Sieć Netto liczy straty po środowych alarmach bombowych, które okazały się głupim żartem. Wielkopolska Policja w Kaliszu zatrzymała już 46-letniego mężczyznę, który usiłował wywołać panikę w całej Polsce.
Do siedziby centrali duńskiej sieci Netto w Motańcu pod Szczecinem w środę przyszedł faks z informacją o ładunkach wybuchowych podłożonych w centrali oraz w sklepach w całej Polsce. - Natychmiast zawiadomiliśmy Policję - mówi Sławomir Nitek, wicedyrektor sieci. - Funkcjonariusze przesłuchali naszych pracowników i sprawdzili pomieszczenia. Niczego podejrzanego nie znaleziono.
Zarząd firmy, zgodnie z wytycznymi Policji, zadecydował o ewakuacji i dokładnym sprawdzeniu wszystkich sklepów sieci Netto. - Nasze placówki zostały zamknięte czasowo, co spowodowało oczywiście olbrzymie straty - dodaje Sławomir Nitek. - W tej chwili liczymy, ile kosztował nas czyjś głupi żart.
Dzisiaj wielkopolska Policja w Kaliszu zatrzymała 46-letniego mieszkańca Konina - żartownisia, który sparaliżował swoim wybrykiem pracę nie tylko Netto, ale także innych wielkich sieci i dworców PKP w wielu miastach. Według ustaleń funkcjonariuszy, najprawdopodobniej jest to jedna i ta sama osoba, która na początku września powiadomiła dyrekcję sieci Kaufland, że w którymś ze sklepów podłożona jest bomba.
(Maja Święcka)