Solidarność zmodyfikowała obywatelski projekt, ograniczający handel w niedziele. Kontrowersje jednak się nie skończyły. – pisze „Puls Biznesu”
Projekt wpłynął do Sejmu we wrześniu, w październiku odbyło się jego pierwsze czytanie i od tego czasu właściwie nic się nie wydarzyło. Wiele niedziel jeszcze minie, nim rozstrzygną się losy obywatelskiego projektu ustawy o ograniczeniu handlu w niedziele, przygotowanego z inicjatywy Solidarności.
— Ten projekt nie opuści szybko podkomisji. Wiele rzeczy trzeba jeszcze przedyskutować. Do końca lutego ma być gotowa opinia rządu, bez której nie ma sensu zaczynać prac merytorycznych w podkomisji — mówi Jan Mosiński, przewodniczący sejmowej podkomisji stałej do spraw rynku pracy, do której trafił obywatelski projekt.
Jak czytamy dalej w „Pulsie Biznesu", podczas posiedzenia zespołu ds. wspierania przedsiębiorczości i patriotyzmu ekonomicznego na którym doszło do gorącej dyskusji na temat ograniczenia handlu, Solidarność przedstawiła autopoprawki do swojego projektu i odpowiedziała na głosy krytyki, płynące przede wszystkim od organizacji branżowych, zrzeszających sieci sklepów i właścicieli centrów handlowych.
— Pojawiło się dużo głosów krytycznych, które nie odnosiły się do faktycznych zapisów ustawy. Będziemy jeszcze dyskutować o poszczególnych zapisach w ramach komitetu inicjatywy ustawodawczej — mówi Alfred Bujara, szef Krajowej Sekcji Pracowników Handlu NSZZ Solidarność. Najbardziej widoczną zmianą jest poszerzenie katalogu punktów, które w niedziele będą mogły handlować. Do placówek handlowych o niewielkiej powierzchni dołączyły zakłady pogrzebowe, sklepy w garnizonach i więzieniach oraz placówki pocztowe. Dopuszczono także prowadzenie handlu podczas festynów organizowanych przez samorządy czy instytucje kościelne, a także w trakcie imprez sportowo-rekreacyjnych, co oznacza, że np. podczas meczów Ekstraklasy kibice na stadionach będą mogli coś kupić.
Autorzy projektu obywatelskiego zdecydowali się też na zmianę wzbudzającego kontrowersje zapisu, zgodnie z którym za łamanie ustawowych ograniczeń handlu miały grozić nawet dwa lata więzienia. Teraz jest mowa jedynie o grzywnie, która nie może przekraczać 10 proc. obrotu w poprzednim roku podatkowym.
— Ta penalizacja nie była niczym wyjątkowym, choćby za nieuprawnione przetwarzanie danych osobowych grozi kara do dwóch lat więzienia — mówi Mateusz Warchał. Według Polskiej Rady Centrów Handlowych, zrzeszającej właścicieli galerii, obywatelski projekt „zaszkodzi gospodarce”.Na jej zlecenie PwC przygotowało analizę, zgodnie z którą po wprowadzeniu ograniczeń obroty w handlu spadną o 9,6 mld zł, a zatrudnienie zmniejszy się o 36 tys. osób.
— Przy każdych ograniczeniach w handlu wieszczy się upadek gospodarki. Tymczasem Niemcy wprowadzili zakaz handlu w niedziele w 1956 r. i gospodarka ma się świetnie, a w Hiszpanie zezwolili na taki handel w kryzysie, mając nadzieję na boom, i nic takiego się nie stało. Społeczeństwo przyzwyczaiło się do ograniczeń handlu w święta, to i do ograniczeń w niedziele się przyzwyczai — mówi Dariusz Paczuski z handlowej Solidarności.
źródło: pb.pl