1. jeśli prowadzisz firmę – to znaczy że zarabiasz dużo pieniędzyW praktyce jednak zazwyczaj duże przychody nie oznaczają dla właścicieli dużych zarobków. W pierwszym roku może się zdarzyć, że nawet nie zobaczy się złotówki tzw. zysku, z uwagi na konieczność nieustannego reinwestowania w rozwój firmy. Wg statystyk w ciągu dwóch lat od założenia nowej firmy aż 70% z nich zaprzestaje działalności, a po 5 latach jest to już 90%. Te firmy nie wypadają z rynku z uwagi na zdobycie ogromnego kapitału i przejście ich właścicieli na rentierską stronę mocy. Wypadają one zazwyczaj z powodu utraty płynności, czyli właśnie z powodu braku pieniędzy.
2. Jeśli jesteś w czymś dobry – to uczyń z tego biznesNiestety bardzo częstym problemem jest fakt, że motywacją do założenia własnej firmy jest umiejętność robienia jakiejś czynności dobrze, lub nawet bardzo dobrze. Czyli na przykład: jesteś znakomitym kucharzem, uwielbiasz gotować i czujesz, że możesz z tego uczynić sposób na życie, przy okazji podążając za pasją. W praktyce, umiejętność gotowania jest ci najmniej potrzebna do prowadzenia restauracji. Oczywiście dobrze jest, gdy wiesz bardzo dużo na ten temat i być może, nawet jeśli potrafisz dobrze gotować, niemniej to cię nie uchroni przed kłopotami. Znacznie bardziej będzie ci potrzebny zestaw praktycznych umiejętności z zakresu zarządzania ludźmi, relacjami z klientami oraz promocją i reklamą, niż tylko umiejętności kucharskie. Jeśli chcesz, by twoja knajpa odniosła sukces, to musisz się skupić na prowadzeniu biznesu, a gotowanie pozostawić w rękach najlepszych kucharzy, jakich uda ci się zatrudnić lub wziąć na wspólników. Wiem, że to brzmi dość brutalnie, ale prawda jest taka, że prowadzenie firmy to sport 24/7. Niezmiernie trudno jest godzić wszystkie obowiązki wynikające z nadzoru właścicielskiego i jeszcze wykonywać pracę, którą w prosperujących biznesach wykonują pracownicy. Przedsiębiorca to osoba, która zatrudnia ludzi do wykonania pracy. Jeśli nie zatrudniasz, a wykonujesz ją sam, to nie jesteś przedsiębiorcą, lecz freelancerem. Co może być, oczywiście tylko na pewnym etapie, dobrym rozwiązaniem.
3. Jeśli produkt jest dobry – to sprzeda się samPrzypomina mi się przypadek jednego z naszych klientów – prezesa firmy generującej wielomilionowe obroty handlowe jeszcze kilka lat temu. Przedsiębiorca ten osiągnął sukces dzięki ciężkiej pracy, a każdą zarobioną złotówkę inwestował w rozwój firmy. Sytuacja jednak zmieniła się, a produkty nie sprzedają się tak dobrze jak kiedyś. Powodem kryzysu było przekonanie prezesa, że dysponuje tak dobrym produktem, że działania marketingowe są firmie zupełnie niepotrzebne i stanowią zbędny wydatek. Niestety mylił się. Produkty nie sprzedają się same! Wysoka jakość nie gwarantuje trwałej przewagi konkurencyjnej, z uwagi na fakt bardzo szybkiego kopiowania rozwiązań przez rywali. Wystarczy spojrzeć na rynek elektroniki lub w sumie na jakikolwiek rynek. Wszędzie jakość staje się punktem wyjścia, a o sukcesie decydują niuanse wynikające ze zdolności marketingowych.
4. Jeśli prowadzisz firmę – to znaczy, że wiesz jak promować swoje produkty i jak budować swój brandW tym przypadku najprawdopodobniej popełniasz błąd polegający na założeniu, że skoro prowadzisz firmę, to znaczy, że wiesz wystarczająco dużo, by wziąć wszystkie sprawy związane z prowadzeniem i rozwijaniem swojego brandu we własne ręce. Problem polega jednak na tym, że nikt nie zna się na wszystkim. Nawet genialny Steve Jobs wspierał się osobą legendarnego Regisa McKenny, który był konsultantem marketingowym znanym w dolinie krzemowej jako guru i marketingowy wizzard firm technologicznych. To on pomógł zaistnieć w wyobraźni odbiorców Intelowi i to on stał – jako mastermind – za reklamą Apple’a, uznaną za najlepszą kampanię reklamową wszechczasów „Rok 1984”. To jego firma również przygotowała biznes plan dla Apple Computer i to oni przeprowadzili kampanię marketingową. Wielką zasługą Steva Jobsa było to, że potrafił dobrać do zespołu ludzi, którzy go znacząco wzmacniali. Synergia wynikająca z genialnego mariażu wizji Steva Jobsa i marketingowego wyczucia Regisa Mckenny dała efekt w postaci najdroższej marki świata.
5. Należy wdrażać tylko sprawdzone wzorce dla danej branżyMam obecnie wielką przyjemność współpracować z jedną ze spółek, którą uznaję za jedną z najbardziej odważnych z jakimi dotychczas pracowałem. Zarząd tej firmy to czysty mentalny eksperyment. Spółka działa w bardzo konserwatywnym sektorze gospodarki, w którym działania marketingowe uchodzą za czysty zbytek. Dzięki temu, praktycznie wygrywają w cuglach, ponieważ ich konkurenci nawet nie wpadli jeszcze na to, że mogą mieć strategię wykorzystującą dostępne dziś narzędzia i kanały dotarcia do konsumentów. Zarząd tej spółki na każdą propozycję śmiałego działania odpowiada jednym i tym samym zdaniem: chcielibyśmy tego spróbować. Nigdy nie usłyszałem od nich stwierdzenia: to u nas nie zadziała. W pewnym sensie stanowią idealny przykład podejścia do sprawy. Nie wypowiadają się, zanim nie uzyskają wyników testu. Jeśli coś działa, to to robią, pomimo faktu, że w ich branży praktycznie nie występuje ślad podobnych praktyk, dzięki czemu pozyskują klientów szybciej niż sami nawet zakładali.
Życzyłbym każdemu prezesowi takiego stylu myślenia. W polskiej rzeczywistości prezesi mają zbyt często skłonność do działania w stylu: „Widziałem to u firmy X, z którą konkurujemy i chcę dokładnie tego samego”. W ten sposób w najlepszym razie powielają schemat obecny w branży. Nie uzyskują jednak trwałej przewagi konkurencyjnej.
6. To zawsze będzie działaćObecnie czasy są tak dynamiczne i tak dużo się zmienia, że to co działało jeszcze sześć miesięcy temu, dziś jest wypierane przez nowe funkcjonalności, które pojawiają się w dostępnych narzędziach lub nowych aplikacjach. Przez to zmienia się zupełnie sposób naszego oddziaływania na konsumentów. Jeszcze dekadę temu mogliśmy inaczej patrzeć na rynek i inaczej planować założenia marketingowe. Dziś trzeba się przestawić w tryb analityczno-optymalizacyjny. Każda kreacja powinna być na bieżąco analizowana pod względem oczekiwanej konwersji. Jeśli coś nie działa tak jak zakładaliśmy, to jest to sygnał do rozpoczęcia pracy optymalizacyjnej. Dziś praca marketera to nieustający cykl kreatywny połączony z nieustającą analityką i optymalizacją prowadzącą do doskonalenia systemu. Trwa nieustający wyścig marketingowych zbrojeń!
Mariusz Łodyga
Strateg, trener, konsultant
www.premium-consulting.pl www.premium-consulting.pl/category/blog