Przybierające na sile napięcia pomiędzy Stanami Zjednoczonymi a Chinami wpływają na zmiany dotychczasowych globalnych łańcuchów dostaw i torują drogę nowym potęgom handlowym – wynika z nowych badań przeprowadzonych przez Allianz Trade, światowego lidera w dziedzinie ubezpieczeń należności handlowych.
Polska jednym z centrów handlowych przyszłości
Najbardziej ewidentnym nowym hubem handlowym w naszej części Europy wydają się być Węgry, przyciągające wiele inwestycji m.in. z Chin. Następny kandydat w regionie na centrum handlowe nowej generacji to rosnąca w imponującym tempie Rumunia. Oba te kraje mają silną infrastrukturę i dobre połączenia z globalnymi łańcuchami dostaw. Ponadto, wysoko na liście - zamykając pierwszą dziesiątkę światowych centrów handlowych nowej generacji Allianz Trade - znalazła się Polska.
Wyniki badań nad światowym handlem i rolą w nim Polski komentuje Sławomir Bąk, członek Zarządu Allianz Trade w Polsce odpowiedzialny za ocenę ryzyka: „To, co zwraca uwagę w przypadku Polski to równomiernie wysoka pozycja wszystkich atutów naszego kraju (niespotykana w innych krajach) – każdej kategorii: połączeń, potencjału handlowego i wydajności. Świetne połączenia to efekt inwestycji: portowych, ale też drogowych i stopniowo także – kolejowych. Inwestycji kolejnych rządów, bo całe nowe nabrzeża czy gazoport to inwestycje strategiczne i wieloletnie, które nie przebiegały może idealnie szybko i płynnie, ale co najważniejsze – zdążyliśmy z nimi na czas. Na czas zarówno w związku nową architekturą światowego handlu (i geopolityki), ale także zapotrzebowania polskiej gospodarki i polskich eksporterów, którzy po 20-leciu w UE szukają stopniowo swoich szans coraz dalej, a jednocześnie dzięki dobrym połączeniom transportowym mogą wykorzystywać to jako atut w skutecznej ekspansji na sąsiednich rynkach. Doceniając atuty naszych partnerów z regionu (wspomniani Węgrzy czy Rumuni), będących wyżej w zestawieniu nowych światowych centrów handlowych, zwrócić trzeba uwagę, iż Polska ze swoim większym rynkiem i gospodarką ma nad nimi pewną przewagę w produktywności (pomimo jej spadków w ostatnich latach).
Wojna handlowa po powrocie Trumpa na urząd prezydenta
Podczas swojej drugiej kadencji na stanowisku prezydenta USA Donald Trump prawdopodobnie podniesie cła na import z Chin i innych strategicznych krajów (do 25% dla tych pierwszych i do 5% dla reszty świata, z wyłączeniem Meksyku i Kanady), co będzie mogło zmniejszyć nominalny wzrost światowej wymiany handlowej o -0,6pp w 2026 r., ponieważ większość tych nowych środków zaczęłaby obowiązywać od drugiej połowy 2025 roku. Większość kosztów (spodziewanych nowych regulacji ze strony USA) poniosłyby Chiny i UE – w latach 2025-2026 zagrożony z powodu tych ceł będzie ich eksport o wartości 67 mld USD, zwłaszcza w sektorach: motoryzacyjnym, sprzętu transportowego i wyrobów z metali. Ich środki odwetowe prawdopodobnie uderzą z kolei w amerykańskie produkty: farmaceutyczne, motoryzacyjne, z metalu, rolno-spożywcze i maszynowe. Ostatnio przedstawiane zapowiedzi sugerują wojnę celną pomiędzy oczekiwanym powyższym scenariuszem minimalnym i kolejnym – maksymalnym, skupiając się na cłach na produkty trzech największych partnerów handlowych, ale weryfikacja deklaracji w stosunku do scenariuszy wynikających z badań nad kompatybilnością i powiązaniami gospodarek wymaga trochę czasu.
"W przypadku wojny handlowej na pełną skalę (czyli spodziewanych w tym scenariuszu 60% ceł na produkty z Chin i 10% z reszty świata, w tym z Meksyku i Kanady), koszty tych regulacji wzrosłyby do 2,4 punktu procentowego nominalnego wzrostu światowego handlu, a najbardziej dotknięte oprócz Chin byłyby Meksyk i Kanada. Skumulowane straty eksportowe tej wersji wojny handlowej wyniosłyby w latach 2025-2026 blisko 217 mld USD. Scenariusz ten wydaje się jednak mało prawdopodobny, ponieważ Stany Zjednoczone również poniosłyby z pewnością odpowiednio duże koszty" - dodaje Ana Boata, szefowa działu badań ekonomicznych w Allianz Trade.
Amerykański "ojciec chrzestny" kontra chińska doktryna "jedwabiu"
Globalny handel jest w coraz większym stopniu kształtowany przez konkurujące ze sobą agendy geoekonomiczne USA i Chin. Import z USA nie jest już tak istotny dla Chin, a równocześnie Chiny eksportują więcej do swoich bliskich geopolitycznie partnerów (Rosja, Singapur, Wietnam, Zjednoczone Emiraty Arabskie, Arabia Saudyjska). W tym kontekście dwustronna wymiana handlowa między krajami powiązanymi geopolitycznie wzrosła o +2 punkty procentowe (620 mld USD), do 60% światowego handlu w ciągu zaledwie dwóch lat.
"Chińska doktryna "jedwabiu" skoncentrowana na handlu i przemyśle opierała się głównie na miękkiej sile i wpływach je łączących, podczas gdy amerykański model "ojca chrzestnego" opiera się na czterech filarach: (i) niezachwianym zaangażowaniu w ochronę podstawowych interesów narodowych za wszelką cenę, (ii) zapewnieniu lojalności w ramach sieci historycznych sojuszów, (iii) aktywnej postawie gospodarczej i wojskowej wobec rywali oraz (iv) rozszerzaniu amerykańskich wpływów i kontroli w nowych domenach, takich jak przestrzeń kosmiczna, technologia i sztuczna inteligencja. Bez względu na to, kto by wygrał wybory w USA, to starcie byłoby nieuniknione", wyjaśnia Ano Kuhanathan, szef działu badań korporacyjnych w Allianz Trade.
Dostosowanie się do USA jest kosztowne dla UE
Podczas gdy USA i UE mają wspólne stanowisko w kwestiach geopolitycznych, ich interesy gospodarcze nie są zbieżne. Niemniej jednak, według obliczeń Allianz Trade, UE ma tendencję do podążania za przykładem Stanów Zjednoczonych nakładających cła na Chiny - zwykle w następnym roku - nawet jeśli płaci za to odpowiednio wyższą (niż Stany) cenę. Wcześniej nałożone już cła na Chiny kosztowały USA 17 mld USD rocznie (4% chińskiego importu), gdy tymczasem UE kosztowały one prawie 38 mld USD rocznie (6,4% chińskiego importu). Co więcej, mimo tego sama UE nie jest bezpieczna przed amerykańskimi środkami protekcjonistycznymi i istnieje ryzyko, że USA i/lub Chiny zastosują strategię dziel i rządź, wykorzystując wewnętrzne podziały w Europie do poszukiwania dwustronnych umów, które poprawiłyby ich własne pozycje negocjacyjne w stosunku do europejskiego bloku.
Nowe centra handlowe wyłaniają się jako zwycięzcy (wojny handlowej), ale sprawia to też, że globalne łańcuchy dostaw stają się coraz bardziej złożone
W nadchodzących latach globalny handel prawdopodobnie rosnąć będzie poniżej swojej długoterminowej średniej. Jednocześnie indeks złożoności łańcucha dostaw Allianz Trade1 pokazuje, że globalne przepływy handlowe stają się coraz bardziej skomplikowane, a poziom złożoności wymiany handlowej podwoił się od 2017 r. i wzrósł 6-krotnie w porównaniu z latami pandemii. W tym kontekście Allianz Trade identyfikuje 25 gospodarek, które mogą skorzystać na tym nowym porządku geoekonomicznym, biorąc pod uwagę ich stosunkowo wyższą konkurencyjność w porównaniu z Chinami w kontekście nasilającej się wojny handlowej z USA.
"Oprócz szybko rozwijających się gospodarek, takich jak Indie, zmiana ta otworzyła szerzej drzwi światowego handlu dla krajów takich jak Wietnam, Malezja, Indonezja i Zjednoczone Emiraty Arabskie, które mogą stać się centrami handlowymi nowej generacji. Oczekujemy, że udział tych gospodarek w globalnym eksporcie wzrośnie o +1,6 punktu procentowego w ciągu najbliższych pięciu lat, osiągając poziom 1 274 mld USD. W związku z tym, że do 2029 r. udział tych ośrodków w globalnym eksporcie wzrośnie do 21,3%, będą one musiały też zainwestować 120 mld USD w samą infrastrukturę portową, aby utrzymać tę dynamikę (wzrostu wymiany handlowej)", dodaje Françoise Huang, starsza ekonomistka ds. Azji i Pacyfiku oraz handlu w Allianz Trade.
Wybór stron w nowym porządku geoekonomicznym
Analizując węzły handlowe nowej generacji i geopolityczne, handlowe i transgraniczne powiązania inwestycyjne innych głównych gospodarek odpowiednio z USA i Chinami, Allianz Trade obliczył odległość geoekonomicznej kluczowych gospodarek w stosunku do obydwu tych przeciwstawnych krajów2. Wyniki te pokazują, że strefa wpływów Chin obejmuje więcej węzłów handlowych nowej generacji z krajów wschodzących, podczas gdy większość bloku zachodniego pozostaje bliżej USA.
Nie jest zaskoczeniem, że Wielka Brytania jest krajem położonym najbliżej USA, a za nią plasują się Irlandia i Holandia, z Kanadą na 4. miejscu i Meksykiem dopiero na 28. miejscu. Większość krajów afrykańskich i azjatyckich jest bliżej Chin: średnio 0,5 dla krajów afrykańskich w porównaniu do 0,7 odległości do USA i 0,4 dla krajów azjatyckich w porównaniu do 0,6 odległości wobec USA. Jednak po Hongkongu, to Kanada jest drugą najbliższą Chinom gospodarką – udając jej się pozostać równie blisko obydwu supermocarstw.
"Australia, Korea Południowa i Grecja to przykład kolejnych krajów, którym udało się utrzymać ten sam dystans zarówno wobec USA, jak i Chin. Kraje te są geopolitycznie bliżej USA, ale utrzymują bardzo silne stosunki handlowe i inwestycyjne z Chinami. Ta pozycja może potencjalnie stawać się coraz bardziej niewygodna do utrzymania i zmusi je to do wyboru strony, jeśli nowy porządek geoekonomiczny skoncentrowany na konfrontacji USA-Chiny ulegnie znacznemu pogorszeniu", wyjaśnia Françoise Huang.
1 Indeks ten uwzględnia zmiany w przepływach handlowych, odległość geograficzną, dostosowanie geopolityczne i nasze oceny ryzyka kraju.
2 Wyniki te wahają się od 0 (bardzo blisko) do 1 (bardzo daleko).
Źródło: Allianz Trade