Kategorie produktów

Rozmowa z Aleksandrem Batorskim, Prezesem Zarządu „Pszczółka” Sp. z o.o.

Czwartek, 12 października 2017 Autor: Tomasz Pańczyk, HURT & DETAL Nr 10/140. Październik 2017
Aleksander Batorski – Prezes Zarządu Fabryki Cukierków „Pszczółka” Sp. z o.o. w rozmowie z Tomaszem Pańczykiem, Redaktorem Naczelnym.
W kwietniu tego roku objął Pan stanowisko Prezesa Zarządu Fabryki Cukierków „Pszczółka”, będąc wcześniej jej Dyrektorem Handlowym. Zupełnie nowy, imponujący zakład produkcyjny, nowe produkty… To chyba najważniejszy okres w całym dotychczasowym – ponad 60-letnim rozwoju firmy…

To prawda, mam przyjemność zarządzać spółką w tym wyjątkowym czasie. Można powiedzieć, że „Pszczółka” przechodzi wielką metamorfozę. Kilka miesięcy temu opuściliśmy zabytkowe, pamiętające początki ubiegłego stulecia, budynki, gdzie w 1952 roku rozpoczęła się produkcja cukierków. Na początku były to landrynki, potem dodawano do nich naturalne soki owocowe, a kilka lat temu przebojem „Pszczółki” stały się karmelki oblewane czekoladą. Teraz, zachowując dotychczasowe portfolio, postanowiliśmy znacznie rozszerzyć zakres naszej produkcji. Mam tu na myśli pralinki, cukierki czekoladowe i galaretki. Zapadła decyzja o budowie nowego zakładu produkcyjnego, który powstał w Specjalnej Strefie Ekonomicznej. Dla „Pszczółki”, nie waham się użyć tego porównania, to skok w XXI wiek. Przed nami nie lada wyzwania. Do tej pory w kategorii karmelków nie było tak dużej konkurencji, były także zupełnie inne koszty działalności. Teraz będziemy się mierzyli z największymi producentami słodyczy, którzy działają na tym rynku od lat. Ale mamy argumenty, żeby stać się poważnym graczem i zdobyć zaufanie klientów.

Proszę opowiedzieć coś więcej na temat nowego zakładu, w którym właśnie jesteśmy.

Może zacznę od liczb, bo one są najbardziej wymowne. Powierzchnia nowej fabryki jest ponad 7-krotnie większa, zatrudnienie wzrosło o 70%. Maszyny są w pełni zautomatyzowane, zapewniają najwyższą jakość i powtarzalność produktów. Zainstalowaliśmy trzy najnowsze linie, które obecnie funkcjonują na rynku europejskim w produkcji słodyczy. To prawdziwy top of the top w branży produkcyjnej. Maszyny te mają dużą wydajność. To wszystko pozwoli na modyfikację produktów w zależności od potrzeb rynku. Dlatego zakładamy także możliwość sprzedaży outsourcingowej, czy udział w kategorii tzw. private lebel. Oczywiście najważniejsza jest jednak sprzedaż naszej marki. Producenci maszyn i linii przywożą do nas swoich klientów, żeby pokazać, jak to działa. Z kolei nasi kontrahenci, których zapraszamy do Lublina, po obejrzeniu parku maszynowego, jego możliwości i spróbowaniu, rzecz jasna, nowych produktów… składają pierwsze zamówienia.

„Pszczółka” w ostatnim czasie przeszła także duże i widoczne zmiany wizerunkowe. Co było tego powodem?

Gdy rozpocząłem pracę w spółce, zrobiliśmy badania na temat rozpoznawalności marki oraz naszych produktów. Klienci wiedzieli, że istnieją produkty takie jak np. „Jogusie”, ale pytanie – kto jest producentem – sprawiało im kłopoty. Tak więc jednym z naszych pierwszych założeń było umocnienie marki w świadomości klienta docelowego. Zrobiliśmy to przez liczne działania marketingowe, do których należał m.in. rebranding naszych opakowań. Barwna i nowoczesna szata graficzna z pewnością wyróżni nas na sklepowych półkach. Wszystkie owijki mają spójny element nawiązujący do zmienionego wizerunku „Pszczółki” – żółty kolor z elementami łąki i wyraźne logo, które pojawia się na wszystkich produktach i jest elementem identyfikacji wizualnej marki. Ponadto prowadzimy szeroko zakrojoną promocję naszych produktów w mediach, m.in. w teleturniejach w telewizji polskiej, prasie branżowej, kobiecej, mediach społecznościowych.

Po zmianach wizerunkowych firmy i uruchomieniu nowego zakładu przyszedł czas na planowane wcześniej zmiany w ofercie produktowej. Proszę opowiedzieć o nowych produktach, które właśnie zostają wprowadzane na rynek.

Cieszę się, że możemy zaoferować produkty, które do tej pory nie były dostępne w naszej ofercie. Właśnie teraz na sklepowych półkach pojawia się sześć nowych cukierków. Będą to Czekoladowe Fantazje, czyli cukierki z delikatnym kremem o smaku kokosowym, adwokatowym, kawowym, pistacjowym oraz Czekoladowe Sympatie – pralinki z nadzieniem o smaku śmietankowym i orzechowym. Wśród nowości są także trufle Piknikowe, oblane deserową czekoladą oraz czekoladowe Michaśki. Z kolei miłośnikom owocowych smaków z pewnością przypadną do gustu Pychałki, czyli truskawkowe cukierki z chrupkami, oblane czekoladą, które zostały wzbogacone o magnez i wapń. Kolejną zupełnie nową kategorią cukierków, która wzbogaci ofertę „Pszczółki” są galaretki, a wśród nich owocowe galaretki w cukrze – Słoneczne z owocowymi sokami i witaminą C. Właśnie na te funkcjonalne dodatki chciałbym zwrócić szczególną uwagę naszych klientów. Dzięki temu produkty są smaczne i innowacyjne. Z naszych pierwszych obserwacji rynku widzimy, że nowości te budzą duże zainteresowanie wśród konsumentów.

Oferując konsumentom zupełnie nową kategorię słodyczy – praliny i cukierki czekoladowe – rozpoczynacie z jednej strony – zupełnie nowy i ciekawy etap działalności firmy, z drugiej zaś wchodzicie na bardzo konkurencyjny rynek, na którym już od lat operują duże i znane firmy…

Faktycznie jest to bardzo trudny rynek, gdzie konkurencja jest bardzo mocna. Warto jednak pamiętać, że coraz bardziej popularny staje się tzw. patriotyzm konsumencki. Klienci dokonują świadomych zakupów i coraz częściej sięgają po produkty, które pochodzą z Polski. Po latach, kiedy to zachodnie marki wiodły prym, i uznawane były, jako symbol jakości, teraz konsumenci coraz częściej doceniają to, co polskie. Ten trend zauważalny jest także na rynku słodyczy. To dla nas wielka szansa. Fabryka Cukierków „Pszczółka”, wchodząca w skład Grupy Kapitałowej Krajowej Spółki Cukrowej SA, to w stu procentach polski producent, który oferuje produkty najwyższej jakości. Ponadto, nie ukrywam, że liczę na efekt świeżości. „Pszczółka” stawia pierwsze kroki na rynku cukierków czekoladowych i mam nadzieję, że klienci będą ciekawi, co mamy do zaoferowania.

Portfolio produktowe Fabryki Cukierków „Pszczółka” stale powiększa się. Proszę opowiedzieć naszym Czytelnikom – Kupcom – o hitach sprzedażowych „Pszczółki” i ulubionych cukierkach Polaków.

Już 65 lat towarzyszymy naszym klientom i bez fałszywej skromności mogę powiedzieć, że dobrze znamy przyzwyczajenia Polaków, jeśli chodzi o naszą branżę. W naszym portfolio oprócz kukułek, karmelków twardych, nadziewanych i oblewanych czekoladą są także krówki i cukierki musujące. Jak widać, nasza oferta jest bardzo bogata i z pewnością każdy produkt ma swoich miłośników, ale do liderów sprzedaży należą cukierki Jogusie i Musss... Ostatnio dołączyły do nich także Coffe Amo. Co do nowego asortymentu, trudno w tym momencie mówić o hitach, ponieważ jesteśmy na początku drogi.

Jakie możliwości a jakie zagrożenia widzi Pan dla dalszego rozwoju firmy i jej produktów? Jaką strategię przyjął Pan dla działalności FC „Pszczółka” na kolejne lata? Które kanały dystrybucji będą szczególnie rozwijane?

Nasze nowości to efekt zmian na rynku słodyczy. W krajach Europy Zachodniej spożycie wyrobów czekoladowych jest dużo większe niż karmelków. Podobne tendencje zaczynamy obserwować także na polskim rynku, gdzie ilość cukierków czekoladowych rośnie z roku na rok. Bardzo ważna jest rosnąca zasobność portfeli Polaków, którzy wydają coraz więcej na konsumpcję. Nasze nowe produkty rozszerzą portfolio „Pszczółki” i dotrą do zupełnie innych odbiorców. Zakładamy stabilny wzrost udziału w rynku detalicznym. To w tym segmencie, chcemy rozwinąć naszą aktywność i dotrzeć do konsumentów.

 Jednym z zagrożeń jest napływ wyrobów z zagranicy, które odznaczają się bardzo niską ceną. Wydaje mi się jednak, że takie sytuacje nie mogą trwać długo. Nie powinno się nerwowo reagować, jak robiły to niektóre firmy. Powoduje to rozchwianie rynku oraz cen. Mamy swoich klientów, którzy nas znają i sięgają po nasze produkty od lat. Czasami potrzeba cierpliwości. Jakość naszych słodyczy jest na bardzo wysokim poziomie, dlatego jesteśmy pewni, że nasi klienci zostaną z nami.

Z jakim przesłaniem chciałby Pan dotrzeć do Kupców, którzy, na co dzień dbają o ekspozycję i sprzedaż słodyczy z logo „Pszczółka”?

Jesteśmy jedną z nielicznych w branży, w stu procentach, polską firmą. Chciałbym, żeby Kupcy zbudowali u siebie oraz swoich klientów świadomość, że sprzedają produkt polski, kojarzony przede wszystkim z tradycją i niepowtarzalnym smakiem produktów. Wiemy, że nie byłoby to możliwe bez składników najwyższej jakości. Dlatego w produkcji cukierków wykorzystujemy to, co w naturze najlepsze: naturalne soki, miód, bakalie oraz delikatną czekoladę.

Chciałbym zapewnić Kupców o naszym wsparciu sprzedaży bezpośredniej. Za chwilę w wielu sklepach pojawią się materiały POS. Będziemy starali się mocno podkreślać i pokazywać naszą markę u detalistów. Pomogą nam w tym funkcjonalne, i oryginalne kosze zasypowe, które z pewnością doskonale wyeksponują cukierki oraz standy do sprzedaży słodyczy luzem, które umożliwiają samodzielny dobór poszczególnych produktów. Prowadzimy też działania reklamowe zarówno w prasie branżowej, jak i kobiecej. Jesteśmy obecni w mediach społecznościowych. Ze swojej strony dokładamy wszelkich starań, aby marka „Pszczółka” istniała w świadomości naszych klientów.

Dziękuję za rozmowę.


tagi: Aleksander Batorski , Fabryka Cukierków , Pszczółka ,