym dniu raportuje się około 23% transakcji zakupu konserw i przetworów rybnych oraz około 20% transakcji z pastami rybnymi.
Pieczywo chrupkie coraz częściej zastępuje tradycyjne bułki i chleby. Tego typu produkty można znaleźć w ponad 80% sklepów małoformatowych. Klienci tego typu placówek mogą wybierać średnio spośród aż 10 wariantów tego typu produktów, przy czym najwięcej miejsca na półce (około 5 wariantów) zajmują wafle zbożowe. Wafle zbożowe są też zdecydowanie najczęściej kupowanym rodzajem pieczywa chrupkiego – sięga po nie aż 6 na 10 klientów kupujących tego rodzaju pieczywo. Jak wynika z danych CMR, najwięcej udziałów w wartości sprzedaży tej kategorii mają firmy Sonko i Kupiec (odpowiednio 27% i 15%), za nimi plasują się Mamut, Wasa oraz Good Food. W 2017 r. na paragonach z tą kategorią najczęściej pojawiały się Wafle Ryżowe Sonko naturalne i ze słonecznikiem, ale wierne grono zwolenników mają też Sucharki Delikatesowe z oferty firmy Mamut.
„Mleko i jego przetwory w ostatnich latach są często przedmiotem sporów pomiędzy osobami uchodzącymi za ekspertów od żywienia, głównie z uwagi na zawartość laktozy. W sklepach małoformatowych do 300 mkw. coraz częściej można kupić roślinne zamienniki mleka – mleczka kokosowe oraz napoje sojowe, ryżowe i inne” – komentuje Elżbieta Szarejko z CMR. Pod koniec 2017 r. przynajmniej jeden taki produkt miał w ofercie co piąty sklep małoformatowy, choć jeszcze na początku 2010 r. ich dystrybucja nie przekraczała 10%. Placówki, które mają w ofercie roślinne zamienniki mleka oferują średnio 3-4 warianty takich produktów. Jak wynika z danych CMR, największy udział w ich sprzedaży w tym formacie placówek ma firma Sante z marką napojów sojowych Alpro (w 2017 r. odpowiadała ona za nieco ponad połowę sprzedaży), za nim plasują się firmy oferujące mleczka kokosowe: Tan Viet (marka Tao Tao) i De Care (marka House of Asia).
Złe nawyki żywieniowe i nieodpowiednia dieta mogą być przyczyną wielu schorzeń i dolegliwości. Jednak tzw. zdrowe odżywianie powinno być zawsze dopasowane do potrzeb organizmu danej osoby i zapotrzebowania na: tłuszcze, węglowodany, białko, witaminy i składniki mineralne. Zdrowe odżywianie to różnorodność i zbilansowane posiłki. Wybierz zdrowie!
Monika Górka
Zastępca Redaktora Naczelnego
tagi: śniadanie , dieta , produkty , rynek , konsument , dietetycy.org.pl ,
21 listopada 2024 roku w wieku 68 lat zmarł Krzysztof Pakuła...
W październiku 2024 r. całkowita wartość sprzedaży w...
W tym roku Polacy planują mniej kosztowne święta niż...
Obie strony czeka kilka lat przygotowań...
Sztuczna inteligencja jest coraz mocniej wykorzystywana przez...
Ankietowani wskazali pięć rzeczy, których obecnie...
Do zmian muszą się dostosować także małe przedsiębiorstwa...
Z początkiem stycznia 2025 roku Polska obejmie rotacyjną...