Trzy pytania do Jaromira Kaczanowskiego, Prezesa Zarządu i Dyrektora Handlowego Fuhrmann kieruje Monika Kociubińska.
Branża spożywcza, jak i alkoholowa powoli podsumowuje sezon, jak można go ocenić z punktu widzenia małych i średnich browarów?
Generalnie dla całej branży zbawienny był sierpień, w którym gorąca aura pozwoliła na sprzedaż nadstocków piwa z Wielkiej Trójki, głównie dzięki posiadanym sprzętom chłodniczym w miejscach sprzedaży. Taka sytuacja „cywilizuje” rynek i ogranicza „inwazję niskich cen”, co ułatwia pracę wszystkim browarom. Był to sezon, w którym klienci pokazali, iż są skłonni do wydania większej kwoty na zakup piwa, które ma indywidualny charakter i często kupując jednorazowo kilka piw, każde z nich było z innego browaru.
Jaka jest recepta na sukces Fuhrmann oraz co jest głównym celem firmy?
Chcemy przede wszystkim produkować dobre piwo. Rynek może już tylko nieznacznie urosnąć ilościowo, ale zdecydowanie powinien wzrosnąć wartościowo. Konieczne więc jest poszukiwanie i implementowanie nowych rodzajów, smaków i typów piwa. Chcąc zaskoczyć konsumenta trzeba działać bardzo sprawnie i nie mieć ograniczeń w pomysłach, choć mamy świadomość, iż prawdziwy piwosz zawsze będzie wracał do porządnego pilznera czy lagera.
Jaka jest optymalna cena piwa na półce?
Jeśli mówimy o produkcie wytwarzanym w „pełnym cyklu” z naturalnych składników, to jego cena zawierać się będzie w przedziale 3-4,5 zł i jest ona akceptowalna przez grupę świadomych konsumentów. Główny wolumen to jednak piwa w zakresie cenowym 1,70-2,20 zł, i tu możemy znaleźć szereg piw low-mainstreamowych, które praktycznie przyjęły na siebie rolę piw ekonomicznych, często konkurując z markami własnymi i wypierając je.
Oczywiście pozostaje jeszcze „pierwsza cena”, gdzie można znaleźć piwa ekonomiczne w przedziale 1,30-1,60 zł i tutaj bez względu na trendy determinantem zakupu zawsze będzie cena.
Dziękuję za rozmowę.