Rzadko się zdarza, aby prawie jednocześnie trzy wielkie sieci handlowe zmieniały właścicieli. Tymczasem wszystko wskazuje na to, że w rozpoczętym właśnie 2017 roku nie tylko Eko Holding, ale i Żabka oraz Dino zostaną sprzedane.
Pod koniec poprzedniej dekady inwestowanie w sieci detaliczne stało się dla funduszy inwestycyjnych niezwykle atrakcyjne. Na pierwszy ogień poszła wówczas Żabka, jedyna w Polsce sieć typu convenience z prawdziwego zdarzenia, potem była sieć Eko, zaś w następnej kolejności padło na markety Dino. Przedmiotem zainteresowania funduszy stały się więc wówczas sieci duże, ale nie największe. Czyli te, które po ich kilkuletnim doinwestowaniu będzie można z zyskiem sprzedać uzyskując rentowność inwestycji o wiele wyższą niż wynikającą ze spadających w minionych latach stóp procentowych. I oto nadszedł chyba czas, kiedy to fundusze podjęły decyzję o konieczności realizacji planowanych zysków.
Eko wraca w ręce inwestora branżowego
Nie tak dawno, bo nieco ponad cztery lata temu Marzena i Krzysztof Gradeccy, twórcy sieci Eko sprzedali liczącą wtedy około 300 sklepów sieć funduszowi Advent International Corporation. Eko Holding, będący wówczas spółką giełdową, został wycofany z parkietu, zaś Advent ogłosił wezwanie na akcje spółki i przejął nad nią pełną kontrolę. Trwała ona jednak zaledwie dwa lata, bo już jesienią 2014 roku właścicielem Eko Holding stał się fundusz kontrolowany przez Renatę i Pawła Kaczyńskich, znanych producentów stolarki okiennej, twórców firmy Dobroplast. Ci zaś już nieco ponad rok później zdecydowali się sprzedać sieć Grupie Eurocash.
Podpisana w marcu 2016 r. wstępna umowa sprzedaży sieci Eurocashowi wymagała oczywiście zgody UOKiK. Na rynku spekulowano, czy urząd taką zgodę wyda w oczekiwanym kształcie, bowiem transakcja wyraźnie wzmacniała dominującą na rynku obrotu produktami FMCG firmę Luisa Amarala. Co prawda nikt nie przewidywał, że UOKiK odrzuci transakcję, pytanie brzmiało jednak, jakie będą jej warunki? Z ilu sklepów nowy właściciel będzie musiał zrezygnować? Czy taka warunkowa umowa nie spowoduje, że dla Eurocashu transakcja okaże się nieopłacalna.
Na decyzję trzeba było czekać aż 9 miesięcy. UOKiK przeprowadził bardzo dokładne, dwuetapowe badanie ewentualnych konsekwencji tej akwizycji i wydał orzeczenie, które wielu zaskoczyło: transakcja jest dopuszczalna pod warunkiem odsprzedaży trzech palcówek handlowych, dwóch na Podkarpaciu i jednej na Opolszczyźnie. Czyli biorąc pod uwagę, że sieć liczy obecnie około 250 placówek handlowych warunek nie był wygórowany. Zadowolenie z takiego obrotu sprawy wyraził zarząd Grupy Eurocash, zaś Paweł Koziar, Prezes Eko Holding podkreśla, że taki wynik badania UOKiK-u można było przewidzieć i jeszcze w styczniu nastąpi podpisanie ostatecznej umowy. „Dla Eko Holding to doskonała wiadomość. W ciągu ostatnich dwóch lat udało się nam uporządkować sieć, poprawić rentowność działalności, zaś przystąpienie do Grupy Eurocash pozwoli nam uzyskać jeszcze większą konkurencyjność dzięki poprawie warunków handlowych pozyskiwania towaru. Zaś dla dotychczasowych właścicieli inwestycja okaże się wyjątkowo opłacalna” – zauważa Prezes Paweł Koziar.
Dino wkracza na parkiet
Odmienną metodę realizacji zysków wybrał Polish Enterprise Fund VI, właściciel 49% akcji w sieci Dino (pakiet kontrolny 51% udziałów znajduje się w rękach twórcy sieci Tomasza Biernackiego). W grudniu spółka Dino Polska złożyła w Komisji Nadzoru Finansowego prospekt emisyjny i zamierza w tym roku wejść na warszawski parkiet giełdowy.
Fundusz wszedł do spółki Dino Polska w 2010 roku, gdy sieć liczyła nieco ponad 100 placówek handlowych i od tego czasu rozpoczął się jej gwałtowny rozwój. Obecnie Dino to ponad 600 sklepów, około 3 miliardy złotych obrotu i EBITDA ponad 200 milionów złotych. Dokładne dane znane będą po akceptacji prospektu przez KNF.
Przez lata sieć rozwijała się poza blaskami fleszy – uzyskanie informacji o działalności firmy graniczyło z cudem. Wiadomo było jedynie, że liczba sklepów rośnie w tempie średnio 100 placówek rocznie i stosownie do tego następuje przyrost obrotów. Dopiero zamiar debiutu giełdowego spowodował otwarcie firmy na świat i napływ nowych informacji. Wieloletni Prezes sieci Szymon Piduch zauważa, że sprawdziła się koncepcja małych osiedlowych supermarketów liczących około 400 mkw. i zlokalizowanych w mniejszych i średnich miejscowościach. Jeżeli dodać do tego szeroką ofertę mięsa i wędlin (rodzina Biernackich to właściciele wielkich zakładów mięsnych) to inwestorom finansowym sukces sieci nietrudno wyjaśnić.
Trudno natomiast na obecnym etapie ocenić, na ile sprzedaż za pośrednictwem giełdy okaże się dla funduszu Enterprise Investors korzystna, sądząc jednak po skali rozwoju sieci w okresie minionych sześciu lat, rentowność tej inwestycji może się okazać nawet bardzo wysoka. Wiele jednak zależy także od sytuacji na warszawskiej giełdzie.
Kolejny raz Żabka?
Żabka Polska, podobnie jak Eko Holding, już dwukrotnie sprzedawana była inwestorom finansowym, za każdym razem przynosząc naprawdę godziwe zyski. W 2007 roku Mariusz Świtalski sprzedał firmę czeskiemu funduszowi Penta za około 130 milionów euro. Ten zaś cztery lata później odstąpił operatora sieci Żabka i Freshmarket funduszowi Mid Europa Partners za 400 milionów euro. W okresie tych prawie 10 lat trwał intensywny rozwój obu sieci, i to nie tylko ilościowy. Zarówno sklepy convenience pod szyldem Żabka, jak i supermarkety Freshmarket stale poszerzają tak asortyment oferowanych produktów, jak i różnego typu usługi od cafe żabka poczynając, zaś na obsłudze przesyłek kurierskich, czy usługach typu cashback kończąc.
Obecnie Żabka Polska zarządza 4 tysiącami placówek handlowych i nie ma na rynku konkurenta w swoim segmencie. Firma znajduje się w rękach MEP już prawie 6 lat, nic więc dziwnego, że zaczęto mówić o jej sprzedaży kolejnemu inwestorowi. Pierwsze sygnały o możliwości tej transakcji pojawiły się w połowie minionego roku, zaś obecnie wiadomo już, że Mid Europa Partners jest gotowa do takiej transakcji. Ewentualna jej wartość przyprawia o zawrót głowy: miliard euro.
Sprzedaż inwestorowi branżowemu wydaje się mało prawdopodobna. Jedynymi, które byłoby na to stać są wielkie międzynarodowe sieci handlowe oraz Eurocash. Te pierwsze mają jednak swoje własne kłopoty, zaś Eurocash musiałby czekać na decyzję UOKiK-u, i to niepewną, tak długo, iż chyba by się mu to nie opłaciło. Dlatego też wśród firm dopuszczonych do wstępnego zbadania finansów firmy Żabka Polska są przede wszystkim fundusze inwestycyjne. Na rynku światowym jest wciąż sporo wolnej gotówki i można w związku z tym oczekiwać, że ta jedna z największych polskich sieci ponownie znajdzie się w rękach inwestora finansowego. Tylko jak długo tak można...?
Ucieczka kapitału?
Każda transakcja ma swój czas i specyfikę. Nie inaczej jest w handlu detalicznym. Jednak sprzedaż firm realizowana przez fundusze inwestycyjne jest świadectwem oceny możliwości rozwojowych zarówno gospodarki jako całości, jak i poszczególnych rynków branżowych. Ostateczny kształt zaprezentowanych transakcji będzie wyznacznikiem tego, czy polski rynek detaliczny jest postrzegany przez inwestorów jako wystarczająco rozwojowy, aby po raz kolejny wyłożyć pieniądze z nadzieją na przyszłe zyski. Niektórzy analitycy mogliby co prawda uznać sam fakt tych transakcji za formę ucieczki kapitału, sądzę jednak, że byłaby to ocena przedwczesna. Najważniejsze będzie bowiem to, czy i za ile uda się sprzedać jedne z najlepszych sieci funkcjonujących na polskim rynku.
Wiktor Stępniewski