Kategorie produktów

Rozmowa z Markiem Moczulskim, Prezesem Zarządu Grupy Bakalland

Czwartek, 23 marca 2017 Autor: Tomasz Pańczyk, HURT & DETAL Nr 03/133. Marzec 2017
O zmianach stylu konsumpcji Polaków, panujących trendach, a także sukcesie fuzji Delecta i Bakalland oraz planach na przyszłość rozmawiamy z Markiem Moczulskim, Prezesem Zarządu Grupy Bakalland.
25 lat minęło w firmie Bakalland… Styl konsumpcji Polaków zmieniał się na przestrzeni tych lat. W jakim kierunku zmierzają trendy i jak wpisują się w nie produkty Bakalland i Delecty?

To nawet nie 25, a po ostatniej fuzji 200 lat tradycji. Ale rzeczywiście, skupmy się na ostatnim ćwierćwieczu działalności. Zmiany w stylu odżywiania i konsumpcji są oczywiste, co widać nie tylko na tle Polski, ale całego świata. Przykładem może być chociażby to, że kiedyś ludzie w dużej mierze spożywali posiłki w domu, a w tym momencie dominuje trend jedzenia poza nim. Z tym też wiąże się „przekąskowość”, w co doskonale wpisuje się oferta Bakalland. Jeśli ktoś chce się odżywiać „on the go” to mamy dla niego całą paletę zdrowych możliwości. Oferujemy bakalie w małych torebkach, które są poręczne i łatwo można po nie sięgnąć w samochodzie, w biurze czy zabrać ze sobą w plecaku bądź torebce. Batony Ba! to kolejna zdrowa przekąska, którą można mieć zawsze przy sobie. To jest pierwszy trend jeśli chodzi o zmiany w odżywianiu. Drugi, który możemy zaobserwować, to prozdrowotność. Konsumenci coraz częściej szukają żywności bez sztucznych dodatków i coraz mniej przetworzonych. Produkty, które oferujemy to m.in. suszone owoce i orzechy, które zaspokajają te potrzeby. Od marca mamy nową linię batonową – Zero Cukru. Natomiast nasza linia standardowa już teraz pozbawiona jest dodatku cukru czy tłuszczów utwardzonych. Ludzie czytają etykiety, a my oferujemy zdrowe produkty.

Obecne style odżywiania bardzo nam sprzyjają. O ile 25-30 lat temu produkty, takie jak nasze, były używane okazjonalnie w dwóch okresach, czyli do ciast na Wielkanoc i Boże Narodzenie, to w tej chwili co najmniej połowa konsumpcji jest w formie przekąski. To są trendy światowe, które w Polsce również się przyjęły.

Portfolio produktów Bakalland i Delecty wciąż się rozwija. Rok 2016 obfitował zarówno w innowacyjne pomysły, jak i zmianę szaty graficznej produktów. Jak przyjął je rynek?

Jeśli chodzi o Bakalland to w roku 2016 mieliśmy znakomite wyniki. Nie tylko dzięki zmianie opakowań, ale też udanej promocji. Nasz RMS (relative market share) jest dwukrotnie wyższy od kolejnego konkurenta w branży. To jest wynik rewelacyjny i w ciągu ostatniego roku umacnialiśmy pozycję lidera. Oczywiście wszystkie wskaźniki, jeśli chodzi o rozpoznawalność marki, są na bardzo wysokim poziomie. Tutaj chciałbym nawiązać do rankingu najsilniejszych polskich marek. My, jako Bakalland osiągnęliśmy sukces, ponieważ jesteśmy klasyfikowani jako 50-ta najcenniejsza marka, co jest awansem z miejsca 130-go w ciągu ostatnich lat działalności. Ten czas intensywnej pracy przyniósł wymierne korzyści sprzedażowe i wizerunkowe, które przekładają się też na postrzeganie wartości marki. Nasza submarka Bakallandu Ba! osiągnęła w zeszłym roku pozycję lidera jeśli chodzi o segment batonów zbożowych i bakaliowych. Prześcignęliśmy dotychczasowego, wieloletniego lidera i chcemy tę pozycję utrzymać. To cieszy szczególnie ze względu na to, że z batonami Ba! jesteśmy dopiero niecałe 4 lata na rynku. W przypadku marki Delecta, wprowadziliśmy wiele zmian w zakresie wizerunku opakowań, które stały się bardziej naturalne i wyróżniające produkt na półce. Już dostrzegamy pozytywne efekty rebrandingu, a minęło dopiero kilkanaście miesięcy od ich wprowadzenia. Mam nadzieję, że w 2017 roku doczekamy się podobnego sukcesu, jak w marce Bakalland. W zeszłym roku wprowadziliśmy linię Decorada, naturalnych posypek do dekorowania ciast, niezawierających sztucznych dodatków, która również cieszy się uznaniem.

Czy zatem rok 2016 możecie uznać za udany?

Tak, jeśli chodzi o kalendarzowy rok 2016, to był on bardzo udany. Swój rok obrotowy mamy jednak od lipca do czerwca, więc tutaj jeszcze musimy poczekać na podsumowanie. Mam jednak nadzieję, że będzie równie owocny, jak poprzedni. Natomiast należy pamiętać, że rynek jest bardzo konkurencyjny, że mamy do czynienia z wahaniami na rynku surowców i cały czas należy dbać o jakość. Nasi pracownicy są nieustannie w podróży sprawdzając plantacje. Udało nam się pogodzić cenę z jakością produktu, więc rok możemy zaliczyć do udanych.

200 lat Delecty i 25 lat Bakallandu – to połączenie idealne. Jak przebiegła integracja Bakalland i Delecty? Jak owoce współpracy przekładają się na wyniki Grupy i jakie są plany na dalszy rozwój (organiczny, przejęcia)?

Integrację mamy już za sobą. Przeprowadziliśmy ją nie tylko pod kątem operacyjnym, prawnym, ale też kulturowym, co pozwoliło nam stać się jedną firmą. Przykład fuzji tych dwóch przedsiębiorstw jest świadectwem na to, jak można dobrze zrealizować takie połączenie. Oczywiście takie posunięcie ma sens tylko pod warunkiem, że działalności są komplementarne. U nas udało się to rewelacyjnie, ponieważ linie pieczeniowe, deserowe i bakaliowe połączyły się idealnie. Kiedy firmy się łączą, to właściciele marzą, by dwa plus dwa dało cztery, często jednak jest to trzy, a w naszym przypadku dało to sześć. Korzystając z własnego doświadczenia i obserwując podobne fuzje na rynku mogę stwierdzić, że nasz przykład jest wzorcowy.

Jakie macie zatem plany na przyszłość?

Budujemy nasz rozwój w oparciu o dwa filary i będziemy to robić również w kolejnych latach. Pierwszy to wzrost organiczny, który nam bardzo dobrze wychodzi. W bakaliach osiągnęliśmy bardzo mocną pozycję jako firma. Drugi filar to potencjalne akwizycje, których nie wykluczamy. Obecnie nad nimi pracujemy, mamy kilka scenariuszy dalszego rozwoju, ponieważ na celowniku mamy konkretne firmy. Oczywiście nie będziemy przejmować za wszelką cenę, ponieważ wzrost organiczny przeprowadzamy z sukcesem, mamy firmę o obrotach powyżej 500 mln zł i jesteśmy jedną z większych firm spożywczych w Polsce. My sobie spokojnie poradzimy, będąc takim przedsiębiorstwem jakim jesteśmy. Natomiast jeśli wszystko wyjdzie po naszej myśli i dokupimy kolejną komplementarną firmę, pasującą do naszego portfolio – przyniesie nam to np. 100 mln zł dodatkowego obrotu, który zintegrujemy z naszym – to będziemy zadowoleni.

Zapewne podstawowym wyzwaniem dla Grupy Bakalland są zmieniające się /rosnące ceny surowców na rynkach międzynarodowych. Jakie wyzwania stoją przed Grupą Bakalland w najbliższym roku? Czy uda się zrealizować zamierzone cele w zakresie produkcji i sprzedaży zarówno krajowej, jak i eksportowej?

W zakresie surowców jesteśmy rzeczywiście w dużym stopniu uzależnieni od ruchów na światowych rynkach. Jest to oczywiste, ponieważ istnieją tu dwa aspekty. Z jednej strony ruchy cenowe wynikające z popytu, m.in. na zdrowe produkty, do których bakalie należą. Natomiast z drugiej – mamy do czynienia z aurą pogodową, która nie zawsze nam sprzyja, a jest niezwykle istotna w przypadku naszych surowców. Np. dwa lata temu mrozy spowodowały zniszczenie 80% owoców na plantacjach moreli. Taka więc też część surowca wypadła z rynku, a ceny tego, który pozostał, niesamowicie wzrosły. Takie anomalie pogodowe nieuchronnie wpływają na popyt. Musieliśmy niemal dwukrotnie podnieść cenę moreli, co spowodowało odejście części konsumentów od tego produktu. Obecnie mamy, na szczęście kończącą się, suszę w Kalifornii, która trwała od 10 lat. Mamy nadzieję, że opady deszczu i śniegu w ostatnich miesiącach spowodują poprawę upraw, a ceny migdałów, pistacji czy innych surowców stamtąd sprowadzanych, nie będą już rosnąć. Prosty przykład, migdał jeszcze 5-6 lat temu kosztował niecałego dolara za funt, w zeszłym roku osiągnął cenę ok. 5 dolarów za taką samą ilość. Mamy więc nadzieję, że wzrosty cen będą dotyczyły jedynie pojedynczych surowców, a ceny tych, które w ostatnich latach podnosiły się ze względu na niesprzyjającą pogodę – spadną.

Drugą rzeczą, która ma bardzo duży wpływ na funkcjonowanie takiego przedsiębiorstwa jak nasze, jest kurs złotówki. Nie jest on stabilny i potrafi wahać się między 3,70 a 4,50 zł za dolara. W ostatnim półroczu mamy niemal cały czas cenę powyżej 4 zł, dlatego część producentów musiała, albo w najbliższym czasie będzie zmuszona, podwyższyć ceny.

Z kolei mamy ogromne sukcesy jeśli chodzi o sprzedaż eksportową. Choćby baton Ba! cieszy się bardzo dużą popularnością na wielu rynkach zagranicznych. Jesteśmy właśnie na etapie finalizacji procesu wprowadzania go do jednej dużej sieci, w której nie był on obecny.

Te wyniki, które osiągnęliśmy to efekt ogromnych inwestycji, jakie poczyniliśmy. W ostatnich dwóch latach wydaliśmy na zwiększenie produkcji kilkadziesiąt milionów złotych. A na wzmocnienie zaledwie dwóch z naszych marek przeznaczyliśmy niemal 80 mln zł. To są wielkie kwoty i patrząc na nasze produkty należy mieć świadomość, że bardzo dużo inwestujemy w nasze fabryki, marketing i jakość, co przynosi efekt. Tak więc za sukcesem popularności i dobrej sprzedaży stoją duże nakłady finansowe.

Czy 2017 rok będzie równie ciekawy jak ten miniony pod względem nowości, innowacji produktowych, czy promocji konsumenckich?

Nie chciałbym zdradzać szczegółów, ale mogę powiedzieć, że utrzymujemy tempo we wprowadzaniu nowości i z pewnością będziemy zaskakiwać zarówno konsumentów, jak i konkurencję. Mam nadzieję, że pod tym względem będzie to bardzo ciekawy rok. Oczywiście nie przestaniemy inwestować w fabryki, marketing i media.

Dziękuję za rozmowę,
Tomasz Pańczyk, Redaktor Naczelny



tagi: Marek Moczulski , Grupa Bakalland , wywiad ,