Wszyscy uważają, że dla handlu tradycyjnego najgroźniejszym konkurentem są sieci dyskontowe. Czy jednak nie rośnie równie groźny przeciwnik, czyli franczyzowa Żabka? Czy sieci franczyzowe są gotowe na konkurowanie z tak zaawansowanym technologicznie retailerem? Jaka przyszłość czeka polskie sklepy franczyzowe?
Jeżeli spojrzymy na listę najliczniejszych sieci franczyzowych w Polsce, to na pierwszym miejscu pod względem liczby posiadanych placówek handlowych plasuje się Żabka. Jednak na tle pozostałych franczyz detalicznych w handlu spożywczym działających w naszym kraju, lista ta wygląda zdecydowanie inaczej. We wszystkich modelach franczyzowych jest tak, że sklepy, czyli de facto powierzchnie handlowe poszczególnych placówek sprzedażowych, znajdują się w dyspozycji samych detalistów – czy to poprzez formę własności, czy też najmu lub dzierżawy. W Żabce jest odmiennie: wszystkie punkty handlowe znajdują się w zarządzie samej sieci, a przedmiotem franczyzy jest to, co tak naprawdę w istocie takiego systemu najważniejsze: szeroko pojmowany know-how. Taki układ ma oczywiście swoje wady z punktu widzenia właścicieli innych sklepów zainteresowanych taką formą współpracy. Wydaje się jednak, że zalety Żabki przemawiają za tym modelem. Przede wszystkim detalista, chcący dołączyć do sieci, nie musi posiadać własnego lokalu. Franczyzodawca zaś gwarantuje mu pewien określony dochód miesięczny, nie mówiąc już o zapewnieniu dostaw. Niektórzy uznają, że przez to franczyzobiorcy Żabki są raczej pracownikami. Trudno się jednak z tym zgodzić biorąc pod uwagę, jak bardzo sukces poszczególnych obiektów zależy także od aktywności, umiejętności czy sprawności handlowej konkretnych detalistów.
Jednocześnie placówki pod logo Żabka charakteryzują się zupełnie odmiennym asortymentem i koncepcją funkcjonowania niż te tradycyjne. Ich status convenience, czyli małych i wygodnych dla konsumenta sklepów położonych nieopodal miejsca zamieszkania klienta, w których można zrobić szybkie zakupy najpotrzebniejszych produktów, w dużej mierze o charakterze impulsowym, wypić kawę, zjeść hot doga czy przekąsić cokolwiek innego, powoduje, że przede wszystkim w dużych miastach opanowały znaczącą część rynku.
Convenience nie dla każdego
Od wielu lat podejmowane są próby stworzenia konkurencji dla sklepów Żabka – jak dotąd bezskutecznie. Wprowadzane na rynek w minionych latach sieci o charakterze convenience (m.in. Aligator, Małpka) nie przetrwały, więc pozostaje ona głównym graczem w swoim segmencie rynku. Czy jednak niepowodzenia w procesie tworzenia konkurencji oznaczają także, iż jako takie nie są groźnym „rywalem” dla małych placówek spożywczych, będących istotną częścią wielu sieci franczyzowych? Tu zdania są podzielone. Jedni uważają, że ich sklepy funkcjonują w na tyle odmiennym segmencie rynku, iż nie wchodzą sobie z Żabkami w drogę, dla innych stają się istotną konkurencją, z którą rywalizacja jest i będzie niezwykle trudna. A potencjalnych konkurentów jest niemało i należą do najliczniejszych sieci franczyzowych na polskim rynku. To przede wszystkim eurocashowskie ABC i Groszek, powołane przez Makro Odido czy działające w strukturach specjałowskiej sieci Nasz Sklep placówki pod szyldem Nasz Sklep Express. Do tego trzeba dodać kilkanaście mniej licznych grup zrzeszających setki małych placówek handlowych, liczących w większości poniżej 100 mkw. powierzchni. Wymienione sieci to łącznie kilkanaście tysięcy sklepów, a więc sporo więcej niż Żabka, która pod koniec ubiegłego roku osiągnęła liczbę około 10 tysięcy punktów sprzedaży. Mimo to wciąż dynamicznie się rozwija, inne zaś, zrzeszające małe obiekty, wręcz przeciwnie.
Nie nasi konkurenci
Jak już wspomniałem, ocena sytuacji konkurencyjnej między Żabkami a innymi sieciami franczyzowymi jest bardzo zróżnicowana. W Grupie Eurocash uważają, że jej koncepcja jest na tyle odmienna, iż trudno tu mówić o jakiejkolwiek rywalizacji. Jan Domański, rzecznik prasowych Eurocashu, podkreśla, że Żabki zlokalizowane są przede wszystkim w dużych aglomeracjach, zaś ABC lub Groszek obsługują klientów głównie w mniejszych miasteczkach i na wsi. Ponadto oferta asortymentowa jest zupełnie inna. W najliczniejszej sieci typu convenience dominują alkohole i produkty impulsowe, podczas gdy tradycyjne sklepy dostarczają pełen asortyment nieodzownych na co dzień produktów spożywczych. To oczywiście prawda, ale tylko do pewnego stopnia. W Żabkach, poza alkoholem, papierosami czy przekąskami, można także zakupić pieczywo, masło, wędliny lub sery, chociaż oczywiście w o wiele mniejszym niż w pozostałych sieciach wyborze. Prawdą jest natomiast ocena, że działa ona przede wszystkim w dużych aglomeracjach. Wszystko wskazuje jednak na to, że wskutek kończących się możliwości lokalizacyjnych także Żabki, podobnie jak sieci dyskontowe, zaczynają poszukiwać swojego miejsca również w mniejszych miastach. Do poziomu wiejskiego jeszcze oczywiście daleko, ale nie zmienia to faktu, że do bezpośredniego „starcia” omawianych placówek z innymi sieciami małych sklepów dojść może dosyć szybko.
„Mimo tych wszystkich zastrzeżeń nie postrzegamy sieci Żabka jako ważnego z naszego punktu widzenia konkurenta, a i my, jak sądzę, nie jesteśmy dla nich konkurencją. Bardzo trudno tę sytuację oceniać, jednak uważam, że Żabki konkurują raczej ze sklepami na stacjach benzynowych, a nie z sieciami sklepów franczyzowych. Przyznam zresztą, że bardzo niechętnie oceniamy sytuację konkurencyjną między poszczególnym sieciami, tym bardziej, jeżeli są one tak odmienne jak Żabka czy nasze sieci” – podkreśla Jan Domański.
Inne spojrzenie
Zupełnie odmiennie postrzegają konkurencję ze strony sieci Żabka w Specjale. Jan Sałata, dyrektor generalny spółki Nasz Sklep zarządzającej takimi szyldami, jak Nasz Sklep, Nasz Sklep Express, Delikatesy Premium czy Delikatesy Sezam, przyznaje, że placówki te stały się z punktu widzenia należących do sieci detalistów niezwykle groźną konkurencją. I to konkurencją wciąż rosnącą, będącą poważnym zagrożeniem dla wielu obiektów handlowych zrzeszonych w specjałowskich formatach, głównie tych działających pod szyldem Nasz Sklep Express. Pod tą ostatnią nazwą funkcjonuje na terenie Polski ponad 3100 sklepów i to w większości tych najmniejszych, o powierzchni handlowej poniżej 100 mkw. Zlokalizowane są przede wszystkim na wsiach i w małych miejscowościach. Jednak Jan Sałata podkreśla, że powoli mijają czasy, kiedy domeną Żabek były tylko największe aglomeracje. Podobnie jak sieci dyskontowe, Biedronka czy Lidl, poszukuje swojego miejsca w nowych lokalizacjach. A tym samym, już na wstępie, zagrożenie dla najmniejszych obiektów staje się coraz bardziej realne. Wpływ na to ma również fakt odmiennego statusu własnościowego sklepów. Biorąc pod uwagę, iż rentowność najmniejszych tradycyjnych placówek handlowych jest dosyć niska, a zarobki właścicieli oscylują w granicach kilku tysięcy złotych miesięcznie, to gotowość sieci Żabka do przejmowania nowych lokalizacji za stały, relatywnie wysoki czynsz może spowodować, że posiadacze najmniejszych sklepów wynajmą swoje powierzchnie handlowe w zamian za stałe, potwierdzone umową najmu dochody. I trudno się temu dziwić, biorąc pod uwagę fakt, że zarobki detalistów przy sporym ich wysiłku nie zawsze będą dorównywać temu, co jest w stanie zaoferować Żabka. Tym bardziej, iż w dużej części ich właściciele to ludzie starsi, nie mający częstokroć siły walczyć o pozycję na lokalnym rynku. Takie praktyki nie są jeszcze aż tak powszechne na prowincjonalnych rynkach, ale trzeba się z nimi w przyszłości liczyć.
Jan Sałata podkreśla, iż małe, lokalne sklepy nie są w stanie jej dorównać także w innych dziedzinach. Chociaż mają one częstokroć bogatszy asortyment spożywczy niż konkurent z żabą w godle, to może się to okazać niewystarczające. Wsparcie techniczne, informatyczne czy marketingowe jakie jest w stanie dostarczyć swoim franczyzobiorcom sieć Żabka, stawia tradycyjne sklepy w trudnej pozycji. Nawet tak dobrze zorganizowana grupa jak Nasz Sklep nie jest w stanie zapewnić swoim członkom porównywalnego wsparcia. Z różnych względów: także tych, które powodują, że drobni detaliści nie chcą lub nie potrafią takiego wsparcia zaakceptować w swojej działalności. Tu też daje o sobie znać częstokroć wiek osób prowadzących sklepy. „Pamiętajmy także, iż Żabka wciąż poszerza zakres swoich usług poza elementy czysto handlowe. Chodzi o kącik kawowo-gastronomiczny, możliwość odbierania i nadawania paczek itp., itd. Próbowaliśmy niektóre z tych elementów wprowadzić w naszych placówkach handlowych, jednak bez powodzenia, głównie ze względu na charakter i przyzwyczajenia samych detalistów. Mimo to uważam, że dla nawiązania poważnej walki konkurencyjnej z Żabkami konieczne jest unowocześnienie naszych placówek handlowych oraz proces głębokiej informatyzacji ich funkcjonowania we wszystkich aspektach od spraw marketingowo-promocyjnych poczynając, zaś na bieżącej działalności sklepu kończąc. Wiadomo jednak, że wiele naszych placówek handlowych wciąż nie jest gotowa na realizację takiego procesu. Ale z pewnością będziemy prowadzić działania w takim kierunku” – podsumowuje Jan Sałata.
Presja czasu
Mimo bardzo sprzecznych opinii w kwestii konkurencji między franczyzowymi sieciami tradycyjnych sklepów spożywczych a Żabkami wydaje się wręcz pewne, że w miarę upływu czasu rywalizacja ta będzie coraz bardziej realna. Nawet jeśli mają zupełnie inne profile, to – podobnie jak w przypadku konkurencji z Biedronką czy Lidlem, a więc dyskontami ponoć całkowicie różnymi od tradycyjnych placówek spożywczych – Żabka, mimo iż jest siecią franczyzową, może już wkrótce stać się dla tradycyjnego handlu groźnym konkurentem. I warto już teraz, zanim okaże się, że jest za późno, zacząć się do tej konkurencji szykować.
Witold Nartowski
Dziennikarz