Z rynku FMCG

Podwyżki w Biedronce to sygnał dla całej Polski. Ruszy wojna o pracownika?

Czwartek, 30 listopada 2017
O 200 zł większą pensję i 200 zł wyższą premię za brak L4 oferuje Biedronka swoim pracownikom od nowego roku - dowiedział się money.pl. Powód? Na rynku brakuje rąk do pracy, a firmy dziur kadrowych nie potrafią załatać nawet Ukraińcami. Kto nie podnosi pensji swoim pracownikom, po prostu ich traci.
To już pewne. Biedronka od 1 stycznia podnosi wynagrodzenie swoim pracownikom. Jak czytamy w piśmie zarządu, do którego dotarł money.pl: "uwzględniając wyniki badania rynku pracy w Polsce i propozycje i opinie pracowników, oraz biorąc pod uwagę zaangażowania całego zespołu w wyniki firmy podjął decyzje dotyczące podwyższenia płac pracowników sklepów oraz centrów dystrybucyjnych od dnia 1 stycznia 2018".

Biedronka zamierza podnieść pensje w zależności od stażu pracy i braku absencji w pracy. Po podwyżce sprzedawca-kasjer dostanie 3250 zł brutto, czyli 2700 zł pensji zasadniczej i 550 zł dodatku za 100 proc. obecności w pracy. Ci z dłuższym stażem pracy będą mogli zarobić nawet 3550 zł, czyli ok. 2540 zł na rękę.

Dotąd podwyżki w jednej z dużych sieci dyskontowych, takich jak Biedronka czy Lidl, sprawiały, że zaczynała się bitwa o pracownika. Tym razem scenariusz może być podobny. Takich braków kadrowych, jak obecnie, nie było bowiem prawdopodobnie nigdy w historii naszego kraju.

Zwiększa się liczba ofert pracy, na które nikt nie odpowiada. Brakuje już ponad 120 tys. etatów, a bez pracy jest zaledwie 6,6 proc. Polaków. Pracujący w Polsce Ukraińcy już naszej gospodarce nie wystarczają.

Więcej informacji na: https://www.money.pl/gospodarka/wiadomosci/artykul/podwyzki-biedronka,99,0,2392163.html


Autor: Przemysław Ciszak




tagi: Biedronka , praca , pracownik , finanse ,