Advertisement

Nieskategoryzowane

„Podrabiane" oscypki dominują

Poniedziałek, 26 stycznia 2009
Jak podała Rzeczpospolita, tylko 11 baców zdobyło uprawnienia do sprzedaży legalnych oscypków. Reszta się nie spieszy, bo wie, że przegra z oszustami.
 

Od głośnej rejestracji podhalańskiego sera w lutym minie rok. Zaledwie 11 baców zdecydowało się na zdobycie certyfikatu uprawniającego do produkcji i sprzedaży oscypków zgodnie z recepturą zastrzeżoną przez Unię Europejską. To mniej niż połowa spośród tych, którzy zgłosili swe bacówki do zbadania przez inspekcję weterynaryjną, i jedna dziesiąta wszystkich produkujących sery. Bacowie nie spieszą się ze zdobyciem zaświadczeń, ponieważ obok na straganach za taką samą cenę inni producenci sprzedają sery tylko przypominające oscypki.  A przyznanie certyfikatu jest kosztowne - kontrola, poprzedzająca jego przyznanie musi być powtarzana co roku i kosztuje od 800 zł do 1 tys. zł.

Teoretycznie za podrabianie produktów regionalnych można nawet trafić na dwa lata do więzienia, ale w praktyce uznawane jest za czyn nieszkodliwy społecznie.

Producenci podróbek wykorzystują fakt, że wiedza Polaków o oscypkach jest mała. Zgodnie z prawem nazwa ta przysługuje wyłącznie serom z mleka owczego (lub z 40-procentową domieszką mleka krów rasy czerwonej) wytworzonym w bacówkach w wybranych gminach woj. małopolskiego i śląskiego. Muszą mieć kształt wrzeciona, ważyć od 60 do 80 dkg i mierzyć od 17 do 23 cm.

tagi: oscypek , certyfikat ,